Nam, rodzicom, ciężko jest nie bronić dzieci przed porażkami. W końcu naszą rolą jest przede wszystkim chronić dzieci przed wszelkimi złymi rzeczami. Trudno nam zaakceptować to, że musimy czasami… odpuścić.
Jednak warto to robić. Jeśli sytuacja nie zagraża zdrowiu lub życiu dziecka pozwólmy, aby porażka się wydarzyła. Dlaczego? Dlatego, że dzisiejsze drobne niepowodzenia budują umiejętność radzenia sobie w przyszłości z większymi błędami i porażkami.
Trudne doświadczenia to jedyny sposób, w jaki rozwijamy umiejętności radzenia sobie i rozwiązywania problemów. Jeśli chronimy dzieci przed niepowodzeniami, to nie mają jak rozwijać umiejętności radzenia sobie z nimi.
Warto uświadomić dziecko, że po przeżyciu niepowodzenia znajdziemy się w emocjonalnym „dołku”. I trzeba też dodać, że to od naszej wiedzy i umiejętności radzenia sobie z tym zależy, jak głęboki będzie ten dół i jak długo w nim będziemy. Bo szybkiego wychodzenia „z dołka” można się nauczyć. Jeśli dziecko będzie wiedziało, jak to działa, jeśli ma to „przećwiczone”, to przy kolejnych niepowodzeniach będzie mu łatwiej sobie z tym radzić.
Od porażki rośnie mózg!
Wszyscy obawiamy się porażek. Ciekawe czy wiecie, że porażki wspierają rozwój naszych mózgów? Jest to naukowo udowodnione! Psycholog Jason Moser badał jak zachowuje się mózg człowieka w chwil, gdy popełnia błąd i odkrył coś fascynującego. Kiedy popełniamy błąd, nasze synapsy stają w ogniu! Synapsa to te części komórek nerwowych, które przekazują między nimi sygnały elektryczne. Intensywności i częstość przekazywania tych sygnałów jest podstawą uczenia się i zapamiętywania.
Co ciekawe, dzieje się tak nawet wtedy, kiedy popełniamy błąd… nieświadomie. Jak to jest możliwe? Jason Moser: „Dzisiaj wiemy tyle, że nasz mózg ‘iskrzy’ i ‘rośnie’, gdy popełniamy błąd, nawet jeśli nie jesteśmy tego świadomie. Boryka się z tym, że dzieje się coś odmiennego od oczekiwań, kwestionuje podjęte działania, a co za tym idzie, rozwija się.”
Jeśli więc Twoje dziecko boi się popełnienia błędu lub przeżyło jakieś niepowodzenie powiedz mu, że dzięki temu rośnie jego mózg! Wyjaśnij mu, że tworzą się w nim nowe połączenia elektryczne. To jest trochę tak, jakby pomiędzy kolejnymi punktami-miastami na mapie budowane były nowe drogi. Im jest ich więcej, tym więcej możliwości dotarcia do miasta „Sukces” Twoje dziecko będzie miało w przyszłości.
Świętowanie porażek? Lepiej świętować coś innego.
W wielu publikacjach pojawia się zwrot: „świętuj przeżyte porażki”. Ja jednak uważam, że nie jest to dobre podejście. Proponuję, aby świętować nie same błędy czy niepowodzenia, ale to, czego się z nich nauczyliśmy. Dzięki temu pokażemy wartość wyciągania z porażek nauki. Wzmocnimy postawę, na której nam zależy.
Oczywiście nie chodzi o to, aby dziecko zrobiło habilitację na przeżytym niepowodzeniu, ale aby wyciągnęło z niego wnioski i powiedziało, jak sobie z taką sytuacją może poradzić w przyszłości.
Czego Jaś od Jana, a Zosia od Zofii się nie nauczą…
Jeśli sama czy sam nie będziesz wyciągać wniosków ze swoich porażek, ani starać się tego robić, jeśli swoim przykładem nie pokażesz, że są one okazją do uczenia się, wszystkie opisane wyżej mądrości nie pomogą Twojemu dziecku. Dzieci uczą się z tego, co je otacza. Ze szkoły, od rówieśników, a w dużej części od najbliższej rodziny. Dlatego powyższe rady skierowane są również do Ciebie. Jeśli Ty będziesz umieć z nich korzystać, to łatwiej wytłumaczysz je dziecku, a Twoje rady będą bardziej wiarygodne.
Omawianie z dzieckiem własnych niepowodzeń, korzystając z podanych wskazówek, wzmocni w nim poczucie wartości takiego podejścia. Pomoże też oswoić się z tym, że błędy są częścią życia i że można sobie z nimi poradzić w dobry sposób.