Rok 2019 i podwyżki prądu mogące stać się faktem cz. 1
Jarosław Trela
23 stycznia 2019, 14:13·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 stycznia 2019, 14:13Całkiem niedawno rozpoczął się nowy rok 2019. Jaki był poprzedni dla mnie i mojej firmy? Odpowiem obiektywnie i szczerze. Dobry. Z dumą mogę powiedzieć, że cały czas rośniemy, notujemy zyski, a pracy nie brakuje. Jest to zasługa kilku składowych. Po pierwsze wzrastającej świadomości co do sektora odnawialnych źródeł energii. Po drugie świetnemu zespołowi, który udało mi się zbudować na przestrzeni lat. Po trzecie polskiej polityce energetycznej. Określiłbym także nowy rok jako ten, który przyniesie jeszcze większą świadomość co do odnawialnych źródeł energii, a zatem i fotowoltaiki.
Koniec 2018 roku stał pod znakiem niepewności co do przyszłych cen energii. Polacy pytali się - czy aby nie będą płacić więcej? Z pomocą przyszło państwo. Uznano, że dotacja będzie najlepszą formą z możliwych by zahamować podwyżkę cen prądu. Stworzono do tej operacji specjalne narzędzie – Fundusz Wypłaty Różnicy Cen. Ktoś ewidentnie chciał zawrócić kijem nurt płynącej Wisły. Prezydent Polski Andrzej Duda 31 grudnia podpisał ustawę redukującą wysokość podatku akcyzowego i opłaty przejściowej. Zmniejsza ona akcyzę na energię elektryczną z 20 do 5 zł za megawatogodzinę (MWh), a także obniża o 95 proc. opłatę przejściową. Ustawę można skwitować podobnie jak jeden z ekspertów branży odnawialnych źródeł energii - Bogdan Szymański -że jest to ustawowy zakaz podnoszenia cen prądu w 2019 roku.
Spółki sprzedające energię elektryczną nie mogą sprzedać jej po niższej cenie niż ta, zapisana w cenniku z 30 czerwca 2018 roku. Fundusz Wypłaty Różnicy Cen jest to instytucja wytrych. Posiadać ma ona finansowanie z dwóch źródeł. Pierwsze to środki ze sprzedaży uprawnień do CO2. Zauważmy, że przy obecnych cenach powinno wpłynąć do budżetu blisko miliard euro, co daje w uproszczonym przeliczeniu około 4,3 miliarda złoty. Można jednak założyć, że różnica pomiędzy ceną rynkową a cennikową energii będzie różnić się o około 110 zł/MWh. Taki scenariusz spowoduje, że fundusz będzie potrzebował 18,5 miliarda złotych na refundację różnic w cenie w 2019 roku według wyliczeń Bogdana Szymańskiego. Brakujące 14 mld pochodzić ma ze źródła „dotacje celowe z budżetu państwa” zapisanego w Art. 12 pkt 3 ustawy. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią: źródłem finansowania funduszu będzie nasza kieszeń, czyli zbierane pod różnymi postaciami podatki.
Kiedy rządzący ogłosili sukces pojawił się problem na horyzoncie. Bezpiecznik odpalił. Komisja Europejska zastanawia się czy nie zakwalifikować pomocy rządu jako niedozwolonej, komunikując jednocześnie, że nie ma zamiaru finansować kotłów węglowych i gazowych - ujętych w programie „Czyste Powietrze”. Pojawiają się pytania. Czy mechanizm zapisany w ustawie jest pomocą publiczną? Jeśli byłaby to pomoc publiczna powinna być notyfikowana przez Unię Europejską. Tak się jednak nie stało. Konsekwencje takiej działalności są znane. Komisja Europejska w przypadku, uznania dotacji za pomoc publiczną, może zażądać wypłaconej pomocy. Spowodowałoby to ogromne problemy dla spółek obracających energią, ale w szerszej perspektywie także dla firm korzystających z obniżonych cen energii.
Ustawa nie doczekała się rozporządzenia określającego szczegółowo jak ma wyglądać mechanizm refundacji dla przedsiębiorstw sprzedających energię elektryczną odbiorcom końcowym. Będą one musiały naliczać ceny w warunkach niepewności. Budzi to duże ryzyko dla ich dalszej działalności, ponieważ okazać się może, iż mniejsze podmioty w niesprzyjających okolicznościach będą bankrutować. Utrwali to monopol na rynku energetyczny, a ten - jak wiemy z ekonomii - zmniejszy konkurencyjność, co prowadzić może do patologii. O co chodzi? Refundacja odnosić się ma do średnio-ważonej ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym. Jednak idea ustawy zakłada całkowitą refundację, a to oznacza, że może dojść do nadmiernego wzrostu cen energii na rynku hurtowym. Będzie się działo tak, dlatego że Fundusz Wypłaty Różnicy Cen wypłaci każdą różnicę w cenie.
Dla przedsiębiorców i gospodarstw domowych
Cały czas pojawia się kluczowe pytanie odnośnie zakazu podwyżek cen energii. Dotyczyć on ma cen taryfowych czy również kontraktów. Bo jeśli tylko cen taryfowych to istotnie podwyżki cen prądu dla gospodarstw domowych zostaną przełożone w czasie. A co z firmami? Przedsiębiorstwa w większości nie płacą stawek taryfowych tylko te wynegocjowane w ramach kontraktu. Rozważany przypadek i tak doprowadzi do podwyżek prądu w sektorze przedsiębiorstw. W jaki sposób? „Państwo” zobowiązało się dopłacać tylko do cen cennikowych. Na potrzeby niniejszego opracowania załóżmy taką sytuację. Cena cennikowa za MWh to 350 zł. Przedsiębiorstwo płaciło w wyniku podpisania kontraktu 250 zł za MWh. Czas podpisać nowy kontrakt. Okazuje się, że operator może zaproponować kwotę 340 zł za MWh i jest ona zgodna z ustawą, ponieważ nie przekracza ceny cennikowej. W myśl przysłowia: lepszy rydz niż nic, przedsiębiorstwo podpisuje nową umowę. Jednak podwyżka prądu i tak je dotyka. Jest to 90 zł za MWh. Jakby nie patrzeć sektor przedsiębiorstw ucierpi.
Podsumowanie części pierwszej
Nie wszystko złoto, co się świeci! W świecie pewnym niepewności dostajemy sprzeczne sygnały. Dlatego też otworzyłem ten blog za namową przyjaciół i współpracowników, by zwiększać świadomość opinii publicznej na temat polskiej energetyki, a przede wszystkim odnawialnych źródeł energii. Jestem prezesem firmy, której pasją jest budowanie elektrowni słonecznych
Vertigo Green Energy. Część druga moich przemyśleń już za tydzień. Tymczasem, zapraszam do dyskusji pod postem.