Energetyka jest strategicznym sektorem gospodarki dla każdego kraju. Dla Polski również! Oznacza to, że jest regulowana przez państwo i to państwo wpływa bezpośrednio na sektor energetyczny. Na państwo jak i na jego gospodarkę, w warunkach globalizacji, wpływają zewnętrzne czynniki takie jak kryzys gospodarczy, spowolnienie koniunktury światowej czy chociażby niekontrolowane wyjście partnera gospodarczego ze wspólnoty europejskiej.
Czynniki te mogą wpłynąć nie tylko na naszą gospodarkę, ale ceny energii w Polsce.
W jaki sposób? Przedstawię pokrótce poniżej.
Zacznijmy od Brexitu. Wydaje się, że wyspy brytyjskie są bardzo daleko, a wyjście Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej nie wpłynie na Polskę. Inaczej mówiąc, to nie nasza sprawa. Mam dość przykrą wiadomość dla tak myślących obywateli. Kontrolowane wyjście Wielkiej Brytanii ze wspólnoty europejskiej to strategiczny interes Polski. Po tym jak czarny scenariusz stał się bardzo możliwy rozpoczęto szacunki ile będzie on kosztował dla poszczególnych krajów Europy. Oxford Economics wyliczył, że po Irlandii najwięcej straci Polska - blisko 0,8 proc. PKB do końca 2020 roku. Licząc szybko można zauważyć, że jest to zawrotna suma 16 mld zł (ponad 4 mld euro).
Tyle Polska straci na „twardym brexicie”. Dlaczego? Wielka Brytania to nasz trzeci partner handlowy, a przy tym znaczący rynek dla wielu usługodawców, jak chociażby firm transportowych. Te zaś boją się, że stracą wiele kontraktów. Taki scenariusz oznacza również wejście ceł na towary z dnia na dzień. Z czego wtedy będzie rząd dopłacać do rachunków za prąd?
Kryzys gospodarczy na horyzoncie
Minęło blisko 10 lat od upadku Lehman Brothers, symbolu jednego z największych kryzysów gospodarczych na świecie. Prof. Nouriel Roubini i Brunello Rosa przedstawiają na stronach Project Syndicate powody, dla których w 2020 roku może przyjść nowy kryzys finansowy i globalna recesja. Wśród nich wymieniają nadmierne zadłużanie się państw, czyli nieodpowiedzialną politykę fiskalną populistycznych rządów oraz protekcjonistyczną politykę prezydenta Trumpa w postaci wojen handlowych. Kryzys ten może być dużo groźniejszy od poprzedniego, ponieważ w 2008 roku rządy dysponowały narzędziami politycznymi, które zapobiegły swobodnemu upadaniu gospodarek. W nadchodzącym kryzysie politycy będą musieli poradzić sobie ze spowolnieniem mając związane ręce. Dlaczego? Odpowiedź jest banalnie prosta. Długi publiczne, które zostały nagromadzone nie pozwolą na wprowadzenie fiskalnych bodźców. Mówiąc wprost, nie będzie z czego dosypać pieniędzy.
"Gdy nadejdzie następny kryzys (...), będzie on poważniejszy i bardziej długotrwały niż poprzedni" – przepowiadają Roubini i Rosa.
Ziszczenie się ich przewidywań spowoduje ogólnoświatowe spowolnienie gospodarcze.
Symptomy kryzysu w Polsce
Wracając do Polski, czy pojawiają się u nas symptomy kryzysu? Całkiem niedawno Rzeczpospolita donosiła, że w 2018 r. upadło w Polsce blisko 900 przedsiębiorstw, z czego 511 w pierwszej połowie roku. Z kolei aż 86 proc. firm z całej gospodarki skarżyło się na opóźnienia w płatnościach za swoje wyroby i usługi. Przedsiębiorstwa mają problem z wypłacalnością. Za główną przyczynę uważa się wysokie ceny surowców (w tym energii), paliw oraz materiałów. Druga strona medalu pokazuje absolutny brak możliwości podniesienia cen, którego powodem jest rynek rozkręcony do granic przez koniunkturę, a na którym panuje ostra konkurencja. Długotrwały trend może doprowadzić do spowolnienia gospodarczego i w konsekwencji do recesji.
Prognoza na 2019/2020
Powyższe akapity nie napawają optymizmem. Możliwe, że najzwyczajniej w świecie w 2020 roku nie będzie pieniędzy w budżecie na podobne dotacje dla sektora energetycznego.
Po docierających do nas informacjach wydaje się to bardzo prawdopodobne.
Jeden z komentatorów nazwał manewr zatrzymania podwyżek cen prądu zaklinaniem rzeczywistości i w zasadzie się z nim zgadzam. Martwi mnie, przede wszystkim, opłata za uprawnienia do emisji tony CO2. Uprawnienia te w styczniu 2018 roku kosztowały nas 8 euro, ale już pod koniec roku było to 25 euro za tonę. I nagle się okazało, że polityka energetyczna po prostu „zbankrutowała”. Chciałbym tylko przypomnieć, że będziemy za te uprawnienia płacić jeszcze więcej! Ponieważ w strategii wspólnoty europejskiej zapisane jest stanie się neutrale dla środowiska do 2030 roku. Dla porównania polska energetyka w 2030 roku ma nadal w większości (60%) opierać się na węglu. Nawiasem mówiąc jest to najdroższa energia. Całkiem niedawno udowodniono, że energia pochodząca z wiatraków jest o połowę tańsza tyle, że posiadamy za mało farm wiatrowych. Na szczęście koszty instalacji fotowoltaicznych diametralnie spadają, co przekłada się także na spadek kosztu pozyskania energii z odnawialnych źródeł.
Rzeczywistość bywa okrutna, a rynek nie wybacza ingerencji. Prognozowano, iż bez pomocy państwa cena za 1MWh dla firmy przemysłowej zużywającej ponad 20 GWh energii elektrycznej rocznie to około 340-350 zł/MWh, podczas gdy rok temu wynosiła 205-210 zł/MWh. Za to mniejszy przedsiębiorca liczyć się musiał z ceną 380–390 zł/MWh wobec 240–250 zł/MWh do roku poprzedniego. Myślę, że w 2020 roku, ostrożnie prognozując, czeka nas przynajmniej 80% podwyżka prądu.Kogo dotknie? Wszystkich i to podwójnie. Dlaczego? Ponieważ firmy albo będą bankrutować, albo przerzucać koszty energii na klientów - czyli na nas. I tak, nie dość że zapłacimy prawie jeszcze raz takie rachunki za prąd, to dodatkowo dostaniemy w prezencie podwyżkę cen produktów, ponieważ firmy najprawdopodobniej nie wezmą na siebie podwyżek cen energii. Warto zauważyć, iż część
z przedsiębiorców deklaruje, jak np. prezes grupy Specjał, iż w takim przypadku ponownie przekalkulują czy aby nie budować sieci elektrowni słonecznych na dachach swoich sklepów. To może realnie obniżyć rachunki za prąd.
Żeby nie było tak pesymistycznie ustawodawca wprowadził również ciekawe narzędzie promocji OZE, a zatem i fotowoltaiki. Jest to ulga podatkowa na termomodernizację. Kwota odliczenia nie może przekroczyć 53 000,00 zł w odniesieniu do wszystkich realizowanych przedsięwzięć termomodernizacyjnych w poszczególnych budynkach, których podatnik jest właścicielem lub współwłaścicielem. Jednocześnie ustawodawca ustalił, iż kwota odliczenia nieznajdująca pokrycia w rocznym dochodzie podatnika będzie podlegać odliczeniu w kolejnych latach, nie dłużej niż przez 6 lat. Licząc od końca roku podatkowego, w którym poniesiono pierwszy wydatek. Pojawił się także haczyk. Ulga podatkowa dotyczyć ma tylko domów jednorodzinnych.
Podsumowanie
Reasumując moją prognozę uważam, że 2019 rok to prawdziwe preludium przed kryzysem w 2020 roku. Pozostawiam ocenie Państwa czy Polskę stać na dopłatę do energetyki w przyszłym roku na poziomie, przynajmniej, 12 mld zł. Przy czym jako państwo na samym Brexicie możemy stracić blisko 16 mld zł. Jedynym złagodzeniem wydaje się solidne zabezpieczenie i uniezależnienie od cen energii. Ulgi podatkowe i program Czyste Powietrze ułatwiają podjąć decyzję.
W następnym wpisie postaram się bliżej przybliżyć temat fotowoltaiki czyli elektrowni słonecznej na swoim dachu.
W ramach Vertigo Green Energy budujemy energetykę jutra opartą o odnawialne źródła energii. Naszą specjalnością jest fotowoltaika czyli budowanie elektrowni słonecznej na dachach domów, przedsiębiorstw czy jednostek pożytku publicznego.