Koniec lipca, za oknem męczą nas mordercze upały, a w Vertigo Green Energy próbujemy po raz kolejny dopasować naszą strategię do zastanych warunków prawnych, które zmieniają się jak w kalejdoskopie. Po raz kolejny przekonuję się, że rok wyborczy to rok cudów nad Wisłą. W dzisiejszym wpisie spróbuję ukazać pewne kuriozum i tempo zmian w zyskującym na sile sektorze odnawialnych źródeł energii.
Na posiedzeniu Sejmu RP 19 lipca bieżącego roku parlamentarzyści przegłosowali nowelizację ustawy o OZE, która trafiła do senackiej Komisji Gospodarki Narodowej
i Innowacyjności. Ma zostać ona przegłosowana na najbliższym posiedzeniu senatu 31 lipca. Dokładnie 13 lipca 2019 roku Jarosław Kaczyński podał nazwiska kandydatów otwierających listy wyborcze partii rządzącej. Wcześniej partie opozycyjne podkreślały, że jednym z głównych postulatów będzie transformacja energetyczna. Wygląda to jak wytrącanie argumentów opozycji w czasie trwania kampanii wyborczej. A, że partia rządząca ma narzędzia, to robi z nich użytek. Nas powinno cieszyć zainteresowanie odnawialnymi źródłami energii.
Uznawany za jeden z bardziej kontrowersyjnych zapisów ustawy jest ten o wymogu opracowania dla instalacji fotowoltaicznych projektów budowlanych, a następnie uzgodnienia ich z Państwową Strażą Pożarną. I, uwaga, ma to dotyczyć instalacji o mocy powyżej 6,5 kW. A dlaczego nie 3 lub 15 kW? Tego zapisu nie potrafię zrozumieć
i skomentować. Rządzący uzasadniają, że same instalacje PV, co prawda, nie przyczyniają się do zwiększenia ryzyka pożaru, ale ponoć mogą stanowić przeszkodę w efektywnym jego gaszeniu. Hmm – doprawdy? Z danych opracowanych przez TÜV Rheinland we współpracy
z instytutem Systemów Energetyki Słonecznej im. Fraunhofera, wynika, iż instalacja PV była powodem pożaru jedynie w 0,016% ogółu instalacji w Niemczech (badania te były prowadzone na próbie 1,3 miliona instalacji PV w 2015 r.). Umówmy się, odsetek jest marginalny. U naszych zachodnich sąsiadów, którzy są jednocześnie jednym z największych rynków fotowoltaicznych i prosumenckich na świecie, kwestie bezpieczeństwa przeciwpożarowego (w tym bezpieczeństwa strażaków) są oparte na zasadzie ograniczonego zaufania i kropka. Natomiast w badaniu Fraunhofer ISE 2017 przeprowadzonym na terenie właśnie Niemiec stwierdzono, że instalacje fotowoltaiczne nie stanowią szczególnego zagrożenia o ile stosują się do zasad bezpieczeństwa – czytaj: systemy PV mogą być obsługiwane w taki sam sposób jak inne urządzenia pod napięciem. Moim zdaniem, jak i moich kolegów z branży przygotowanie projektu budowlanego tylko i wyłącznie dlatego, żeby uzgadniać go z Państwową Strażą Pożarną jest po prostu marnotrawieniem pieniędzy inwestora. Ja nie mam złudzeń, że ktoś ma na tym zarobić…
Innym i bardzo ważnym, a także niewątpliwie potrzebnym zapisem, na który czekała branża PV to ten mówiący o tym, że mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa będą mogły na tych samych zasadach co osoby fizyczne, korzystać z sieci, jak z magazynu energii
i w konsekwencji produkować zieloną energię. Przedsiębiorstwa zużywać będą mogły energię na bieżąco, a jej nadmiar oddawać do sieci. Oznacza to, że energię, którą wcześniej zdeponowały w sieci będą mogły pobierać w czasie roku rozliczeniowego w okresach wzmożonego zapotrzebowania lub też w okresie podczas, którego fotowoltaika nie będzie pracować. To, co najbardziej cieszy mnie to to, że przedsiębiorcy wreszcie uzyskają status prosumenta! Ustawodawca przewiduje, że z uwagi na termin wejście w życie przepisów, przyłączonych zostanie ok. 3000 mikroinstalacji o łącznej mocy 50-100 MW. Amerykańskie korporacje już dawno odkryły moc fotowoltaiki.
Według SolarMeansBusiness.com Google zamontował elektrownie słoneczne o mocy prawie 142,9 MW, Apple 393,3 MW, a Amazon 393,3 MW. Ciekawe kiedy pojawi się ranking polskich firm i ich zamontowanych mocy. Możecie się Państwo zapytać, dlaczego to takie ważne? Spieszę zatem z odpowiedzią. W dotychczasowych przepisach przedsiębiorca mógł zbudować instalacje fotowoltaiczną, ale nie mógł korzystać z sieci energetycznej jak z magazynu energii. Ten wątek jest niezwykle istotny, ponieważ to on jest kluczowy z punktu widzenia decyzji biznesowej. Jak dotąd to właśnie magazyny energii są bardzo kapitałochłonnym czynnikiem inwestycji. W skrócie są jeszcze za drogie. Dotychczas opłacało się budować elektrownie słoneczne tylko i wyłącznie na potrzeby własne, ale nadmiar produkcji trafiał w próżnię, natomiast jej niedomiar w okresach zimowych musiał być rekompensowany przez sieć energetyczną po ustalonej cenie. Ten zapis na pewno ułatwi decyzje o inwestycji niejednemu przedsiębiorcy.
Do prac nad ustawą zostało zaproszone także Ministerstwo Rolnictwa i to zaproszenie zaowocowało zapisem mówiącym o powołaniu spółdzielni energetycznej. W teorii takie spółdzielnie mają pomagać produkować energię odnawialną rolnikom, a będą mogły powstawać na terenach gmin wiejskich i miejsko-wiejskich. Warto zaznaczyć, że podobnie jak mikro, małe i średnie przedsiębiorstwa czy osoby fizyczne będą mogły rozliczać się na zasadach prosumenckich, czyli zdobędą prawo do korzystania z opustów. Konkretnie, to przedsiębiorstwo obrotu zostanie wyznaczone przez prezesa URE do pełnienia funkcji sprzedawcy będzie dokonywać ze spółdzielnią rozliczenia nadwyżek energii elektrycznej wprowadzonej do sieci. Uwaga, co ciekawe, rozliczenie energii elektrycznej wprowadzonej do sieci (wyłącznie) dystrybucyjnej elektroenergetycznej wobec ilości energii elektrycznej pobranej z tej sieci w celu jej zużycia na potrzeby własne przez spółdzielnię i jej członów zostanie skorygowane o współczynnik ilościowy. Prosumenci w zależności od wielkości instalacji muszą oddać do sieci odpowiednio 20% i 30% (współczynnik 0,8, 0,7) wytworzonej energii. Czyli instalacje projektujemy, jako Vertigo Green Energy, tak by wytwarzała 120% energii elektrycznej potrzebnej inwestorowi. W przypadku spółdzielni energetycznych ubytek energetyczny na rzecz sieci będzie wynosił 40%. A to według mnie jest już dużo.
W dzisiejszym wpisie poruszyłem tylko trzy wybrane kwestie ustawy o OZE dotykające potencjalnie największą liczbę moich czytelników. Działy prawny, marketingu i finansowy Vertigo Green Energy dalej analizują prawdopodobny wpływ ustawy na naszych potencjalnych klientów, dlatego mam jeszcze za mało danych, by coś szerzej na ten temat napisać. Ciekawe, że w międzyczasie został zapowiedziany program Mój Prąd, który także chciałbym skomentować na tym blogu, ale to już w kolejnym wpisie. Sama ustawa o OZE była bardzo potrzebna, w ramach stowarzyszenia Polska PV od dłuższego czasu walczyliśmy o zapisy, aby przedsiębiorstwa mogły być prosumentami. Bardzo cieszy mnie zapis o spółdzielniach energetycznych, ale oddanie 40% wytworzonej energii jest dla mnie przesadą. Należy zwrócić uwagę, że ustawa o OZE to nie przypadek. Od przyszłego roku czekają nas podwyżki prądu, a podwyżki prądu to wzrost cen produktów i usług, a to implikuje spadek siły nabywczej złotówki co w konsekwencji przełoży się na wzrost inflacji, a ta z kolei prawdopodobnie przełoży się na wzrost stóp procentowych, czyli także wzrost rat kredytowych. Rządzący próbują zrobić wszystko, żeby efekt ten złagodzić, ale czy złagodzą go wystarczająco? Tego dowiemy się już niebawem.