Za oknem piękna polska jesień. Krajobraz jest sympatyczny i napawa optymizmem. Aura dodaje energii. Dla nas jest to istotne, ponieważ napędza nas słońce dosłownie i w przenośni. Wracając do spraw, które wydarzyły się w ostatnim czasie to najistotniejszą są niewątpliwie wybory parlamentarne. Osobiście cieszy mnie fakt, że wszystkie partie w swoich programach zawarły treści związane z odnawialnymi źródłami energii, a w szczególności fotowoltaiką, ponieważ to ona jest bijącym sercem energetyki odnawialnej. W Polsce także się świetnie rozwija, co powiązane jest bezpośrednio ze wzrostem świadomości na temat elektrowni słonecznych Polaków, którzy jak dotąd nie byli mocniej zainteresowani tematami związanymi z ekologią i odnawialnymi źródłami energii. Słowem ekologia i fotowoltaika trafiła pod strzechy.
Bezapelacyjnie ważnym, z punktu widzenia branży, jest program Mój Prąd, będący dzieckiem obecnego rządu i kamieniem milowym w promocji przydomowych instalacji fotowoltaicznych
w Polsce. Wiadomość z przed kilku dni mówi o tym, że wnioski do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska będzie można składać także w formie elektronicznej za pośrednictwem portalu GOV.pl. To ważna wiadomość i niewątpliwe ułatwienie, a także zachęta dla osób fizycznych chcących zostać prosumentami. NFOŚ ogłosił, że na dzień 29 października łączna liczba złożonych wniosków wyniosła 3747 na kwotę niemal 18,5 mln zł. Najciekawszą wiadomością w sprawie programu Mój Prąd przekazał Piotr Woźny prezes NFOŚ na II kongresie Trendy Energetyczne, który zapowiedział, że program Mój Prąd będzie kontynuowany do momentu wyczerpania puli środków co zajmie według szacunków analityków nie mniej niż 1,5 roku. Należy dodać ważną kwestię związaną z opodatkowaniem dotacji – jest ona zwolniona
z podatku. Mam także swój własny mały sukces. Nasza klientka została jedną z pierwszych beneficjentek programu Mój Prąd w Wielkopolsce. Gratuluję Pani Jolu, a Pani instalacja o mocy 7,04 kWp będzie szczególnie zapamiętana przez zespół Vertigo Green Energy.
Mój prąd jest ważny dla branży co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze zwiększa świadomość przeciętnego Polaka na temat fotowoltaiki. Po drugie realnie wprowadza miliard złoty do branży fotowoltaicznej. Sama dotacja, z moich obserwacji jako prezesa Vertigo Green Energy, ułatwia wahającym się klientom podjęcie decyzji o zbudowaniu elektrowni słonecznej na swoim dachu. Mnie, jako entuzjasty odnawialnych źródeł energii i prezesa firmy tej branży, bardzo to cieszy ponieważ każdy bodziec pozwalający osiągnąć cel neutralności dla klimatu jest dobry, żeby nie powiedzieć świetny.
Widmo nieuchronnych podwyżek cen prądu owocuje zwiększeniem zainteresowania ze strony sektora przedsiębiorstw elektrowniami słonecznymi. Obserwował to z bliska mój zespół na targach Pol Eco System 2019. Pojawia się bardzo dużo zapytań płynących z sektora przedsiębiorstw odnośnie potencjalnych korzyści z posiadania własnej elektrowni fotowoltaicznej. Przedsiębiorcy badają temat energetyki słonecznej i możliwe pozytywne oraz negatywne konsekwencje płynące z niego. Moje wystąpienie na kongresie Trendy Energetyczne poświęcone było korzyściom i oszczędnościom płynącym z posiadania własnej elektrowni energetycznej.
W maju 2019 roku na łamach portalu FastCompany.com pojawił się artykuł, w którym redaktor zwrócił uwagę, że największe firmy na świecie już zaczęły sumować ryzyka finansowe związane ze zmianami klimatu. Tylko wśród 2015 firm, które ujawniły potencjalne koszty związane z takim ryzykiem jak susza, tajfuny, czy podtopienia fabryk wyniosły one blisko 1 bilion dolarów. Solar Means Business Report prowadzący coroczny ranking łącznej mocy instalacji fotowoltaicznych firm amerykańskich ukazuje, że w pierwszej szóstce znalazło się aż pięć firm notowanych w pierwszej pięćdziesiątce prestiżowego zestawienia Fortune. Należą do nich (1) Apple 393,3 MW, (2) Amazon 329,8 MW, (3) Target 242,4 MW, (4) Walmart 208,9 MW, (5) Switch 179 MW, (6) Google 142,9 MW. Firmy te stają po stronie klimatu nie tylko dla szeroko rozumianego wizerunku, ale i ze względów finansowych.
Natomiast wyniki badania, opublikowanego na łamach portalu Fast Company w lutym 2019 roku, przeprowadzonego na grupie 1000 pracowników największych firm w USA potwierdziło, że blisko 700 osób wybrało miejsce pracy ze względu na sprecyzowane działania i poglądy z zakresu ochrony środowiska firmy, której przyjęli ofertę pracy. Pokolenie millennialsów (termin z nauk społecznych określający pokolenie ludzi urodzonych w latach 1982-2004), będące częścią tej grupy badawczej zadeklarowało, że już w przeszłości było to jednym z głównych kryteriów (postawa firmy wobec ekologii) wyboru ich poprzedniego miejsca pracy. Warto także zauważyć, że to pokolenie, w ciągu sześciu najbliższych lat, będzie stanowić trzy czwarte siły roboczej na świecie, a to oznacza, iż firmy chcąc nie chcąc, będą musiały postawić na zrównoważony rozwój
i neutralność dla środowiska. Dodać można, że portal Bloomberg już w sierpniu 2018 roku donosił, że generacja Z, będąca następną po millennialsach, będzie stanowić jedną trzecią populacji świata, a ta z kolei jest jeszcze bardziej przejęta losami świata i zmianami klimatycznymi, o czym może świadczyć np. Młodzieżowy Strajk Klimatyczny, którego nie tak dawno byliśmy świadkami. Warto spojrzeć również na to z perspektywy tego, że 32% globalnej populacji z 7,7 miliarda ludzi na świecie będzie wnikliwie obserwować firmy i ich produkty pod kątem chociażby produkcji energii, dbania o środowisko naturalne czy działania na rzecz jego odbudowy.
Ostatnim argumentem są, bliskie każdemu menedżerowi, argumenty finansowe przemawiające do każdego prezesa, również i do mnie. Podczas mojej prezentacji na kongresie Trendy Energetyczne przedstawiłem przykład rzeczywistej prognozy dla jednego z naszych klientów, którego zapotrzebowanie na energię w stosunku rocznym oscylowało w granicach 4 500 000 MWh. Roczny koszt zakupu energii wynosił dokładnie 1 575 000 zł, a roczny koszt przesyłu pobranej energii był na poziomie 416 053,08 zł co po zsumowaniu dawało kwotę 1 991 053,08 zł czyli niecałych dwóch milionów złotych rocznie. Kiedy pokazaliśmy naszą kalkulację z elektrownią słoneczną zaprojektowaną pod potrzeby naszego klienta usłyszeliśmy od zarządu głośne brawa. Okazuje się, że roczna produkcja energii elektrycznej z takiej farmy to 1 022 528 MWh czyli ponad 1 GWh. Natomiast pozostały roczny koszt zakupu energii to 1 217 115, 20 zł, a roczny koszt przesyłu pobranej energii to 356 726,01 zł co po zsumowaniu kosztów daje kwotę
1 573 841, 21 zł. Podsumowując oszczędności zauważyć możemy, że:
(1) oszczędności z tytułu zakupionej energii wynoszą blisko 358 tys. zł
(2) roczna oszczędność na przesyle pobranej energii to ponad 59 tys. zł
(3) roczna wartość oddania do sieci to blisko 46 tys. zł.
Suma oszczędności to ponad 463 tys. zł, nie uwzględniając tarczy podatkowej wynoszącej
530 tys. zł. Argumenty budujące wizje przyszłości są ważne, ale rzeczywistość teraźniejsza bywa ważniejsza. Ekologia się opłaca, jest trendy i staje się przewagą konkurencyjną na rynku.
Podsumowując mój dzisiejszy wpis zauważam jedną kwestię dotykającą ludzi w ogóle.
A my w biznesie zauważyliśmy ją już dekady temu. Nic tak bardzo do nas nie przemawia, uczy
i budzi świadomości jak pieniądze w naszej kieszeni, będące efektem nowej technologii, mody czy wizji katastrofy. Ludzie muszą poczuć, że coś z tego mają. Dlatego, według mnie, program Mój Prąd staje się tak popularny, a kalkulacje dla biznesu bezsprzecznie są plusem na rzecz fotowoltaiki i odnawialnych źródeł energii. Chciałbym także zaznaczyć ważniejszy przekaz. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda obliczyli, że lata 2015-2019 były najcieplejszymi od dekad co spowodowało, że bieguny ziemi straciły 413 miliardów ton pokrywy lodowej rocznie. To efekt wzrostu emisji CO₂ do atmosfery. Jeśli liczby przemawiają najbardziej do naszej świadomości wyobraźmy sobie, że najmniej inwazyjna technologia absorbująca dwutlenek węgla kosztować będzie rocznie 500 miliardów dolarów, a to tyle co w przybliżeniu roczne PKB Polski. Tak są już przymiarki naukowców do takiej geoinżynieryjnej technologii. Koszty życia na ziemi będą gigantyczne, a to wszystko żebyśmy jako gatunek ludzki mogli przeżyć, a nie podwyższyć jakość tego życia. Na szczęście według badania opublikowanego w lipcu na łamach prestiżowego periodyku naukowego „Science” wynika, że bez narażenia rolnictwa możemy zalesić 9 mln km² Ziemi. Powierzchnia ta to mniej więcej rozmiar terytorialny USA. Taki zalesiony obszar mógłby „wyciągnąć” z atmosfery trzy czwarte dwutlenku węgla wyemitowanego do niej przez ludzkość od początku rewolucji przemysłowej. Mam także taki mały i duży apel do rządzących: Mój Prąd się wam bezsprzecznie udał.
Czas na program odbudowy zalesienia Polski, proponuje program o nazwie „Twój Las”. Budując instalacje fotowoltaiczne zapewniamy zdrowszą przyszłość naszych dzieci i wnuków, a także obniżamy rachunki za prąd. Mnie codziennie napędza słońce. Tradycyjnie, jeśli Państwo byliby zainteresowani instalacją fotowoltaiczną zapraszam do kontaktu +48 530 933 190.