Pesa
Reklama.
Przede wszystkim nieco inny był cel zakupu Pendolino i Darta. Podczas gdy ten pierwszy nastawiony jest w dużej mierze na klientów biznesowych i jeździć ma właśnie na najbardziej „biznesowych” trasach (Warszawa – Kraków, Warszawa – Katowice, Warszawa – Wrocław, Warszawa – Gdańsk), Dart obsługiwać ma połączenia bardziej popularne wśród zwykłych podróżnych. Jak podaje Rynek Kolejowy, w pierwszy kurs z pasażerami składy wyruszą już w grudniu tego roku. Będą kursować na liniach: Jelenia Góra – Wrocław - Łódź - Warszawa do – Białegostoku i Lublina oraz z Białegostoku i Lublina do Bielska Białej przez Warszawę, Koluszki, Częstochowę i Katowice. Różnicę tę widać także w wyglądzie wnętrza obu pojazdów. Dart jest pod tym względem bardziej oszczędny w formie niż Pendolino.
logo
Rynek Kolejowy

Zdecydowanie najwięcej emocji wzbudza jak zwykle kwestia prędkości. Choć pod koniec maja na torze testowym w Żmigrodzie Dart pojechał z prędkością 200 km/h, to w normalnym ruchu będzie mógł jechać maksymalnie 160 km/h. Pendolino zaś może rozwijać prędkości 290 km/h (podczas testów), a w normalnym ruchu 250 km/h. Różnica w możliwościach obu pojazdów jest więc zasadnicza. W praktyce jednak pociąg Alstomu nie ma szans na jazdę z taką prędkością, a to ze względu na stan infrastruktury kolejowej w naszym kraju. Faktycznie nawet 200 km/h jest wynikiem osiągalnym tylko na nielicznych odcinkach. To jednak nie czyni z Darta Pendolino. Porównujemy bowiem dwa różne pojazdy i ich potencjalne możliwości, a nie możliwości wykorzystywane w bieżącej eksploatacji. Oczywiście można się zastanawiać czy wymagania w przetargu wygranym przez Alstom nie powinny być w związku z tym inne, ale to już jest temat na odrębny tekst.
Rozumiem, że to porównanie jest w pewnym sensie chwytem marketingowym, który po raz kolejny ma rozgrzać emocje wokół taboru zakupionego przez PKP Intercity. Dzięki „pociągowi celebrycie” przewoźnik zdołał po wielu latach odwrócić trend spadkowy jeśli chodzi o liczbę pasażerów korzystających z jego usług (w kwietniu wzrost mógł być nawet 23% rok do roku). Przełom, nazwany z resztą „efektem Pendolino”, próbuje się więc utrzymać. Nie ukrywa tego nawet prezes PKP Intercity Jacek Leonkiewicz mówiąc, że spółka liczy w przyszłym roku na „efekt Darta”.
logo
PKP Intercity

Niezależnie od tego czy porównywanie Pendolino i Darta jest sprytnym działaniem promocyjnym producenta lub przewoźnika czy zwykłą kaczką dziennikarską ja w zasadzie nie mam nic przeciwko temu. Oczywiście tak długo jak przekłada się na promocję kolei w mediach i wzrost liczby pasażerów.