Od trzech lat prowadzę w lipcu oksfordzkie seminarium dla nauczycieli – Oxford Teacher Seminar. Nauczyciele szkół średnich z całego świata mogą podładować tu akumulatory – poznają Oksford z jego bogatym naukowym zapleczem, słuchają o prowadzonych badaniach, zwiedzają muzea i biblioteki.
Za każdym razem staram się zorganizować spotkania z ciekawymi gośćmi – moja grupka, Boundaries of Scientific Knowledge, spotykała się z matematykiem-topologiem, astrofizyczką wystepującą w stand-upach naukowych, zoologiem uczącym ewolucji i ochrony gatunków poprzez gry i taniec, inżynierką materiałoznawstwa, filozofem nauki i religii, z biochemiczką i z psychologiem muzyki. Byli to doktoranci bądź młodzi stażem pracownicy naukowi. Ostatnio trafiła mi się niebywała okazja – polecono mi kontakt z profesorem Liamem Dolanem, dziekanem Wydziału Botaniki Uniwersytetu Oksfordzkiego, światową sławą w swojej dziedzinie.
Nie wolna od obaw, czy profesor znajdzie wolną chwilę w swoim niezwykle napiętym harmonogramie, wysłałam uprzejmy mail z prośbą o spotkanie z moją grupą nauczycieli. Na szczęście zgodził się od razu, ustaliliśmy termin. Na spotkanie przybył, a raczej wpadł jak burza – krzepki promienny pięćdziesięciolatek w rozchełstanej koszuli, z fryzurą na Einsteina. „Cześć, jestem Liam!”. Uroczym irlandzkim akcentem przeprosił za spóźnienie, „ale wiecie, rozkład zajęć dziekana jest, no... a bit shit”. Przwitał się z każdym po kolei, zaprowadził do swojego biura (grupka mała, więc zmieściliśmy się bez problemu). Posadził i zaczął opowiadać o historii botaniki, poczynając od czasów Pliniusza Starszego.
Mówił o wczesnych ilustracjach botanicznych – bynajmniej nie robionych z natury, a przerysowywanych ze starszych książek na zasadzie głuchego telefonu. Po kilku takich „podaj dalej” ilustracje zupełnie nie przypominały oryginalnych roślin – niektóre nawet przerysowano do góry nogami!
Na wydziale mieści się herbarium z okazami zielnikowymi sprzed, bagatela, czterystu lat. Liam pokazał nam prawdziwe cuda! Mieliśmy przed sobą jeden z pierwszych okazów ziemniaków w Wielkiej Brytanii. Widzieliśmy rośliny zebrane i opisane przez Darwina. Obejrzeliśmy jedyny istniejący egzemplarz pewnej rośliny z Majorki, kuzynki fasoli i groszku – jedyny, ponieważ ta roślina już wyginęła. A dodatkowo, specjalnie dla nas, kustosz wyciągnął ilustrowane zielniki z przepięknymi, ręcznie malowanymi rycinami.
Liam spędzil z nami prawie trzy godziny, cierpliwie odpowiadał na pytania i pokazywał kolejne eksponaty, mówił także o najnowszych badaniach przeprowadzanych w tej chwili w Oksfordzie. Wyszliśmy z budynku oczarowani – zarówno światem botaniki, jak i zwykłą, ludzką życzliwoscią okazaną nam przez naprawdę bardzo zajętego człowieka.
Naukowcy – otwórzcie się na nauczycieli! Warto zobaczyć błysk w ich oku, kiedy słuchają o waszych badaniach. To oni opowiedzą o nich najmłodszym, i wychowają wam przyszłych doktorantów!