Bańka informacyjna robi karierę i w ostatnim czasie mówi się o tym zjawisku nieco więcej. Nawet jeśli uświadamiamy sobie fakt istnienia bańki informacyjnej, nie oznacza to, że ona nas nie dotyczy. Dotyczy. Wpływa na to, jak postrzegamy, interpretujemy i oceniamy świat. Dlatego warto wiedzieć, czym dokładnie bańka informacyjna jest i jak sobie z nią radzić.
Czym jest bańka informacyjna?
Można by porównać ją do kokonu, w którym się zamykamy i do którego dociera tylko część informacji ze świata. Zamykamy się w naszym informacyjnym kokonie – bańce, wraz z zestawem źródeł informacji, z których najczęściej korzystamy. Każdy z nas ma swój, mniej lub bardziej określony zestaw źródeł informacji, z których czerpie codzienną dawkę informacji ze świata. Zwykle ten zestaw nie zmienia się zbyt dynamicznie, jest zgodny z naszym światopoglądem, a my czujemy się z nim bezpiecznie – jak w kokonie właśnie. Wygodne to, ale też nie mniej ryzykowne.
Przywiązani do źródeł
Mechanizm bańki informacyjnej działa na bazie pewnego cyklu, zapętlenia, powodującego, że stale docierają do nas informacje z podobnych do siebie źródeł informacji. Dzieje się tak za sprawą m. in. algorytmów mediów społecznościowych, które podsuwają nam treści podobne do tych, które wcześniej skupiły naszą uwagę, np. poprzez polubienie, komentarze, udostępnienia czy po prostu dłuższe zatrzymanie się na filmie oglądanym na Facebooku. Dość naturalne jest też, że chcemy konsumować treści, które są zgodne z naszym światopoglądem, np. w zakresie polityki. Finalnie więc nie docierają do nas informacje publikowane przez źródła prezentujące inne poglądy, a my tracimy okazję, by się z nimi zapoznać, głębiej zrozumieć argumentację i zyskać szerszą perspektywę. Wreszcie, jeśli jesteśmy przywiązani do narzędzi, dzięki którym pozyskujemy informacje, zdajemy się na ich łaskę i niełaskę. Ograniczając się tylko do Google w swoich kwerendach, zamykamy się tylko w ramach tych treści, które Google indeksuje. Cała reszta (większość!) treści pozostaje dla nas niedostępna. Jak wychylić nos poza obręb naszej bańki informacyjnej? Sposobów jest kilka.
Przekłuj bańkę informacyjną
Na początek, pozwól sobie czasem na masochizm informacyjny i zajrzyj do źródeł informacji, które stoją w opozycji względem Twoich poglądów. Dzięki temu głębiej zrozumiesz, o co idzie Twoim oponentom w dyskusji i zyskasz szersze pole do argumentacji. Twój mózg otrzyma nowe bodźce, z którymi będzie musiał sobie poradzić i ustosunkować się do nich.
Jeśli już wiesz, że technologia nie stoi po twojej stronie i musisz samodzielnie troszczyć się o dostęp do zróżnicowanych źródeł informacji, zadbaj o warsztat.
Co to dokładnie znaczy?
-> Subskrybuj różne źródła informacji, korzystając np. z aplikacji RSS, jak choćby Feedly,
-> Monitoruj internet pod kątem wybranych haseł, aby zobaczyć, jak to samo zagadnnienie przedstawione jest w różnych źródłach. Może ci tutaj pomóc Google Alerts.
-> Zmieniaj wyszukiwarki. Możesz zdać się na monopol Google i wybrać kawałek internetu, jaki Google monitoruje. Możesz także (polecam!) zadać sobie nieco trudu, znaleźć, wybrać i wykorzystywać alternatywne wyszukiwarki. Każda z nich indeksuje inne zasoby, a to sprawia, że na to samo zapytanie otrzymasz inne wyniki.
-> Wreszcie, na koniec, nie zapomnij o analizie i weryfikacji informacji. Żadne narzędzie nie zastąpi chwili refleksji przed kliknięciem „Share”.