Elektryczne taksówki przewożące nas po mieście - Uber Elevate. Sprawa piękna, jeszcze z polskim akcentem, gdyż Celina Mikołajczyk to Polka która opracowała baterie do Tesla S.
Największym wyzwaniem by wznieść maszynę w powietrze, jest bateria. Polka, będąca szefem technologii UberAir (Elevate) jest odpowiedzialna za stworzenie baterii, która będzie błyskawicznie się ładować (kilka minut), tak by powietrzne taksówki cały czas latały
były bardzo efektywne elektronicznie. O ile wzniesienie się samolotu wymaga mniej energii, bo mamy rozpęd (który daje więcej czasu na aktywacje podciśnienia, które wznosi maszynę), to start elektro-helikoptera, bo tym ma być de facto maszyna, wymaga znacznie więcej energii.
Czy marzenie by poruszać się elektrycznymi helikopterami jest realne?
Nie jest, a na pewno nie jest tym do czego przekonują nas twórcy. Ale na pewno świetnie rozpala wyobraźnie inwestorów Ubera, przynoszącego od początku około 2 mld straty, a obecnie jest spółką publiczną.
Po pierwsze, Uber czy auta elektryczne zastępują coś co jest powszechne. Jest co zastępować. Helikoptery urządzeniem ratunkowym lub elitarnym. Są zbyt drogie w wytworzeniu i eksploatacji, by były powszechne. Zmiana napędu na elektryczny tylko zwiększa koszty, co najmniej przez najbliższe 2-3 dekady.
Elektryczny napęd to kolejna świetna rzecz, by ożywić wyobraźnie inwestorów. Bo są miejsca, gdzie heli-taksówki się sprawdzają. Choćby dla transportu na lotniska, zamiast taksówek. Nadal jest to jednak bardzo drogie rozwiązanie.
Zostawmy na bok argumenty o kolejnej zabawce dla bogatych, bo Uber przekonuje nas, że chodzi o zmniejszenie korków. W Warszawie jest zarejestrowanych ponad 1 milion samochodów. Koszty by choć o 10% zmienić to na ruch powietrzny byłyby olbrzymie zarówno na poziomie maszyn jak i infrastruktury.
Przypomnijmy, mimo wielu nakładów, ani Jeff Bezos, ani Richard Branson, ani Elon Musk nie wysłał nikogo „cywilnego” w kosmos. Plany „podboju” Marsa wymagałyby gigantycznych nakładów pieniędzy, a i tak nie mamy technologii, która pozwoliłaby na coś więcej niż życie niewielkiej grupy pod kloszem. Zresztą atmosfera staje się coraz bardziej pełna śmieci, które zagrażają takiej podróży. Wiem, że pewnie to samo mówiono gdy Kolumb ruszał na wyprawę w 1492 roku, ale w moim przekonaniu lepszym pomysłem byłoby gdyby Bezos, Branson, Musk i inni skupili się na ochronie naszej planety. A jest ku temu rozwiązanie - mniej konsumpcjonizmu, więcej publicznej infrastruktury, mniej jednorazowości.
Podziwiam śmiałe plany elektryfikacji i autonomizacji transportu. W oba rozwiązania szczerze wierze i wiem, że w ciągu kilkunastu lat wiele ułatwią. W samochody elektryczne nie wierzę, ze względu na ekologie, bo produkcja tej ilości baterii nie jest środowisku obojętna. W autonomiczne auta wierzę, że w perspektywie 50 - 100 lat pozwoli to na znaczną redukcję liczby aut, w momencie gdy samochody będą pod nas podjeżdżać, więc nie będzie potrzeby by 95% czasu auta stały na parkingach. Teoretycznie więc aut może być mniej.
Podsumowując, gdy takie korporacje jak Uber czy SpaceX, snują wizje, które i wmawiają nam, że w krótkim czasie na nich skorzystamy, mam wrażenie, że robią to dla swoich inwestorów, nie dla gamy użytkowników. Nie skorzystamy z tego, bo budowa technologii lotów elektrycznych, o ile okaże się możliwa, zajmie wiele lat, a i tak będzie bardzo droga. Nie wspominam o regulacjach. Dlatego pozostaje mi się zgodzić z Celiną Mikołajczyk: system będzie rozwijał się bardzo długo, aby był przystępny. Budowa infrastruktury zajmie długi czas. Pozostaje więc ziarenko nadziei, że wszystko uda się zrobić, tak by za kilka dekad, system stał się istotnie powszechny jak kolej czy motoryzacja.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej przeczytaj artykuł Ubera na ten temat lub zobacz film wprowadzający: