Data Scientist – czy to nadal najbardziej seksowny zawód 21 wieku?
Dwa lata temu Harvard Business Review ogłosił, że data scientist to najbardziej seksowny zawód 21 wieku. Rynek pracy zarówno w Polsce jak i na świecie od kilku lat chłonie specjalistów, który z dużych zbiorów danych potrafią uzyskiwać wiedzę potrzebną firmom do rozwoju produktów i ulepszania usług. O ich zarobkach krążą legendy. Dlatego coraz więcej osób chce stać się data scientist lub data architect.
Jak powiedziała na łamach magazynu Fortune dr Tara Sinclair, główna ekonomistka Indeed.com, największego na świecie serwisu z ogłoszeniami pracodawców, liczba tych, które skierowane były do data scientist wzrosła w pierwszym kwartale 2015 o 57% w stosunku do analogicznego kwartału rok wcześniej. Liczba wyszukiwań „data scientist” wzrosła natomiast o 73%. To tylko przykładowa ilustracja, jak szybko rośnie zainteresowanie tym zawodem, zarówno po stronie pracodawców, jak i pracowników.
W Polsce widać podobny trend nie tylko w ofertach pracy ale również w rosnącej liczbie warsztatów i studiów, zarówno magisterskich, jak podyplomowych, które pozwalają kształcić się w tym kierunku. Ich programy obejmują zwykle zajęcia z technologii Big Data, zaawansowanej analityki, statystyki, uczenia maszynowego oraz tematów związanych mniej lub bardziej ściśle z data science. Wśród uczelni, które postanowiły wyjść naprzeciw potrzebom rynku są Szkoła Główna Handlowa w Warszawie, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego, Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu. Uniwersytet Warszawski oferuje studia podyplomowe na temat metod statystycznych w biznesie na Wydziale Nauk Ekonomicznych, a w przygotowaniu są studia magisterskie z inżynierii obliczeniowej, które planuje uruchomić ICM. Oferta uczelniana nie jest jedyną. Tematyce tej są poświęcane też konferencje, warsztaty i szkoły letnie. Praktycy dzielą się wiedzą również na meetupach m.in. Data Science Warsaw, czy Allegro.tech.
Kogo potrzebują firmy
Problem zaczyna się już w momencie próby odpowiedzi na proste, wydawałoby się, pytanie „data scientist” – kto to taki? Ile osób zapytamy, tyle dostaniemy odpowiedzi. Dla jednych to doświadczony praktyk, który zna się na statystyce, umie budować modele predykcyjne, a także programować. Powinien umieć interpretować dane, ale również doskonale rozumieć specyfikę i potrzeby biznesu. Inni dorzucą do tego umiejętność wizualizacji danych, najlepiej jeszcze z pewnym wyczuciem estetycznym, aby uzyskane wyniki prezentowały się atrakcyjnie dla oka. Widać więc, ze data scientist to szereg różnych kompetencji, a znaczenie terminu zależy od tego, kto go używa i o kim mówi. W trakcie dyskusji na listopadowym BigData Congress padła teza, że data scientist nie istnieje, bo data scientist to nie jeden ekspert, a zespół, w którym każdy specjalista wnosi inne kompetencje. Zupełnie marginalnym problemem przy tym wydaje się brak polskiego terminu odpowiadającego angielskojęzycznemu data scientist.
Na kłopoty – Edison
Próbę zdefiniowania kim jest data scientist wspiera również Komisja Europejska, która uznając rozwój gospodarki opartej na danych za ważny filar wzrostu gospodarczego, chce zapewnić również odpowiednio wyszkolone kadry dla tego obszaru. Dlatego finansuje projekt EDISON, w którym 6 organizacji, w tym zarówno instytucje naukowe jak i firmy pracują nie tylko nad zdefiniowaniem zawodu, ale również nad ujednoliceniem i upowszechnieniem edukacji w tym zakresie w krajach europejskich. Efektem programu na być zwiększenie liczby data scientists w krajach Unii Europejskiej.
Hot or not?
Tymczasem magazyn FORTUNE przestrzega, że nic nie trwa wiecznie i napływ nowych talentów oraz automatyzacja metod analizy sprawią, że ta część rynku pracy szybko się nasyci . W Polsce jednak firmy ciągle odkrywają nowe możliwości zastosowania danych w swoich strategiach, dlatego wszyscy profesjonaliści, którzy zaplanowali rozwój karier w tym kierunku mogą spać spokojnie.