Kilka dni temu media obiegły informacje o zawieszeniu naboru na organizowany przez MNiSW program finansujący stypendia na najlepsze zagraniczne uczelnie („Studia dla wybitnych”), co ministerstwo tłumaczy potrzebą zrewidowania pierwotnych założeń oraz wypracowania nowych, lepszych procedur.
To ważny punkt zwrotny. "Studia dla wybitnych" to pionierski na polskie warunki program i warto, aby został zaprojektowany i zrealizowany jak najlepiej.
Żaden student jeszcze nigdzie nie wyjechał, żadna złotówka nie została wydana, żaden świat nie został podbity, a niestety podnoszą się już głosy kwestionujące założenia tego programu.
I dlatego warto się temu procesowi przyglądać.
Pionierska inicjatywa
Przypomnijmy. Program „Studia dla wybitnych” został zapowiedziany w zeszłym roku w expose Premier Kopacz, po latach sugestii środowisk – głównie absolwenckich – co do wyzwań finansowych jakie stoją przed polskimi studentami próbującymi dostać się na najlepsze zagraniczne uczelnie.
Dostanie się na te studia jest wymagające. Są to bardzo selektywne programy, opłaty – jak na polskie warunki – bardzo wysokie, a utrzymanie przez rok-dwa w miejscach takich jak Boston, Londyn, Nowy York, Zurych czy Dolina Krzemowa - bez źródeł przychodów bądź pokaźnych oszczędności – dodatkowo te trudności potęguje.
Program „Studia dla wybitnych” ma zaadresować ten problem i zaoferować co roku stu obiecującym studentom i studentkom, którzy już otrzymali ofertę przyjęcia na jedną z 25 najlepszych uczelni świata, finansowanie podjęcia tych studiów.
Studiach na takich uczelniach jak Stanford, MIT, Harvard, Caltech, Oxford, Cambridge czy LSE. Ośrodkach, gdzie prowadzone są światowej klasy badania i programy kształcenia. Miejsca, o które rywalizują tysiące najzdolniejszych ludzi z całego świata, ucząc się od najlepszych w świecie naukowców i pedagogów.
To nie Erasmus w Andaluzji, a krew, pot i intelektualny wysiłek najwyższego stopnia. To przepustka do profesjonalnej, naukowej i społecznej kariery, z którą polskim uczelniom niezwykle trudno konkurować.
W strategicznym interesie naszego kraju jest, aby polscy reprezentanci byli w tym środowisku obecni i silni, a osoby wykazujące się wyróżniającym talentem miały możliwość rozwijania się w naukowej pierwszej lidze.
Tę ideę ciężko podważać.
Długofalowa inwestycja
Kilkaset perspektywicznych osób, o których tutaj mówimy, to nie będą anonimowe historie. To będą ambitni i zdolni młodzi ludzie z krwi i kości, którzy pracą, wytrwałością i talentem zapracują na swoje dobre imię i społeczności z której się wywodzą.
Zdobędą wiedzę, doświadczenie i zbudują kapitał relacji w elitarnych środowiskach nauki, biznesu i kultury, który potem przywiozą ze sobą z powrotem do kraju - bowiem takie jest założenie tego programu, i w tym jest on unikalny i potrzebny.
I to jest to, co odróżnia odpowiedzialne, długofalowo myślące społeczeństwo, wspierające i inwestujące w swój kapitał ludzki, od działającego ad-hoc i myślącego krótkowzrocznie.
O ocenie talentu decydować będą komitety aplikacyjne Harvardu, Stanfordu, Oxfordu i im podobnych, a nie lokalne koterie. Program będzie dostępny wyłącznie wobec tych, którzy otrzymają ofertę z jednej z wiodących uczelni - przechodząc ich rygorystyczny proces selekcji. Rolą programu “Studia dla wybitnych” będzie natomiast zaoferowanie szansy - zapewnienia niezbędnych środków finansowych na realizację edukacyjnych talentów, marzeń i ambicji.
Dobrze zrealizowany program „Studia dla wybitnych” ma też szansę stać się ważnym elementem narodowego systemu innowacji. Zarówno symbolicznym: pokazującym młodym ludziom, ich rodzinom i społeczeństwu, że warto marzyć, starać się i ciężko pracować na sukces. Jak i strategicznym: po latach, setki świetnie wykształconych, ambitnych i zsieciowanych reprezentantów nowej generacji liderów nauki, polityki i kultury.
Potencjalne torpedowanie tej idei to krok wstecz w budowaniu odpowiedzialnego, innowacyjnego społeczeństwa.
Zamiast poddawać ją w wątpliwość, lepiej skierować energię wszystkich zainteresowanych na to, aby ten program zaprojektować tak dobrze, aby stał się wzorem dla innych. Pokazujący że Polska nie tylko aktywnie stawia na rozwój talentów, ale jej narzędzia instytucjonalne posiadają również wysokie standardy, przejrzyste procedury, a realizacja jest sukcesywnie monitorowana i mierzona.
Diabeł zawsze tkwi w szczegółach
Dla osób znających temat nie jest tajemnicą, że sukces tego programu będzie wynikał z technicznych detalów dotyczących zrozumienia arkanów procesów aplikacyjnych na najlepsze światowe uczelnie oraz przyziemnych motywacji i trudności osób podejmujących to wyzwanie.
Jest to pionierski program. Dlatego jak najbardziej należy być ambitnym, a potem sukcesywnie weryfikować hipotezy i tak usprawniać procesy aby służyły zamierzonym celom. Eksperymentowanie - jeśli jest rygorystyczne - jest częścią procesów innowacyjności, również w polityce publicznej.
Prace nad projektowaniem programu trwały prawie rok, a środowiska dobrze rozumiejące te procesy (w tym środowiska absolwentów), regularnie przedstawiały swoje opinie ws. proponowanych rozwiązań. Niestety, bez większego posłuchu ani włączenia oferujących pomoc osób, tj. studentów i absolwentów, w proces konsultacji społecznych.
Dlatego zadaniem wszystkich, którym zależy na realizacji tego strategicznego narzędzia powinno być oczekiwanie od Ministerstwa (ale również i Rady Ministrów) aby dołożyło wszelkiej staranności aby ideę tego programu bronić, rozwijać i propagować.
I należy wysłuchiwać głosów krytyki - wierząc w ich dobre intencje - ale jednocześnie stanowczo trzymać się wartości i ideałów.
Należy skupić się na udoskonaleniu, a nie porzuceniu programu
Reprezentujący Konferencję Rektorów Polskich (KRASP) prof. Wiesław Banyś przedstawił niedawno opinię sugerującą, że „program będzie miał nieznaczny wpływ na szkolnictwo wyższe w Polsce, nie wpłynie na poprawę jakości kształcenia na polskich uczelniach i będzie miał niewielki wpływ na generalną sytuacją na rynku pracy”.
Dodał również że “KRASP rekomenduje przeznaczenie środków finansowych na inne działania skutkujące podwyższeniem doświadczenia międzynarodowego absolwentów polskich uczelni”.
Podobną opinię wydał “Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej”.
I dlatego trzeba być tutaj bardzo uważnym, bo takie postawienie sprawy może wydawać się partykularne i krótkowzroczne.
W programie "Studia dla wybitnych" nie chodzi o snobizm-edukacyjny czy jednostronny drenaż mózgów.
Chodzi o umożliwienie najlepszym z najlepszych warunków do światowej klasy rozwoju - a dla Polski o budowę kapitału ludzkiego na najwyższym światowym poziomie i kapitału społecznego powiązanego z globalnymi centrami nauki i innowacji. W niektórych przypadkach te warunki mogą być w Polsce (istnieją np. wybrane, bardzo dobre ośrodki i zespoły badawcze), ale ogólny środek ciężkości najlepszych badań naukowych nie znajduje się w Polsce – i ciężko tą rzeczywistość zaklinać.
Maria Curie-Skłodowska naukowo kwitła na Sorbonnie, podobnie jak Andre Geim i Konstanty Novoselcov na Uniwersytecie w Manchesterze (nobliści w dziedzinie grafenu). Polsko-amerykański noblista z dziedziny ekonomii Leonid Hurwicz, jako absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, ukończył studia na London School of Economics i Graduate Institute of International Studies w Genewie.
I na rozwój Polskich talentów należy właśnie patrzeć w globalnej, a nie regionalnej skali.
Prawidłowo zaprojektowany i realizowany program „Studia dla wybitnych” ma szansę stać się sztandarowym programem MNiSW (podobnie jak np. TOP 500 Innovators), podobnie jak programy Funduszu na Rzecz Nauki Polskiej, dające nadzieję i narzędzia ambitnym i utalentowanym młodym ludziom na najlepsze warunki i środowisko do rozwoju.
Program, z którego wszyscy powinniśmy być dumni, że Państwo tak odpowiedzialnie, strategiczne i długofalowo dystrybuuje swoje zasoby, inwestując w rozwój utalentowanych młodych ludzi. Licząc, że za kilkanaście lat wkład tych osób w rozwój życia naukowego, społecznego i kulturowego Polski będzie wart wielokrotność tej inwestycji.
Autor studiował i pracował w Polsce i w Wielkiej Brytanii, na Uniwersytecie Warszawskim, Uniwersytecie Sussex i University College London (UCL). O żadne stypendium nie zamierza się ubiegać, ale liczy, że innym w przyszłości będzie łatwiej.