O wielu zawodach krążą mity, dotyczą one najczęściej zarobków i warunków. Zawód freelancera chyba jest najbardziej obwarowany mitami. Często postrzega go się jako łatwy, przyjemny i bez problemowy. Często oglądamy zdjęcia na Instagramie, które potrafią budzić zazdrość. Postanowiłem sprawdzić ile w tym jest prawdy i zaprosiłem do rozmowy Agnieszkę Skupieńską - freelancera od 8 lat, prowadzącą bloga ToSieOplaca.pl
Właściwie ani jedno, ani drugie. Z każdym rokiem przybywa zawodów, w których można być freelancerem. To już nie tylko dziennikarstwo czy fotografia, jak to było 15 lat temu, ale także cały przekrój zawodów, związanych z internetem, usługi edukacyjne, konsultacyjne, rękodzieło i wiele innych.
Nie zawsze można też powiedzieć, że styl życia freelancera różni się od stylu życia pracowników etatowych. Wyobrażamy sobie, że gdy już będziemy tymi freelancerami, to popracujemy dwie godzinki dziennie z jakiegoś przyjemnego miejsca (kawiarnia, park, plaża), ale rzeczywistość wygląda często inaczej. Freelancer pracuje w tych samych godzinach, gdy pracują jego klienci, a zleceń ma tyle, że nie może sobie pozwolić na odpuszczanie każdego dnia.
Najbliższe prawdy będzie więc stwierdzenie, że freelance to sposób wykonywania pracy.
Czym praca jako freelancer się charakteryzuje?
Przede wszystkim tym, że to freelancer podejmuje najważniejsze decyzje. On decyduje, czym się zajmuje, jakie zlecenia przyjmuje, a jakich nie, z jakim typem klientów chce pracować i czy ten konkretny klient mu odpowiada. Freelancer decyduje, kiedy pracuje (rano, wieczorem, w tygodniu czy w weekendy) i nie jest przywiązany do miejsca pracy. Dzięki temu może pracować bardziej efektywnie niż pracownik etatowy, który codziennie musi stawić się na określoną godzinę w biurze.
Freelancer decyduje też, w jakim kierunku chce się rozwijać. Trzeba jednak pamiętać, że większa elastyczność i możliwość decydowania o sobie to też większa odpowiedzialność. W pracy freelancera to my musimy zatroszczyć się o zlecenia, rozliczenia, formalności, egzekwowanie należności od klientów. Na etacie ktoś inny robi to za nas.
Kto dziś zostaje freelancerem?
Nie prowadziłam żadnych badań na ten temat, ale na podstawie rozmów z czytelnikami bloga i z innymi freelancerami mogę powiedzieć, że nie ma jednej grupy, która częściej idzie na swoje. Freelancerami zostają ludzie po studiach (a nawet jeszcze w trakcie), którzy zaczynają w ten sposób dorabiać, a potem ta forma zarabiania zostaje ich stałą pracą. Zostają nimi matki, które nie chcą wracać do pracy po macierzyńskim. Osoby, które mieszkają z daleka od dużego miasta i nie mają perspektyw na dobrą pracę w swojej okolicy. Wreszcie freelance jest dobry dla niepełnosprawnych, np. głuchomiemych, którzy dzięki kontaktom mailowym mogą zdobywać klientów tak samo jak ich słyszący koledzy po fachu. Tej formy pracy próbują nawet emeryci (znam takich!), którzy chcą dorobić do emerytury, zarabiając w domu.
Kto szuka freelancera?
Każdy, kto szuka dobrego specjalisty. Klienci indywidualni, małe firmy, duże firmy. Mam wśród znajomych freelancerów osoby, które pracują dla ugrupowań politycznych, klubów sportowych, fundacji, marek odzieżowych znanych z reklam telewizyjnych, banków, ale całe mnóstwo specjalistów świadczy drobne usługi dla indywidualnych odbiorców. Na przykład pani Kasia, fotograf, która robi Ci zdjęcia ślubne, pan Bartek, który jest DJ-em na Twoim weselu i pani Ewa, która jest wedding plannerem, czyli planuje szczegóły wesela – to wszystko też freelancerzy.
Co jest największą wadą a co zaletą dla freelancera?
Największa wada to bez wątpienia to, że wszystko trzeba ogarniać samodzielnie. Idąc na freelance wyobrażamy sobie, że będziemy zajmować się głównie tym, co lubimy – np. projektowaniem graficznym. A tu okazuje się, że trzeba nauczyć się jeszcze mnóstwa innych rzeczy – szukania zleceń, negocjowania warunków z klientami, tworzenia umów, rozliczeń z urzędem skarbowym. Ostatnio dochodzi do tego też budowanie marki osobistej (bo konkurencja w każdej branży jest duża i coraz większe znaczenie ma to, kim jesteś i czy można Cię polubić, a nie tylko to, jakie masz ceny). Znalezienie czasu na to wszystko – za co bezpośrednio klient przecież nie płaci – to nie lada wyzwanie.
Zalety każdy freelancer pewnie wymieni inne. Niezależność i możliwość pracowania w dowolnym miejscu, możliwość rozwijania się tak, jak chcemy, możliwość zarabiania większych pieniędzy, spędzania więcej czasu z rodziną. Dla mnie dużą zaletą jest to, że mogę pracować wtedy, gdy mam dobry dzień i zadania odhaczają się same, a gdy mam kiepski – zamiast pracować, zajmuję się czymś, co lubię.
W Internecie czyta się o profitach pracy freelancera: pracujesz gdzie chcesz, jak chcesz wraz ze zdjęciami laptopa, pinacolady i błękitu oceanu. Ile jest w tym prawdy?
W większości przypadków niewiele. Są oczywiście freelancerzy, którzy faktycznie jeżdżą po świecie i pracują z różnych miejsc. Ale większość freelancerów to zwyczajni ludzie, z rodzinami, domem, stałym harmonogramem pracy, znajomymi, z którymi spotykają się po pracy. Chociaż obserwuję, że coraz większą popularnością cieszy się tzw. „workation”, czyli połączenie wakacji z pracą. Wyjeżdżasz wtedy na miesiąc czy dwa do jakiegoś kraju z przyjaznym klimatem (np. na Dominikanę albo Filipiny), ale nie porzucasz zleceń, tylko je realizujesz, będąc na wyjeździe. Ja zdecydowanie wolę oddzielać pracę i odpoczynek i jak wyjeżdżam, to trzymam się tak daleko od laptopa, jak to tylko możliwe :)
OK, szczerze: można zarobić DUŻO czy normalnie
Tu nie ma jednej odpowiedzi, bo wszystko zależy od człowieka i od branży. To tak, jakbyśmy zapytali np. „ile można zarobić w bankowości”. Na jednym biegunie mamy panią Anię, która pracuje w okienku w małym oddziale banku pod Łodzią i zarabia 2000 zł miesięcznie, a na drugim biegunie: prezesa banku, który zarobi w miesiąc tyle, ile Kowalski w rok.
We freelansie jest tak samo. Ktoś, kto jest pracowity, pomysłowy, ciągle się uczy, rozwija w wielu kierunkach, a jeszcze nie boi się szukać innych form zarabiania niż usługi (np. tworzy własne produkty i je sprzedaje), zarobi duże pieniądze. Ale jeśli ktoś szuka tylko prostych zleceń, które może wykonać każdy bez specjalnie dużych umiejętności, to nie może liczyć na pokaźne zarobki.
Co byś radziła osobom, które zastanawiają się nad taką formą pracy?
Przede wszystkim – zanim przejdziesz na freelance, odłóż trochę pieniędzy. Tak przynajmniej na 3 miesiące życia, chociaż jeszcze lepiej byłoby na pół roku (wiele zależy od sytuacji rodzinnej, czy masz na utrzymaniu dzieci, czy tylko siebie, czy mieszkasz sam, czy z rodzicami, czy z małżonkiem itd.). Na początku uzbrój się w cierpliwość. Tak jak szukanie pracy etatowej zajmuje trochę czasu, tak szukanie klientów też trochę potrwa. I ostatnia rada: mów znajomym, czym będziesz się zajmować. Czasem najlepsze zlecenia to te, które przyjdą do nas poprzez znajomych.
Jakieś są 4 tipy bycia dobrym freelancerem?
Po pierwsze: bądź terminowy i nigdy nie zawalaj ustalonych z klientem terminów. Po drugie – jeśli freelance Ci się spodoba, nie zwlekaj z założeniem firmy. Po trzecie – jak już ją założysz, płać w terminie składki i podatki. I po czwarte – nie przestawaj się uczyć. To, co umiesz teraz, prawdopodobnie za 5 lat w większości już będzie nieaktualne, bo tak szybko przybywa nowej wiedzy w każdej dziedzinie. Ucz się nie tylko swojej branży, ale też marketingu, prowadzenia działalności, zdobywania klientów. To Ci się opłaci.
Jako freelancer musisz oferować swoje usługi, jak i gdzie dajesz się znaleźć przyszłym klientom?
Tu ponownie nie ma jednej dobrej recepty, w zależności od branży można wykorzystać jeden z kilkudziesięciu sposobów pozyskiwania klientów. Kluczem jest tu zastanowienie się, kim jest mój potencjalny klient, gdzie on jest, jakie miejsca odwiedza (również w sieci) i jak mógłby trafić na moją ofertę. A potem wyjść mu na „spotkanie” – czy to wirtualnie, reklamując się w internecie, czy w postaci reklamy na ulotkach, plakatach itp.
Blogowanie to podstawa w wielu strategiach content marketingowych. W byciu freelancerem to jest must have czy tylko dodatek?
Na pewno budowanie marki osobistej staje się nieodzowną częścią działalności freelancera. A żeby zbudować swoją markę, można wykorzystywać wiele narzędzi. Jednym z nich jest blog, ale są i inne – coraz bardziej popularne w ostatnim roku podcasty, transmisje live i grupy na Facebooku, a także kanał na Youtubie. Grunt to wybrać takie narzędzie, które najbardziej nam pasuje i które pasuje też do naszej branży (np. dla freelancera lektora oczywistym wyborem będzie podcast, bo tam słychać jego głos, ale już ilustrator musi mieć przestrzeń, żeby pokazać swoje prace, więc blog lepiej się do tego nada).
Pracujesz już kilka lat w ten sposób. Czy przeżywałaś jakieś chwile zwątpienia, kiedy chciałaś to rzucić, pójść na etat i mieć – nazwijmy to – spokój?
Na początku tak, ale głównie dlatego, że te 8 lat temu nie miałam w swoim otoczeniu innych freelancerów, nie było blogów na ten temat, nie pisało się o tej formie pracy w prasie itd. Bliscy pytali mnie, kiedy znajdę normalną pracę i myślałam, że może rzeczywiście to jest tylko chwilowy fart, że udaje mi się utrzymać ze zleceń. Ale z czasem przekonałam się, że nie chcę mieć już innej pracy ani szefa, który mówi mi, jak i kiedy mam pracować.
Jak oceniasz polskich freelancerów na tle zagranicznych – tak wschodu i zachodu.
Na pewno jest nas znacznie mniej niż np. w Ameryce. Według przeprowadzanego każdego roku badania „Freelancing in America”, w 2017 roku mogło być w Stanach aż 57,3 miliona osób, pracujących w ten sposób. Autorzy raportu szacują, że w ciągu najbliższej dekady większość siły roboczej w USA będą stanowili freelancerzy (źródło: https://www.upwork.com/i/freelancing-in-america/2017/).
Nie sądzę, żeby u nas aż taki wielki procent mogli stanowić kiedyś niezależni pracownicy, tym bardziej, że nie sprzyjają temu przepisy polskiego prawa. Na przykład: założenie działalności gospodarczej wiąże się z ponoszeniem dużych, miesięcznych kosztów, a wielu pracujących na umowach o dzieło twórców nie może już korzystać z 50-procentowych kosztów uzyskania przychodu. Niezbyt sprzyjające małym przedsiębiorcom przepisy sprawiają, że trzeba dużo determinacji, żeby prowadzić firmę jako freelancer.
A doradzałabyś szukać klientów za granicą czy lepiej skupić się na rodzimym rynku?
W wielu branżach (np. programowanie, grafika i ilustracja, marketing) działanie na zagranicznych rynkach, mieszkając w Polsce, jest możliwe, więc jeśli ktoś zna na tyle języki obce, że może spróbować swoich sił – czemu nie. Oczywiście najlepiej wybierać rynki zachodnie, bo tam stawki za zlecenie mogą być wyższe niż u nas.
Wspomniałaś o ważnej roli klientów-znajomych i poleceniach. Co sądzisz o networkingu? Polecasz jako coś ważnego w tej pracy czy jako dodatek, który może się opłacić?
Bez networkingu przeżyjemy, ale mając wielu znajomych (szczególnie w naszej branży i pokrewnych) będzie nam po prostu łatwiej. Znajomi nie tylko podsyłają zlecenia i klientów, ale też mogą służyć radą, pomóc rozwiązać jakiś problem, szczególnie jeśli sami pracują w podobnym modelu.
Networking kojarzy nam się przede wszystkim z uczestniczeniem w spotkaniach branżowych, nawiązywaniem relacji „oko w oko”, a tymczasem równie skutecznie możemy poznawać innych specjalistów i freelancerów przez internet. Tak jak klientów można znaleźć w sieci, tak i kolegów po fachu z powodzeniem znajdziemy w facebookowych grupach, na blogach czy na Instagramie.
Agnieszka Skupieńska – copywriterka, autorka książki „Zostań freelancerem”. Od 2009 roku pracuje jako freelancer, prowadzi blog i podcast „To się opłaca”. Jest także autorką kursów online, w których uczy, jak pracować, nie wychodząc z domu.