Nie jestem grafikiem, ale nie jest to dla mnie przeszkodą, aby zaprojektować ponadczasową identyfikację wizualną. Dlaczego? Za chwilę odpowiem. Zanim to jednam nastąpi, chciałbym wytłumaczyć Wam dlaczego postanowiłem wypowiedzieć się w kwestii tak „małego projektu”, jak logo.
Na swojej drodze spotykam ludzi, dla których (zbyt) często logo jest zbyt drogie. Są to klienci niezależnych projektantów lub agencji reklamowych (zwanych czasem brandingowymi). Z drugiej strony spotykam projektantów lub właścicieli agencji, którzy mają problem z tym, że muszą sprzedawać (zbyt) tanio tożsamość wizualną marki.
Wszyscy wiemy, że logo jest ważne, bo jest bohaterem identyfikacji wizualnej firmy, jest najważniejszym z elementów budowania wizerunku. Markę można sobie wyobrazić jako człowieka. Twarz to nasze logo, bo to głównie ona pozwala zapamiętać doświadczenie obcowania z nami. Oczywiście posiadamy nazwę (nasze nazwisko). Mówimy, a więc komunikujemy się w określony sposób. Zazwyczaj staramy się to robić tak, abyśmy byli wysłuchani i zrozumiani. To samo starają się robić marki. Używamy języka formalnego lub swobodnego. Wszystko zależy od tego, z kim rozmawiamy. Zegarek czy buty to mogą być symbole naszego statusu. One nas uwiarygodniają. Nasz Aston Martin dopełnia dzieła. Wszystko to, jacy jesteśmy - od fryzury po czystość butów - oraz kontekst w jakim się pojawiamy, pomaga tworzyć nam określoną tożsamość. Firmy również starają się stworzyć odpowiednie logo, które z czasem nasiąknie skojarzeniami i emocjami, ułatwiając nam identyfikowanie firmy, z którą mamy do czynienia. To ważne ze względu na fakt, iż codziennie stykamy się kilkunastoma tysiącami brandów. Nie mamy czasu i zasobów poznawczych, aby przyglądać się każdemu z nich. Skutecznie zafascynowani będziemy reagowali automatycznie na bodziec.
Logo jest naturalną konsekwencją rozwoju wytwórczości i wymiany handlowej. Potrzeba odróżnienia jednego produktu od drugiego istniała od zawsze. Ludzie od dawna wiedzą, że logo (czytaj: twarz) jest ważne. Były prezes Quaker Oats Ltd. John Stuart powiedział kiedyś: „Gdyby ta firma miała się podzielić, to z chęcią wezmę marki, znaki towarowe i reputację firmy. Ty zaś możesz wziąć całą resztę – a ja na tym lepiej wyjdę niż ty”. Wizerunek to cenne aktywo firmy.
Z czego więc wynika ten problem, że klienci nie chcą płacić tyle, ile by sobie życzył projektant za ten mały-wielki obrazek? David Airey, niezależny projektant i autor jednego z najbardziej poczytnych blogów dotyczących projektowania logo twierdzi, że wycena projektów graficznych zależy między innymi od takich czynników jak:
- poziom kompetencji projektanta,
- specyfikacja projektu (brief),
- szacowany czas realizacji,
- oferowane dodatkowe usługi i wsparcie,
- bieżąca sytuacja gospodarcza.
Słowo wyjaśnienia/ Poziom kompetencji projektanta jest wypadkową wszystkich jego doświadczeń w pracy z klientami. Jeśli widzimy solidne portfolio, z którego ostatnie realizacje są mają tegoroczną datę, nie są sprzed dziesięciu lat, to znaczy, że jest popyt na usługi projektanta.
Sam projekt może być mniej lub bardziej skomplikowany. Inaczej pracuje się nad brandingiem małej lokalnej firmy, a inaczej nad identyfikacją międzynarodowej korporacji. Przeprowadzenie rebrandingu jest często znacznie trudniejszym zadaniem niż stworzenie wizerunku nowej firmy. Jeśli projekt identyfikacji ma być skończony w określonym przez klienta czasie, to nie powinny dziwić wyższe (20-50%) stawki. Po pierwsze będzie to praca pod presją, a po drugie wymaga przeorganizowania harmonogramu prac projektowych agencji.
Kwestia ceny jest kwestią sporną. Sama cena nie jest wyznacznikiem jakości pracy. Niska cena wcale nie musi oznaczać kiepskiej jakości. Wiele znaków, które stały się ikonami zostało wykonanych przez utalentowanych projektantów za kwoty, z których teraz się śmiejemy. Oceniając projektanta przez pryzmat stawki możemy bardzo się pomylić. Niektórzy robią tanio, aby zbudować portfolio, wyróżnić się, dostać szansę na wykazanie się talentem. Budowanie wiarygodności trwa.
Długo mógłbym na ten temat pisać, ale do sedna.
Moim zdaniem problem, który przedstawiłem na początku (przypominam: „Z czego więc wynika problem, że klienci nie chcą płacić tyle, ile by sobie życzył projektant za ten mały-wielki obrazek?”), głównie wynika z faktu, iż wciąż wielu projektantów rozpoczyna projektowanie od otwarcia programu graficznego.
Programy graficzne to narzędzia, które moim zdaniem mocno ograniczają początkowy proces twórczy.
Do komputera zasiada się po to, aby projekt nabrał ostatecznego kształtu, formy, koloru czy faktury. Innymi słowy, siada się dopiero wtedy, gdy jest pomysł, a nie po to, aby szukać pomysłu klikając w funkcje, łącząc, przekręcając, licząc że coś z czymś będzie fajnie wyglądało. Nie dziwi mnie, że takiej pracy klienci nie chcą nagradzać. Ilu spotkaliście projektantów, którzy pokazali Wam wstępne, odręczne szkice? Z iloma projektantami pracowaliście w trakcie trwania całego procesu tworzenia logo? W większości przypadków relacja z klientem sprowadza się do briefu i przedstawiania efektu. Choć w sumie i o przedstawieniu projektu ciężko tu mówić, w sytuacji kiedy jego prezentacja sprowadza się do wysłania mailem pdf-a z koncepcjami do wyboru.
Podstawowym narzędziem pracy twócy logo jest kartka papieru i ołówek! Ręka znacznie mniej ogranicza kreatywność niż program graficzny. Ręka potrafi szybko zwizualizować każdą myśl i wcale nie są tu potrzebne niezwykłe kompetencje rysownicze. To ma być tylko szkic, który będzie próbą znalezienia klucza do tego, w jaki sposób projekt odda to, co ważne i istotne w działalności klienta.
Element szkicowania powinien być poprzedzony zgromadzaniem niezbędnych informacji o kliencie, jego firmie, jej historii, ofercie i poziomie cen. Trzeba poznać cele, jakie firma stawia przed nową tożsamością oraz jakich efektów oczekuje. Tak więc najpierw dokładna analiza klienta i jego oczekiwań!
Moim zdaniem nieprawidłowy proces projektowania powoduje, że klient nie czuje i nie rozumie wartości pracy, która została wykonana. Widzi mały obrazek, który został przez nas dostarczony, a to przecież tylko wierzchołek góry lodowej. Projektanci często nie potrafią bronić swojego dzieła, ponieważ zbyt często jest efektem intuicji i tego, że „mi się podoba”, a przecież projektanci nie tworzą projektów dla siebie. Projektów nie wybiera się na zasadzie ładne – nieładne, a jeśli do tego doprowadziliśmy to nie oczekujmy, że ktoś nas godziwie wynagrodzi w sytuacji, gdy nie czuje wartości.
Projekt logo ma być prosty, trafny, trwały, wyróżniający się, łatwy do zapamiętania i uniwersalny.
Właśnie dlatego nie będąc grafikiem wielkokrotnie projektowałem znaki, które od lat mają się dobrze. Dobrze mają się też firmy, które się nimi posługują. Dlaczego? Pracując blisko z klientem, potrafię poznać i zrozumieć jego oczekiwania, które później opracowuję w formie map myśli oraz szkiców koncepcyjnych. Takie szkice omawiam z doświadczonym grafikiem, który nadaje im ostateczny kształt, dynamikę, fakturę czy kolor. W ten sposób powstał między innymi znak firmy deweloperskiej Euro Styl. Fakt, iż od prawie dziewięciu lat dynamicznego rozwoju firmy logo nie zostało zmienione świadczy o jakości wykonanej pracy. Po pięciu latach od wdrożenia znaku, klient napisał: „Znak graficzny marki EURO STYL sprawdza się doskonale przez ponad 5 lat funkcjonowania firmy. Praca różnych agencji nad wszelakimi materiałami zawsze była wspierana księgą tego znaku, a opinie grafików i odbiorców tego materiału zawsze były bardzo pochlebne”.
Podsumowując, kupując logo, klient nie płaci za mały obrazek, tylko za doświadczenie i cały proces dochodzenia do rozwiązania, który poprzedza moment uruchomienia programu graficznego.