Od czasu pojawienia się internetu, jako przestrzeni komunikacyjnej i reklamowej nie było większej rewolucji w marketingu niż właśnie digital signage. Błyskawiczna kariera tej formy komunikacji, potwierdza, że przyszłość jest teraz.
Teoria wszystkiego (ang.: The Zero Theorem) to film z 2013 roku, w którym jedna z pierwszych scen przedstawia drogę bohatera z domu do pracy, ulicami miasta, zdominowanego przez technologię digital signage. Ekrany śledzą każdy jego krok, komunikaty reklamowe są emitowane w każdym możliwym formacie, w każdym miejscu, bez żadnych przerw. Fascynująca i przerażająca jednocześnie wizja twórców filmowych, wizja, która nieuchronnie stanie się wkrótce naszą rzeczywistością, choć miejmy nadzieję, że nie w tak orwellowskim stylu.
Cyfrowe znakowanie lub cyfrowe wyjście z domu to zintegrowany system, który tworzą wyświetlacze elektroniczne (monitory, ściany wizyjne, info-kioski, totemy), prezentujące treści informacyjne i reklamowe. Systemy digital signage spotykamy w centrach handlowych, punktach sprzedaży lub obsługi klienta, w przestrzeni publicznej oraz urzędach, obiektach administracji czy rozmaitych instytucjach. Co w tym rozwiązaniu jest innowacją? Serce systemu czyli oprogramowanie do zdalnej administracji wyświetlanymi komunikatami. Celem systemu digital signage jest dostarczanie wiadomości kierowanych do odbiorców w konkretnych miejscach, w określonych porach, z treścią dopasowaną do lokalizacji i czasu. Jedność czasu, miejsca i akcji – znana od czasów starożytnego teatru – znów ma zastosowanie. Czy to nie wspaniała parafraza klasycznej teorii? Wciąż chodzi przecież o to samo - jak uwieść i zatrzymać uwagę widza? Dziś bardziej klienta niż widza, bo oczywiście współczesna reklama to nie jest grecki teatr, choć czasem jej narracja odwołuje się do antycznych wzorców. Ale to osobny temat.
Technologia digital signage umożliwia wyświetlanie różnorodnych treści, informacyjnych, reklamowych, w najwyższej, bezkompromisowej, bo cyfrowej jakości na wielu wyświetlaczach, zainstalowanych w różnych miejscach. Multimedialne kreacje, filmy reklamowe czy graficzne animacje wyświetlane są odbiorcom, zgodnie z dynamicznie ustalanym harmonogramem. I tak, jeśli pada deszcz, to w kawiarni przestajemy wyświetlać reklamy lodów, zapraszamy na aromatyczną kawę, w sklepie odzieżowym – promujemy kurtki i parasole, nie klapki, a w punkcie obsługi klienta czy w urzędzie, oczekującym na obsługę wyświetlamy prognozę pogody na resztę dnia.
Wszędzie tam, gdzie do niedawna wisiały plakaty mogą zawisnąć ekrany, a w miejsce stojaków z ulotkami mogą pojawić się info-kioski. To prawdziwa cyfrowa rewolucja w komunikacji marketingowej, a co najważniejsze – dysponująca potężnym potencjałem analitycznym. Łatwo na monitorach testować skuteczność kilku różnych kreacji, bez angażowania budżetu na druk i dystrybucję materiałów BTL. Można badać reakcje klientów na wyświetlane komunikaty, a w przyszłości takie systemy będą rozpoznawać klientów, ich profil z portali społecznościowych, ostatnio zrealizowane zakupy czy odwiedzone miejsca. Totalna inwigilacja dzięki analizie danych? Z pewnością tak i tylko kreatywność może czuć się nadal nie zagrożona. Wciąż będzie na nią zapotrzebowanie.