Aby trwać trzeba przetrwać. Aby przetrwać trzeba działać.
Człowiek od wieków poszukuje sposobów na bezpieczne trwanie. Początkowo wystarczało nam zapewnienie sobie pożywienia i dachu nad głową. Nasze potrzeby się zmieniały. Chcąc przetrwać, człowiek cały czas się przemieszczał i usprawniał sposoby działania. W poszukiwaniu miejsca dla siebie odkrywaliśmy nowe obszary wpływów. W taki sposób Europejczycy odkrywali nowe lądy, w tym Amerykę.
Ludzkość potrzebowała niespełna półtora wieku, aby "ziemia obiecana" się zwirtualizowała.
Media społecznościowe - wynalazek XXI wieku to odpowiednik Stanów Zjednoczone Ameryki Północnej z okresu wielkiej emigracji XIX wieku, kiedy tysiące Europejczyków wyruszyło w poszukiwaniu lepszej przyszłości na nowy kontynent.
Traf chciał, że miejscem narodzenia mediów społecznościowych są także Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, a ich twórcami są potomkowie przybyłych w tamtych czasach imigrantów.
Lata 80. i 90. XIX wieku były okresem wzrostu imigracji do Stanów Zjednoczonych, podczas kiedy od dwóch dekad XXI wieku mamy do czynienia z rosnącym znaczeniem roli mediów społecznościowych w życiu społeczeństw.
Jedno i drugie nie miałoby miejsca, gdyby nie globalizacja. Imigracja była w pewnym momencie organiczana i limitowana poprzez regulacje właściwych instytucji państwowych. Doświadczenia ostatnich miesięcy z Facebookiem przyczyniły się do wprowadzania regulacji dotyczących właścicieli serwisów społecznościowych. Jedno i drugie jest regulowane przez odpowiednie instytucje. Globalizacja ma swoje ograniczenia, podobnie jak człowiek.
Swoboda i ograniczenia
Z punktu widzenia osoby żyjącej w Polsce, kraju należącym do Unii Europejskiej można mieć wrażenie, że jest się całkowicie wolnym mieszkańcem Europy, obywatelem i obywatelką świata. Z dowodem osobistym w portfelu i smartfonem w kieszeni możemy poruszać się bez większych ograniczeń po wielu krajach Europy, pozostając w ciągłym kontakcie z najbliższymi, czasami nawet nieprzestając zarabiać. Dostęp do krajów na innych kontynentach pozostaje także praktycznie dla większości z nas otwarty. Dzięki mediom społecznościowym lub komunikatorom możemy dzielić się emocjami i opiniami. Tak samo jak, poprzez wykorzystanie nowoczesnych narzędzi pracy możemy zarabiać w sieci. Świat otworem stoi.
Poza kilkoma wyjątkami, obecnie można podróżować właściwie bez ograniczeń. Można także przy odpowiednim przygotowaniu i organizacji zarabiać bez względu na miejsce pobytu czy urodzenia. Wystarczy mieć odpowiednią wiedzą i dostęp do internetu. Digitalni nomadzi to wytwór postępu technologicznego i obraz możliwości człowieka we współczesnym świecie. Ograniczenia oczywiście nie znikają. Ograniczeniem jest - albo wiedza, albo zasób środków pozostających do dyspozycji podróżujących albo dostęp do sieci albo bezpieczeństwo danego regionu. Mimo iż potocznie zwykło się myśleć, że nie ma wojny na świecie, to są jednak regiony, w których codziennie ginie wielu niewinnych cywilów – ofiar systemu, w jakim los dał im się narodzić i żyć. Poza tym bolesnym faktem toczących się batalii politycznych w niektórych rejonach świata, możemy poruszać się swobodnie po całym świecie, poznawać bezpośrednio czy wirtualnie praktycznie każdy zakątek świata, wchodzić w interakcje z innymi i pracować.
Duży wkład w to przybliżanie ludziom świata ma bez wątpienia postęp technologiczny, w tym media społecznościowe. Przez kilka stuleci słowo pisane dbało o rozwój kulturalny oraz intelektualny człowieka. Człowiek czerpał wiedzę z książek i opowiadań przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Posiadanie książki było na wagę złota, dostępne dla wybranych grup społecznych. Wiek XX przyniósł ludzkości radio i telewizję, które zdaje się wypierają dla niektórych grup słowo pisane (patrz poziom czytelnictwa w Polsce), wprowadzając swobodny dostęp do treści praktycznie dla każdego. Choć, wyzwaniem staje się słuchanie czy oglądanie ze zrozumieniem. Dziś już nie tylko telewizja, która w niektórych przypadkach zaczyna haniebnie wpisywać się na karty historii dezinformacji, ale media społecznościowe stają się miejscem pozyskiwania informacji i siedzibą wpływowych guru. Tutaj toczy się walka o rząd dusz w XXI w.
Media społecznościowe to możliwości i ograniczenia.
Media społecznościowe, zdominowane przez praktycznie dwie - trzy firmy, charakteryzuje możliwość „zrobienia kariery od zera do milionera”.
Moje postrzeganie portali społecznościowych typu Instagram, czy YouTube to obserwowanie zmieniającej się rzeczywistości i pisania historii ludzkości w odniesieniu także do rynku pracy.
Media społecznościowe to swego rodzaju odpowiednik Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej z XIX wieku dla emigrantów z Europy, wysiadajacych na nowej ziemi w poszukiwaniu lepszego jutra - pracy, kariery i ogólnie - dobrostanu. Media społecznościowe to obecnie także, a może i przede wszystkim, poszukiwanie poklasku, sławy albo, co bardziej oddaje dzisiejszą rzeczywistość, „przejaw parcia na szkło”. Portale społecznościowe to także źródło nieograniczonej wiedzy.
Nowocześni milionerzy to prześcigający się o liczbę followersów – influenserzy.
Współczesny świat influenserów to sposób zarabiania pieniędzy. Płacisz za ogłoszenia to masz zasięg. Tagujesz marki, ale tylko jak masz rozpoznawane nazwisko. Często budowa rozpoznawalności nazwiska budowana była jeszcze przed epoką mediów społecznościowych. W większości influenserzy wykluwają się dość długo, ksztaltują swoje kanały społecznościowe w bólach ciągłej inwencji twórczej, prześcigając się z sobie podobnymi. Niekoniecznie wszyscy przebijają do szerokiej publiczności. Nie zawsze monetaryzuje się nakład pracy włożony w dzielenie się wiedzą w sieci. Właściciele mediów społecznościowych w umiejętny sposób potrafią zmonetaryzować swój biznes wykorzystując naszą wiedzę i niewiedzę.
Rozumienie mediów społecznościowych to także droga do zarabiania
Influenserzy społecznościowi wprowadzają nas w najbardziej odległe zakamarki świata, pokazują, co nosić, a czego nie nosić, jak się malować, czesać. Wskazują, jak żyć, a jak nie żyć. Ze wszystkich stron próbują zawładnąć naszymi gustami i wpływać na decyzje, przede wszystkim te zakupowe. Budują często wyidealizowane obrazy ludzkiego życia. Choć media społecznościowe to także przydatne informację, przepisy i źródło natchnienia.
"Wolna wola nie ma znaczenia, żyjemy w zdeterminowanym świecie" – powtarzają naukowcy badający mózg ludzki. Jednakże okazuje się, że nie do końca człowiek jest bezwolny. Źródło naszej odpowiedzialności tkwi w sposobie, w jaki zachowujemy się w interakcjach z innymi. Ta odpowiedzialność każdego z nas za rozwój własny, jak i mediów społecznościowych powoduje konieczność zbudowania sprawdzonych ośrodków dbających o sprawdzanie faktów; fact checking organizations funkcjonują już w odniesieniu do treści politycznych. Fact checking w odniesieniu do wzorców etycznych determinujących podział na „dobre” i „złe”, to „modne” albo „passé” nikt za nas samych nie zbuduje, jeśli odpowiednio wcześnie sami nie narzucimy standardów, co wypada, a co jest obciachem w odniesieniu do obecności w sieci.
Każdy z nas może przyczynić się do pozytywnego rozwoju mediów społecznościowych poprzez aktywne komentowanie treści nieprawdziwych, czy zgłaszania treści wulgarnych do właścicieli portalu. Pojawiające się coraz częściej ośrodki dezinformacji, tzw. fake news związane są niewątpliwie z globalizacją. Globalizacja to zjawisko dotyczące planety i jej mieszkańców. Można pokusić się także o stwierdzenie, że jest to obecnie jedna z osi sporu osadzona na światopoglądzie indywidualnym przedstawicielu różnych grup skupionych wokół wspólnych ugrupowań i partii politycznych.
Globalizacja kojarzy się ze swobodą przepływu, oferuje zarówno okazję, jak i czyha w niej na nas pułapka.
Globalizacja to niewątpliwie swobodny przepływ informacji, swoboda poruszania się w internecie, który coraz bardziej staje się przypominać obszar działań wojennych. Armaty zastąpiły słowa. Pociskami stały się fake newsy. Zaglądając do Twittera przerażona jestem liczbą nicknames oraz wulgarną formą komunikacji. „Polityka jest brutalna i nie ma w niej miejsca na słabych” – słyszę, jednak polityka prędzej czy później dopadnie każdego z nas. Nie można zatem pozostawić jej obojętnie i przejść obok, jakby nas ona nie dotyczyła.
Z drugiej strony mediów społecznościowych dociera do mnie zupełnie innych przekaz: „Świat jest cudowny, świat jest piękny, a ja jestem cudownie szczęśliwa – popatrz tylko” – to przesłania postów z Instagrama. Romantyczne spełnienia się marzeń jest zatem możliwe. Ludzie insta są piękni i szczęśliwi, a jak nie piękni to zawsze szczęśliwi albo mający coś "fajnego" do polecenia. Jak nie kosmetyk to pieluszki, jak nie ekspres do kawy to robot kuchenny, jak nie rzecz to miejsce, jak nie miejsce to kogoś innego. I tak sielanka trwa.
Poziom brutalności TT stoi w całkowitym kontraście do sielankowości Instagramu. Jedno i drugie jest przerysowane. Jedno i drugie tworzy człowiek. Do jednego i drugiego ma dostęp młody człowiek, kształtujący swoją osobowość, jak i wyrabiający czy wyrabiająca sobie dopiero obraz na temat otaczającej rzeczywistości. Jak taki człowiek ma odnaleźć się w rzeczywistości, która jest daleka od sielanki? Zastanawiam się nawet ja - dojrzała i doświadczona życiowo wykształcona osoba; "Jaki jest ten świat, w którym żyjemy?
… brunatny czy różowy? Brutalny czy radosny? Odpychający czy cudowny? Brzydki czy piękny?
Pasywny czy aktywny?
Prawda obiektywna, a prawda subiektywna.
Odczucie, a fakt.
Intuicja, a rzeczywistość.
Patrzę, czytam, obserwuję i myślę, w jaki sposób ustrzec nas samych przed nami samymi. Co może jednostka w obliczu przewalającej sie machiny.
Siła Ja
Na murach Świątyni w Delfach wyryto radę: „Poznaj samego siebie” – zdaje się jest to brama do ludzkiego dobrostanu, do którego pasuje tylko indywidualnie wykuty klucz.
Gotowe rozwiązania serwowane przez kogoś znanego z ekranu mogą na dłuższą metę zakłócić indywidualne poczucie bezpieczeństwa. Wzrasta jednak nasza świadomość konieczności poznawania świata i jego rozumienia wykraczajacego poza wiedzę wyniesioną ze szkoły. Coraz więcj inwestujemy w rozwój osobisty. Wierzę, że z czasem troska o piękne ciało zamieni się w troskę o piękny umysł. Chcąc budować dobrostan wokół nas mamy ku temu najlepszy moment. Umożliwiają to nowoczesne narzędzia technologiczne, w tym meda społecznościowe.
Rozwój technologiczny jest nieunikniony i jest nie do powstrzymania, tak samo jak globalizacja, proces trwający już od bardzo dawna.
Koniecznym jest zrównoważony rozwój oparty na sile tworzonych przez nas sieci powiązań, własnych - mniejszych czy większych - networków, których zadaniem jest troska o dobrostan członków tworzących wspólnotę. Castells głosi, że rozwój technologiczny tworzy podłoże dla gruntownej zmiany warunków i stylu życia społecznego. I to jest teraz właśnie ten czas, jaki możemy wykorzystać dla budowania rzeczywistości, w której troska o dobrostan człowieka, zaufanie i reputacja płynące z wiarygodności są kluczowe dla stabilnego rozwoju indywidualnego i społecznego. Na stabilnych fundamentach własnych networków możemy budować bezpieczeństwo przyszłości dla nowych pokoleń.
Wirtualny świat umożliwia nam przekraczanie granic, o jakich dotychczas nie mieliśmy pojęcia, granic indywidualnej sprawczości w bezpośrednim budowaniu globalnego dobrostanu. Co i jak uda nam się w tym względzie zrobić - pokażą najbliższe lata.