Jeśli chcesz być profesjonalnym autorem to… po prostu nim bądź.
Skończyły się już czasy, w których aby pisać, wydawać i tworzyć trzeba było prosić o pozwolenie wydawcę czy kogoś, kto oceniał Ciebie i Twój tekst przez pryzmat swoich doświadczeń i filtrów vs. tego co sądzić będzie o tekście końcowy odbiorca/czytelnik.
Kimże jest zatem autor/autorka? Twórca treści, które tworzy po to aby inni mogli je konsumować. Jeśli dają one wartość odbiorcy to pięknie, bo on odwzajemni się swoim czasem, który poświęcił na dany tekst, ale i tym, że zapłaci Ci swoją wdzięcznością za to co dla niego zrobiłeś (w tym przypadku napisałeś ;) ).
Sam napisałem trzy swoje książki i każda kolejna jest jeszcze lepsza niż poprzednia.
Dzieje się tak dlatego, że po prostu jestem w tym lepszy.
A to „lepszy” dzieje się w ten sposób, że podczas każdej kolejnej „autorskiej interacji” coraz lepiej potrafię: - przekładać moje myśli i doświadczenia na tekst. Zamiana myśli na słowo pisane, jest… umiejętnością, którą można wyrobić w sobie zainwestowaniem tysięcy godzin w pisanie.
- Wyczuwam coraz lepiej potrzeby czytelnika i to powoduje, że jestem w stanie dostarczać mu jeszcze więcej wartości.
- Nie popełniam błędów, które popełniałem na początku drogi autorsko – wydawniczej, a które były moim „entry fee”, które musiałem zapłacić za nauczenie się nowego fachu i wejście w nową branżę
Czytaj na potęgę. Odkąd pamiętam, to zaczytywałem się w każdą książkę autora, który opisywał swoje doświadczenia, pokazując swoją drogę. W ten sposób kompletowałem moją wizję tego „co jest możliwe”, tworząc własne mapy i scenariusze działania. W księgarniach czułem się jak dziecko w sklepie z cukierkami, a zapach farby drukarskiej był moim narkotykiem!
Czytanie prac innych pozwala poznać przeróżne style, dzięki którym po zastosowanie własnego „twistu” jesteśmy w tanie zbudować swój własny, charakterystyczny styl pisania i tworzenia.
Stare rozwiązania nie działają Jeśli chcesz zacząć pisać i wydawać swoje książki w roku 2016 to rekomenduję zweryfikowanie Twoich wszystkich dotychczasowych założeń na temat tego jak powinien wyglądać cały proces wydawniczy z tym jak on teraz realnie wygląda.
Myślisz „potrzebuję wydawcy”. Szukasz zatem takowego, on w zależności od tego czy uniósł kciuk w górę czy w dół, daje / bądź nie daje Ci swoje błogosławieństwo wydawnicze.
Snuje wizje tego, że załatwi Ci wywiady w telewizjach śniadaniowych, a Twoja książką będzie stała w witrynie najbardziej znanej sieci księgarń w Polsce.
Powie Ci też, że banery z Twoimi książkami zawisną w gablotkach wydawniczych, a billboard z Twoją twarzą będzie witał kierowców-czytelników pędzących autostradami.
Ty się napalasz, bo już słyszysz rozdzwaniający się telefon z gratulacjami od znajomych „Hej, widziałem Cię na plakacie!” a Facebookowa ikonka powiadomień miga na czerwono pokazując tysiące lajków Twojego zdjęcia ze spotkania autorskiego.
Wszyscy gratuluję Ci sukcesu wydawniczego, nagrody dla „najlepszej książki wędkarskiej” czy też zdjęcia z celebrytą trzymającym Twoją książkę.
Trafiłem? :)
Wszystko pięknie ALE brakuje tu jednego elementu: biznesu. Twojego biznes a nie biznesu Twojego wydawcy. PR, marketing, social media- tam można pokazać wszystko, co przykryje… brak realnej sprzedaży Twojej książki.
Dlaczego? Im więcej pośredników na drodze autor-czytelnik, tym mniej pieniędzy tj. energii na to aby można było realnie zadbać o to aby o Twojej książce dowiedziały się miliony, po to aby w kolejnym kroku kupiły ją dziesiątki tysięcy czytelników.
Selfpublishing wcale nie oznacza „zrobię sobie ebooka” Selfpublishing to nic innego stanie się swoim własnym wydawcą tj. tworem odpowiedzialnym za to, że Twój maszynopis zamieni się w fizyczną książkę.
Oczywiście Internet jest pełen ebookowego badziewia, ale w Twoim przypadku wcale nie musi tak być, bo czymże jest ebook? Ebook to… niewydrukowana książka.
Myślisz zapewne, że w Polsce czytelnictwo ebookowe jest na poziomie kosmicznym, bo przeczytałeś statystyki sprzedaży na branżowym forum, lub przeanalizowałeś amerykańskie trendy. Albo co lepsze, widzisz, że wokół Ciebie są sami czytelnicy ebooków, bo przecież książka papierowa nie jest już modna.
Ale zapewne nie wiesz, że w Polsce VAT na książkę papierową wynosi 5% a na ebooka 23% co powoduje, że bardziej opłaca się wydać ale i kupować książkę w formacie papierowym. Old style babe! :)
Księgarnie są ok, ale czy na pewno? Księgarnie służą rozwojowi czytelnictwa. Nieprawda. One ten proces zwalniają i osłabiają, bo są po prostu kolejnym pośrednikiem na linii wydawca-odbiorca.
Szok! Niedowierzanie! Osman sieje zamęt! :)
Jak mawia mój znajomy, bardzo doświadczony przedsiębiorca „wydawcy, którzy wsiedli do swojego biznesu 15 lat temu oparli swój biznes na księgarniach i dystrybutorach. Jednak Ci, którzy wchodzą na ten rynek teraz, już nie mogą sobie na to pozwolić.” Dlatego właśnie jako nowoczesny wydawca, autor, sprzedawca książek, pomijaj każdego kto tylko stoi na drodze do Twojego czytelnika.
W takim razie jak uprawiać „marketing wydawniczy”? Jest tylko jedna odpowiedź- skutecznie! Skutecznie oznacza, weryfikowanie sensowności działań poprzez mierzenie na koniec każdego dnia ile PLNów wpłynęło do kasy z tytułu sprzedaży Twojej książki.
Nie ilość wywiadów w TV, nie ilość lajków pod zdjęciem ALE ile z tych lajków potrafiłeś przekonwertować na domknięte sprzedaże Twojego dzieła.
Nie znasz się na Internecie (taaaaaaa ;) ) no problem, idziesz w robienie samodzielnych spotkań autorskich, ale nie takich gdzie błyszczysz w reflektorach a od publiczności odgradza Cię barierka. Robisz takie spotkania, które pozwalają Cię wejść w pełną interakcję z Twoimi czytelnikami. Na początku będzie ich 5 osób, ale jeśli dasz im wartość to na kolejne spotkanie przyprowadzą swoich znajomych i tak będzie za każdym razem, aż do wypełnienia Stadionu Narodowego
Buduj swoją rozpoznawalność, a nie rozpoznawalność swojego bloga Zapewne usłyszysz, że blogowanie jest dobre dla Twojej działalności autorsko-wydawniczej. Jak najbardziej, ale będzie to trwało wieki! Dlatego moje rekomendacja jest taka, abyś nie budował rozpoznawalności bloga ale… TWOJĄ rozpoznawalność poprzez publikację w miejscach, które już mają Twoją publiczność ( zwróć uwagę na to gdzie ja opublikowałem ten post ;) ).
Pisz co dziennie Rada prosta, oczywista, ale super niekomfortowa bo wymaga zaangażowania, czasu. Jeśli tego nie masz to droga autora nie będzie Twoją ścieżką kariery.
Hej, ale przecież wcale nie musisz sam pisać aby wydać swoją książkę. Spokojnie, nie mówię o tym, że ktoś ma to za Ciebie napisać (choć w tym nie ma nic złego przecież).
Ale zamiast autorem sam możesz stać się wydawcą bestsellerów najlepszych książek na świecie. Jaki jest na to sposób? - setki godzin researchu Amazona
- setki godzin rozmów, telefonów, skypów, wyjazdów na branżowe targi książki (nie, nie mówię tu o tych w Polsce, ale tych duuuużych w Londynie czy Nowym Jorku)
- dzięki powyższym w ciągu kilku miesięcy nabierzesz sprytu, pewności i szybkości działania, której nie ma żaden z „wielkich wydawców”.
I właśnie na tym zbudujesz swoją przewagę.
Pytanie tylko, czy Twoje ego czy klapki na oczach pozwolą Cię dostrzec to co nowe i świeże vs. to co stare, utarte i bezpieczne? ;)