Co myślisz patrząc na to zdjęcie? Czy widzisz uśmiechniętego geeka, czy też mądrale w hipsterskich brylach?
Pójdźmy głębiej z analizą tego jak mnie widzisz ;)
Jeśli kiedykolwiek byłeś/byłaś na hmmm nawet nie nazwał bym tego szkoleniem, ale na „spotkaniu roboczym z Osmanem” to z całą pewnością miałeś do czynienia z miksem poniższych odczuć:
- Zdziwienie/szok
- Sympatia
- Nienawiść
- Gniew
- Wzruszenie
- Wkur.....
- Bezczelność
- Bezpośredniość
- Niedowierzania
- Złamanie schematów
Gdy ktoś prosi mnie o radę od razu odpala mi się chęć dania pytającemu moich wszystkich najlepszych doświadczeń i lekcji jakie przerobiłem na moich projektach.
Robię to jednak w formie, która przez wiele osób jest postrzegana jako niegrzeczna, bezczelna, zbyt bezpośrednia, pełna trudnych i bardzo bezpośrednich pytań.
Cenię sobie pracę w taki właśnie sposób, ponieważ pozwoliło mi to na wypracowanie mojej własnej metody rozwiązywania problemów biznesowych w sposób szybki, konkretny i niestandardowy. A dzieje się tak dlatego, że ponad wszystko stawiam rozwiązanie problemu, a nie zachowanie dobrego samopoczucia osoby pytającej o radę.
Jeśli widzisz mnie na scenie, nagraniu, webinarze to możesz odnieść wrażenie, że jestem ostry, nieprzyjemny, super konkretny i całkowicie odzierający Twoje odpowiedzi z bull shitu, którym próbujesz mydlić oczy zarówno mi i jak i sobie.
Nie jestem coachem, nie jestem mówcą motywacyjnym bo się na tym nie znam i nie jest to moja kompetencja. Ale jeśli masz realny problem biznesowy, to jestem osobą, która da z siebie wszystko co najlepsze aby dany problem rozwiązać.
Takie podejście powoduje, że wiele osób ze mną nie wytrzymuje ALE Ci którzy jednak wytrzymają napór moich trudnych „osmanowych pytań” zazwyczaj otrzymują odpowiedzi i rozwiązania, które dają im NATYCHMIASTOWY efekt.
Do poniższego posta zainspirował mnie uczestnik mojego szkolenia z przed kilku tygodni.
Napisał do mnie wiadomość, która brzmiała tak:
„W innych ludziach denerwuje nas to z czym sami mamy problem. Na podświadomym poziomie zobaczyłem w Tobie to, czego mi teraz brakuje - pewność siebie, przekonanie do swojego produktu, lekką bezczelność - ale w pozytywnym znaczeniu. (…)
Potrzebowałem czasu, żeby przetrawić Twój sposób myślenia - łamiący wiele schematów.
Najpierw mnie wkurzyłeś, ale w ciągu kilku dni przeszedłem od wkurzenia do podziwu i szacunku.
I muszę przyznać, że jesteś bardzo pozytywny - chociaż na początku nałożyłem na Ciebie negatywne filtry : zarozumiały, zbyt pewny siebie, manipulator....... (…)
I nie było łatwo przyznać się przed sobą, że to ja mam problem - a nie Ty :)”
Moje otoczenie dziwi się również, że na co dzień jestem grzecznym, wylajtowanym, uśmiechniętym gościem ALE w momencie gdy wchodzę na scenę lub dostaję merytoryczne pytanie czy też prośbę o poradę to zamieniam się w „problemsolvera”.
Skąd u mnie taki „przełącznik osobowości”? Wypracowany latami, dzięki pracy nad sobą, ale też i rozmowami z takimi osobami jak np. @Alex Barszczewski, który zaszczepił we mnie zasadę „nie ma porady, bez zlecenia” tzn. jeśli ktoś nie pyta mnie o poradę, to mu jej nie daję ALE jeśli już ktoś o nią zapyta, to upewniam się, że jest gotowy na bezpośrednią konfrontację ze swoimi przekonaniami ;)
Piszę o tym aby pokazać Wam, to jak w różny sposób można być postrzeganym w zależności od kontekstu i roli. Jeśli chcecie wejść w ten temat głębiej to odsyłam Was do mega książki Garyego Vee "Zapytaj Garyego", w której autor doskonale opisuje powyższe zjawisko ;)