Umowa, od której zależy wszystko w branży e-commerce
Marek Porzeżyński
25 sierpnia 2015, 10:16·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 sierpnia 2015, 10:16Wiele się mówi ostatnimi czasy o umowach inwestycyjnych, umowach o poufności, czy o umowach z partnerami. Wszystkie powyższe typy kontraktów są niesamowicie ważne i trzeba je traktować z należytą powagą. Która z nich może zostać jednak uznana za najważniejszą dla funkcjonowania biznesu w sektorze e-commerce?
W mojej opinii od żadnej ze wskazanych powyżej typów umów nie zależy obecnie tak wiele jak od umowy na stworzenie strony/serwisu internetowego. Jest to spowodowane faktem, że strona internetowa dla e-commerce jest tym samym co model biznesowy, czy strategiczne partnerstwo dla działalności w innych branżach.
Częstokroć zapomina się również, że strona internetowa niezależnie od stopnia jej skomplikowania jest dziełem, do którego elementów (lub całości) przysługuje ochrona na podstawie prawa autorskiego. Utworem w rozumieniu prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej człowieka o cechach oryginalności i indywidualności. Strona internetowa nie może przy tym być traktowana jak przedmiot materialny, płacąc za który uzyskujemy prawo własności. Aby autorskie prawa majątkowe do strony/serwisu internetowego skutecznie zostały przeniesione należy dopełnić odpowiednich formalności wynikających wprost z przepisów prawa.
Co w projekcie strony internetowej podlega ochronie?
Problematyka ochrony strony internetowej nie jest prosta albowiem sama strona nie może być uznana za dzieło jednorodne. Najogólniej ujmuąc, strony składają się z części graficznej (tzw. layoutu) oraz elementów technicznych.
W przypadku pierwszej ze wskazanych – warstwy graficznej, w zasadzie wszystko może podlegać ochronie prawnoautorskiej. Zarówno warstwa graficzna jako całość, jak i poszczególne jej elementy w postaci fotografii, konkretnych przycisków, czcionki lub układu.
W przypadku elementów technicznych strony internetowej sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Jest to spowodowane faktem, że silnik strony w większości przypadków oparty jest o gotowe rozwiązania. W takim przypadku jedyną możliwością jest udzielenie stosownej licencji na korzystanie z odpowiedniego oprogramowania. W przypadku stworzenia dedykowanego rozwiązania dla konkretnego projektu będzie można mówić o przeniesieniu autorskich praw majątkowych i aktualność zachowują pozostałe rozważania odnoszące się do warstwy graficznej projektu. Temat udzielania licencji na elementy strony internetowej, które nie zostały stworzone przez twórcę/studio wykonujące dany projekt zostanie rozwinięty w artykule dotyczącym treści umowy o stronę internetową.
Zapłaciłem za stronę ale nie podpisałem żadnej umowy. Czy mogę z niej korzystać?
Jest to pierwsze pytanie, jakie powinno się nasunąć będącym w podobnej sytuacji po przeczytaniu wstępu do niniejszego tekstu. Zlecenie stworzenia strony internetowej, a nawet zapłata uzgodnionego wynagrodzenia nie powodują przejścia autorskich praw majątkowych na podmiot zlecający. Jedynie w przypadku podpisania odpowiednio przygotowanej umowy będziemy mogli mówić o przejściu tych praw. Choć również wiele dostępnych za darmo w internecie szablonów umów na stworzenie strony internetowej jest błędnych i nieskutecznych, dlatego należy się ich wystrzegać.
Ze strony internetowej, co do której nie podpisaliśmy żadnej umowy będziemy mogli jednak korzystać. Jest to spowodowane faktem przewidzenia przez ustawodawcę podobnych sytuacji i przepisem wskazującym, że (umowę) licencję niewyłączną można zawrzeć w sposób dorozumiany. Warto w tym kontekście przytoczyć cytat z wyroku Sądu Najwyższego z dnia 14 września 2005 r. w sprawie o sygnaturze III CK 124/2005, w którym stwierdzono, że „ jeśli autor przesyła swoje utwory do wykorzystania np. do stacji telewizyjnej, są one wykorzystywane, a autor otrzymuje wynagrodzenie, to mimo że nie została zawarta umowa na piśmie, należy to traktować jako udzielenie licencji niewyłącznej. Umowa jest zawierana w sposób dorozumiany.”
W takim przypadku będziemy mogli zatem mówić o korzystaniu na podstawie dorozumianej licencji niewyłącznej. Nie jest to jednak sytuacja komfortowa ponieważ oznacza, że „nabywcy” nie przysługują wyłączne prawa do takiego projektu i może on nadal być przedmiotem innych licencji niewyłącznych. Ponadto w braku jakichkolwiek postanowień, co do terminu na jaki została zawarta umowa licencyjna zgodnie z art. 66 ust. 1 ustawy o prawie autorskim uważać należy, że została zawarta na 5 lat.
W związku z powyższym umowy o stworznie strony lub serwisu internetowego zwyczajnie nie opłaca się nie podpisywać. Szukając oszczędności w początkowych fazach budowy swojej działalności nie warto rezygnować z profesjonalnego doradztwa prawnego, które niewątpliwie uchroni przedsiębiorcę od podobnych nieprzyjemnych niespodzianek.