Co się (nie) wydarzyło w Czarnobylu
Marta Romanow
27 kwietnia 2015, 16:32·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 kwietnia 2015, 16:32Czy wybuch w elektrowni jądrowej w Czarnobylu mógłby się zdarzyć w dzisiejszych czasach? Niekoniecznie uniknęlibyśmy katastrofy, ale zapewne zminimalizowalibyśmy skutki tej tragedii.
Właśnie minęła kolejna rocznica wybuchu reaktora numer 4 w elektrowni w Czarnobylu. Było to największe i najbardziej tragiczne zdarzenie tego typu w historii. I choć trudno jest nawet dzisiaj ustalić specjalistom, ile było ofiar śmiertelnych katastrofy - to Światowa Organizacja Zdrowia szacuje liczbę zmarłych na raka wywołanego przez skażenie na około 9 tysięcy. Do tego dochodzi zniszczenie ekosystemu wokół terenów najbardziej dotkniętych.
Sama przyczyna katastrofy, akcja gaszenia wybuchu oraz sposób radzenia sobie z kryzysem budzi do dzisiaj szereg pytań i kontrowersji. Gdybyśmy teraz wzięli pod lupę wydarzenia z 26.04.1986, to na pewno wytknęlibyśmy wiele błędów proceduralnych, PR-owskich, czy odnotowalibyśmy szereg zachowań łamiących obecne zasady odpowiedzialnego biznesu. Niekoniecznie uniknięto by wybuchu (czego dowodem może być katastrofa w Fukushimie w 2011 roku), ale zapewne zminimalizowano by skutki tej tragedii.
Po pierwsze nie oddano by do użytku elektrowni, w której nie przeprowadzono by uprzednio wszystkich testów funkcjonalności. Reaktor 4 nie przeszedł bowiem wymaganych kontroli, gdyż groziło to opóźnieniem jego uprzednio zapowiadanego otwarcia. Czyli efekt dotrzymania terminu był ważniejszy niż jakość, co nie było niczym nowym dla ówczesnego systemu. Zdecydowano się przeprowadzić wymagane eksperyment później, w trakcje jego eksploatacji. O skutkach tej decyzji świat dowiedział się pamiętnego 26 kwietnia.
Sam przebieg testu nie zostałby dzisiaj zaakceptowany, gdyż zamiast przeszkolonej do tego załogi –eksperyment przeprowadziła nieprzygotowana nocna zmiana. Stała się ona zastępstwem ze względu na kilkugodzinnego opóźnienia. Padło więc na pracowników, którzy nie do końca mieli pojęcie, jak należy to poprawnie wykonać. Nie było też przy nich żadnych kontrolerów ani nie było wsparcia specjalistów do przeprowadzenia takich zadań. Brakowało również szczegółowych procedur opisujących, jak należy przeprowadzić ten test.
Taki szereg zaniedbań i łamanie procedur w przypadku tak wrażliwego i niebezpiecznego projektu jest dzisiaj nie do pomyślenia. Było to działanie bez wyobraźni, nieprofesjonalne oraz nieodpowiedzialne. Wydaje się, że tak niewiele trzeba było zrobić, żeby uniknąć tej katastrofy.
Kolejnym wielkim błędem było zlekceważeniem przekazu informacji. Brakowało natychmiastowej komunikacji o wybuchu i jego skutkach dla zdrowia ludzi ze strony ówczesnych władz. Co więcej, ukrywano ten fakt. Niewybaczalne.
Współcześnie nie byłoby to możliwe ze względu na potężnie rozwinięte media. Jakakolwiek instytucja nie pozwoliłaby sobie również na takie blokowanie informacji. Transparentna i rzetelna komunikacja stała się fundamentem współczesnej relacji przedsiębiorstw publicznych i prywatnych z petentami bądź konsumentami. Jest to główne zadanie dzisiejszego PR. Przyłapanie przedsiębiorcy na zatajeniu informacji, czy też kłamstwie - oznaczałoby utratę zaufania i reputacji. Firma przestałaby istnieć. Dlatego obecnie każde przedsiębiorstwo od razu przyznaję się do błędów czy defektów produktu (wycofanie wadliwych produktów IKEA, niedopracowanych skrzyń biegów w Toyota, nieprawidłowo oznaczonych produktów Johnson & Johnson, etc.).
Brak informacji opóźnił także możliwość natychmiastowego zażycia odpowiednich leków przez osoby narażone na skażenie. W wielu krajach podano dawki jodu ze znacznym opóźnieniem. Trudno sobie wyobrazić bardziej nieodpowiedzialne zachowanie.
Jeżeli chodzi o niesienie pomocy poszkodowanym to poza ewakuacją z miejsca największego skażenia, ówczesne władze nie interesowały się losem tych, co stracili bliskich, zdrowie czy pracę. Ludzie ci, zmuszeni do porzucenia swoich domostw, porzucali też część swojej tożsamości. Budowanie przez nich nowego życie naznaczone było traumą i lękiem- o to, jak długo będą żyć i za co.
Obecnie, dzięki zasadom odpowiedzialnego biznesu, przyszłość tych, co ucierpieli - leży w zainteresowaniu pracodawcy nie tylko w doraźnej formie. Poszkodowany może liczyć dzisiaj na pomoc materialną oraz mentalną dla siebie i swoich najbliższych aż do momentu polepszenia swojej sytuacji życiowej. Firmy starają się także zagwarantować nowe miejsca pracy, a nawet sponsorować przeprofilowanie pracowników, jeżeli jest to konieczne.
Na zakończenie dodam, że władza elektrowni w Czarnobylu absolutnie nie czuła się odpowiedzialna za zaistniała sytuację, ponieważ (nie)zawisły sąd uznał za winnych tylko operatorów nocnej zmiany. Wyrok usłyszał jeden z członków załogi, gdyż pozostali oskarżenie nie dożyli sądowego orzeczenia. Na szczęście taka sytuacja w demokratycznych krajach jest surrealistyczna, przynajmniej chcę w to wierzyć!
Bez wątpienie jestem entuzjastką obecnych czasów, w których choć nadal jest wiele rzeczy do poprawy - by ludziom żyło się lepiej i godnie- to już zrobiliśmy milowy krok od kwietna 1986 roku. Jestem świadkiem, jak wzrasta świadomość CSR instytucji oraz przedsiębiorstw i to niekoniecznie tylko ze względu na presję społeczną, ale z chęci bycia po prostu fair. Jeżeli wszyscy pójdziemy tym trendem, wszyscy będziemy wygranymi.