Work - life balance po polsku
Marta Romanow
25 czerwca 2015, 08:05·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 czerwca 2015, 08:05Według najnowszych badań Eurostatu Polacy pracują prawie najwięcej w Europie, bo aż 42,5 godzin tygodniowo. Wyprzedzają nas tylko Grecy. Na pewno nie spodziewał się tego John Maynard Keynes, który przypuszczał, że w XXI wieku człowiek dzięki rozwojowi technologicznemu będzie pracować tylko 15 godzin.
Jak połączyć pracę z życiem prywatnym, kiedy codziennie statystyczny Polak spędza około 9h w biurze robiąc nadgodziny i dojeżdżając do miejsca zatrudnienia? Nie zostaje za dużo czasu na rodzinę, przyjaciół lub hobby. Do tego dochodzi zatrudnienie w weekendy, rezygnacja z urlopu, decydowanie się na dodatkowe fuchy i zabieranie pracy do domu. Często to szefowie - poświęcając się całkowicie swojemu biznesowi - oczekują, że pracownicy będą postępować podobnie. W biurowym powietrzu wisi niewypowiedziana presja. W Polsce sukces ma być synonimem ciężkiej pracy okupionej wieloma nadgodzinami. Dochodzi do tego, że wychodząc po 8h pracy jesteśmy odbierani jako mało ambitni, nielojalni wobec firmy i leniwi. A tak naprawdę chcemy spędzić więcej czasu z dzieckiem, pójść na basen, odwiedzić rodziców, czy zwyczajnie pobyczyć się ze znajomymi w kawiarni. Odciąć się od rzeczywistości pracowniczej i robić to, na co ma się największy apetyt. Nic zaskakującego zatem, że umiejętna separacja między pracą, a życiem prywatnym, czyli work - life balance znalazło się na sztandarze społecznie odpowiedzialnego biznesu. CSR punktuje, że to z zarządu firm musi wyjść sygnał o braku akceptacji na nadgodziny, pakowanie komputera firmowego na wakacje i odbieranie telefonu służbowego w święta.
Sam manager powinien świecić przykładem i unikać przesiadywania w biurze do późna. Dodatkowo dobrą wiadomością jest fakt, że firmy nie mają nic do stracenia, bo ilość przepracowanych godzin ma się nijak do efektywności. Bo choć spędzamy 2 tysiące godzin rocznie w biurze, a Niemiec tylko 1,4 – to nasza efektywność jest około 70% niższa niż u zachodniego sąsiada. Dzieje się to pewnie dlatego, że długie godziny w pracy budzą w nas znużenie i zmęczenie. Do tego dochodzi podróż samochodem i stołowanie się w fast - foodach, by jak najszybciej dotrzeć tam, gdzie już jesteśmy spóźnieni. Tym samym łamiemy większość zasad zrównoważonego rozwoju. Brakuje czasu na spacer, biesiadowanie przy zdrowej żywności i cieszenie się życiem. A niezadowolony z życia Kowalski, to tez niezadowolony pracownik Kowalski. Może być jednak inaczej, co pokazują przykłady firm, w których wprowadzono krótszy godziny pracy (np. w urzędach szwedzkiego Göteborgu). Okazało się, że pracując 6 godzin dziennie jesteśmy w stanie osiągać te same wyniki, co przy standardowych ośmiu. Nasza skuteczność wzrasta wraz z możliwością szybszego opuszczenia stanowiska pracy. Na dodatek oszczędzamy czas nie tylko przez skrócone godziny w biurze, ale także przez omijanie korków, bo podróżujemy o niestandardowych godzinach pracy i przez brak kolejek w supermarketach, do których nie dotarli jeszcze pracownicy z późniejszych zmian. Zaoszczędzony godziny możemy roztrwonić po swojemu, by wypracować taką jakość życia, jak w Danii czy we Francji (we Francji tygodniowy wymiar czasu pracy wynosi 35h), gdzie poczucie życia zgodnie z zasadami work-life balance jest najsilniej rozwinięte w Europie. Pozwala to Duńczykom i Francuzom umiejętnie rozdzielać sprawy służbowe od prywatnych, by móc w pełni realizować się po pracy.
Jest to wyzwanie dla polskiego biznesu, dla którego zarządzanie w zgodzie z ideą społecznej odpowiedzialności powinno przełożyć się na promowanie efektywnie wykonanej pracy. Gdzie mniej przepracowanych godzin to lepiej, gdzie „home office” i elastyczny czas pracy to powszedniość, a poszanowanie wolnego czasu pracownika to świętość. Polacy coraz częściej są w stanie zrezygnować z wyższego wynagrodzenia na rzecz pracy w firmie, która praktykuje zasady work - life balance, by mieć zagwarantowany niezakłócony czas wolny. Tak więc przedsiębiorco - jest o czym pomyśleć!