Pycha i chciwość może doprowadzić do upadku największego europejskiego producenta samochodów. Im większy winowajca, tym głośniej o sprawie. Czy Volkswagen podniesie się po skandalu związanym z manipulacją transmisji spalin w produkowanych autach?
Od kilku dni w mediach nazwa Volkswagen odmieniana jest przez wszystkie przypadki. O tym, jak niemiecka firma podawała nierealne dane dotyczące spalania w silnikach diesla, świat usłyszał po opublikowaniu artykuły w New York Times 18 września. Pomimo że nawet nie upłynęło 10 dni od tego wydarzenia - VW ma nowego prezesa, akcje spółki straciły 30 mld. dol., a Szwajcarzy zawieszają sprzedaż wszystkich aut produkowanych przez koncern z silnikiem "aferzystą". Już jednak wiadomo, że tych konsekwencji będzie o wiele więcej. Producent będzie musiał zapłacić najprawdopodobniej 18mld dol. kary amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska i przeznaczyć 7mld dol. na pokrycie kosztów serwisowych. VW czeka dużo niezaplanowanych wydatków przy najprawdopodobnie przyszłych, niskich zyskach.
Ale największe straty koncern dopiero odczuje. Utrata budowanej przez 70 lat reputacji odbije się nie tylko na sprzedaży samochodów VW, ale także na produkowanych przez koncern Audi, Skoda lub Seat. Utrata wiarygodności wpłynie na zachowania konsumentów, którzy niekoniecznie uwierzą już w jakiekolwiek parametry niemieckich aut. Niemieckich, bo nie tylko volkswagenowskich. BMW lub Mercedes zostaną wrzuceni do jednego worka –‘made in Germany’. Słynna niemiecka jakość została zakwestionowana. I tą wizerunkową korozję na pewno wykorzysta konkurencja, która nie pozwoli światu zapomnieć takiej wpadki. Tak więc, można liczyć, że oszusta dopadanie już nie taka niewidzialna ręka rynku, ale otwarta wrogość ze strony klienta - co zapewne przełoży się na przyszłe przychody firmy.
O ile nie powinny nas niepokoić giełdowe straty koncernów samochodów, to - reperkusje w postaci ewentualnych zwolnień (775 tys. zatrudnionych w niemieckim sektorze motoryzacyjnym w ubiegłym roku) i spadku zakupów podsystemów z różnych zakątków świata - już tak. Może to wpłynąć na spowolnienie gospodarcze Niemiec, co odbije się na polskim PKB.
Do tego mamy jeszcze innego milczącego bohatera tej historii- silnik diesla. Zostanie mu przyszyta łata jeszcze większego truciciela, o którego parametrach trzeba przecież nakłamać, by nadawał się do jazdy na drogach. I może nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło- gdyż zły PR silników dieslowych, będzie tylko z pożytkiem dla środowiska naturalnego.
Cóż, po raz kolejny okazało się, że chęć zysku jest silniejsza od przyzwoitości. Pycha i przeświadczenie o bezkarności doprowadziło do oszukania klientów, państw, ale i samych pracowników VW, którzy przez zachłanność kilku osób mogą stracić pracę. Zastanawiam się tylko, ile jeszcze takich złych praktyk ujrzy światło dzienne. W dobie zaawansowanej technologii oraz bezkresnej informacji, coraz trudniej będzie się ukryć przed moralnym okiem społeczeństwa. Niech potencjalni oszuści w końcu zrozumieją, że zdobywanie szybkiego zysku kosztem środowiska, społeczeństwa i przyszłych pokoleń nikomu się w ostatecznym rachunku nie opłaca.