Chcesz być innowacyjny? Naśladuj!
Marta Smyrska
08 czerwca 2015, 12:13·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 czerwca 2015, 12:13Zamiast za wszelką cenę dążyć do oryginalności, warto sięgnąć po pomysły innych, zwłaszcza w innej niż nasza dziedzinie. Dobra imitacja nie polega na bezmyślnym odtwarzaniu; to raczej inteligentna adaptacja wymyślonych przez innych rozwiązań do własnych celów.
Sztuka zaczyna się na imitacji i kończy na innowacji, powiedział prof. Mason Cooley, Amerykanin znany z błyskotliwych powiedzonek. To samo dotyczy biznesu. Patrz, jak inni ludzie albo organizacje postępują, czasem nawet spoza twojego obszaru i naśladuj to, co przynosi efekty. Wszyscy pragniemy robić rzeczy wielkie i niepowtarzalne, ale biznes możemy ulepszyć, po prostu powtarzając to, co robią inni, tylko nieco inaczej.
Patrz dalej niż twoja branża! Nie czekaj na case study w twojej dziedzinie, aby udowodnić efektywności jakiejś metody marketingowej. Guru marketingu, Seth Godin mówi na swoim blogu: Innowacja jest często działaniem polegającym na wzięciu czegoś, co zadziałało tam i zastosowaniu tego gdzieś indziej. Innowacja rodzi się przez naśladowanie!
Potwierdzają to badania naukowe. Oded Shenkar (
Trendy: Naśladownictwo jest cenniejsze niż innowacyjność - wywiad z Odedem Shenkarem) przeanalizował badania dotyczące poważnych innowacji w ośmiu dziedzinach naukowych i akademickich, od historii do neuronauki. We wszystkich przypadkach odkrył, że głównym motorem postępu było naśladownictwo, nawet wtedy, gdy menedżerowie i naukowcy byli tego nieświadomi. Stwierdził również, że skuteczna imitacja jest trudną sztuką, która wymaga inteligencji i wyobraźni.
Wniosek Shenkara? Nie doceniamy potęgi naśladownictwa. Przy czym imitacja nie polega na bezmyślnym odtwarzaniu; to inteligentne analizowanie przyczyn i skutków. Dobrzy imitatorzy nie czekają bezczynnie - aktywnie szukają pomysłów daleko od swojej branży czy własnego kraju. Ja na przykład przed każdym projektem robię research w języku francuskim. Dzięki temu sprawdzam, jak wyglądają rozwiązania na dojrzałym komunikacyjnie rynku, a przy okazji unikam przykładów, którzy wszyscy znają.
Znacie Babbler? To francuski serwis dla dziennikarzy i PR-owców, który naśladuje mechanizmy znane z serwisów społecznościowych, aby skojarzyć poszukujących ciekawych newsów z ich dostawcami. Załoga Virgin naśladuje konwencję teledysków MTV, aby zainteresować pasażerów szkoleniem bezpieczeństwa, a firma Hub Spot „pożycza” sobie stronę z magazynu People. A moda na brand journalism? To nic innego niż zaadoptowanie przez biznes myślenia i działania tradycyjnych wydawców.
Gdzie jeszcze szukać dobrych przykładów do naśladowania? Kopalnią inspiracji jest przyroda. Zwierzęta komunikują się bardzo skutecznie i wykorzystują niekonwencjonalne metody komunikacji. Małe rybki, wargatki czyściciele, pracujące na rafie koralowej zaskarbiają sobie zaufanie dużych „klientów”, wykonując przed nimi taneczne ruchy. Tak samo zrobiła firma monitorująca media, Brand24, nagrywając teledysk, w którym założyciele firmy podrygiwali w rytm muzyki.
Naśladowanie sprawdzonych schematów sprawdza się nawet w tzw. branży kreatywnej. W 1999 roku izraelscy naukowcy przeprowadzili eksperyment, opracowując schemat – ściągawkę dla kreatywnych, czyli 6 zasad konstrukcji przekazów (
Fundamental Templates of Quality Ads). Dzięki wykorzystaniu tych schematów grupa badanych (niemających żadnego doświadczenia w branży reklamowej), zdołała stworzyć kreatywne i skuteczne reklamy, pozytywnie ocenione przez profesjonalistów oraz tzw. szeroką publiczność.
Także dzieci to genialni plagiatorzy! Naśladując dorosłych, popychają świat do przodu w kolejnych generacjach. Dzisiaj, po wielu eksperymentach i obserwacjach, naukowcy doszli do wniosku, że lekceważone długo naśladownictwo to złożony proces, wymagający wysokiej inteligencji i zaawansowanych zdolności poznawczych. Nie bójmy się więc imitacji, ale inteligentnie wykorzystujmy rozwiązania innych!