Być może Polska to kraj, w którym kobiety mogą osiągnąć w biznesie wszystko to, co sobie wymarzą, ale jeszcze nie potrafią się tym cieszyć. To list do Polek, do mojej córki oraz do mnie samej.
Jechaliśmy kiedyś z dziećmi samochodem i rozmawialiśmy o tym, kim chcą zostać, kiedy dorosną. W końcu powiedzieliśmy im, że chcielibyśmy, aby były przede wszystkim szczęśliwe. Na co mój 5-letni wtedy syn rozpłakał się i powiedział, że on, będąc Polakiem, nie widzi zbyt wiele powodów do radości. Zmobilizowało nas to i zaczęliśmy lobbować za Polską. Że, przykładowo, jesteśmy narodem odkrywców, mamy demokrację oraz dostęp do gór i lasów oraz żubry i żbiki żyjące na wolności. Wyliczanka wyraźnie poprawiła naszemu synowi humor i zaczął bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość.
Teraz z kolei chcę zadbać o przyszłość mojej 9-letniej córki, która może wkrótce natknąć się na tekst pt. „Żyję w kraju, który nienawidzi kobiet” z ostatnich Wysokich Obcasów. I wtedy przyjdzie do mnie i zapyta, czy tak jest naprawdę, a ja jej powiem tak: - Jeśli miałabym włożyć magiczne, różowe okulary, to musiałbym powiedzieć, córeczko, że żyjesz w kraju, który kocha kobiety.
Na początek, córeczko, rzeczy oczywiste
Żyjesz w kraju, w którym prawa wyborcze kobiety otrzymały jako jedne z pierwszych na świecie. Żyjesz w kraju, w którym edukacja jest dostępna równo dla chłopców i dziewczynek, a rezultaty osiągane przez te drugie przewyższają średnią chłopców aż o 13 punktów. Jest w naszym kraju więcej absolwentek niż absolwentów wyższych uczelni, więcej doktorantek niż doktorantów, kobiety mogą realizować kariery naukowe, a kiedy w Polsce brakuje miejsc na uczelniach mogą, jak Janina Daily, kontynuować pracę za granicą.
Polki mogą ubierać się tak jak chcą (i mogą być za to skrytykowane, co wynika z wolności słowa, które obowiązuje w naszym kraju), nie muszą zasłaniać twarzy, poddawać okaleczającym operacjom ani wychodzić za mąż w obrębie swojej kasty, czy religii. Seks przedmałżeński nie grozi im ukamieniowaniem, a seksowny wygląd nie jest ani zabroniony, ani obowiązkowy, choć czasem pożądany, w zależności od osobistych standardów oraz reprezentowanej branży.
Jeśli chcesz pracować na etacie mam dobre wiadomości
Polska ma jedna z najniższych na świecie różnic między płacami mężczyzn i kobiet. W publikowanym corocznie międzynarodowym indeksie nasz kraj wyróżnił się ostatnio osiągając największą coroczną poprawę wyników, awansując z 12 na 9 pozycję, ze względu na spadek bezrobocia kobiet i zwiększenie odsetka zatrudnienia w pełnym wymiarze czasu pracy. W dłuższej perspektywie nie było bardziej znaczącego ruchu w rankingu krajów. Polska zyskała 10 pozycji od 2000 roku, podczas gdy np. USA i Portugalia straciły.
Żyjesz w kraju, w którym mają siedziby największe korporacje, w kraju odważnych przedsiębiorców i przedsiębiorczyń, którzy tworzą miejsca pracy i zatrudniają kobiety, niektórzy z nich, jak Julia Izmałkowa Consulting, wyłącznie kobiety.
Jeśli zechcesz zostać przedsiębiorczynią – śmiało!
Żyjesz w kraju, w którym założenie firmy jest prostsze niż wypełnienie deklaracji podatkowej (wiem, bo sama założyłam).
Żyjesz w kraju, w którym kobiety - przedsiębiorczynie osiągają międzynarodowe sukcesy jeszcze przed 30, tak jak Joanna Drabent, twórczyni Prowly, narzędzia, z którego sama korzystam czy Barbara Sołtysińska, twórczyni Inda Hash, narzędzia do wynagradzania influencerów, takich jak Pograjmerka, którą ty sama śledzisz na You Tube.
Żyjesz w kraju, w którym działają setki organizacji kobiecych, od Sieci Przedsiębiorczych Kobiet, przez Ladies First, po Professional Women’s Network, gdzie za mentorkę może Ci posłużyć doświadczona i mądra kobieta biznesu.
Żyjesz w kraju, w którym kobiety mają wybór: mogą pójść do pracy, pozostać całkowicie na utrzymaniu męża, albo zostać aniołem biznesu, czyli inwestorką, która czerpie zyski z pomysłów innych ludzi, także mężczyzn. Wszystkie te modele życia są w zasadzie akceptowane społecznie choć, naturalnie, jak wszystko w tym kraju, mogą być obiektem krytyki twojego stylu życia.
Jeśli zechcesz zostać matką, masz farta
Żyjesz w kraju, który pozwala kobietom pójść na roczny urlop macierzyński (w USA nie ma w ogóle takiego urlopu).
Możesz mieć dziecko, nawet jeśli nie jesteś mężatką i nie spotka cię za to żadna kara, a o tym, kto zostanie z dzieckiem w domu nie decyduje rząd, tylko oboje rodzice (a Polki coraz częściej zarabiają więcej od mężów).
Żyjesz w kraju, w którym rząd wypłaca nam (a właściwie tobie, jako naszemu drugiemu dziecku) 500 zł co miesiąc, co niektórzy interpretują jako minimum socjalne, postulowane przez najbardziej zaawansowane ekonomicznie gospodarki świata.
I w końcu żyjesz w kraju fantastycznych, pracowitych i inteligentnych mężczyzn, z poczuciem humoru i praktycznymi umiejętnościami, którzy dbają o swoje rodziny, otaczając je troską, opieką i szacunkiem, tak jak to robi twój tata.
A teraz ściągam swoje różowe okulary. Odkładam je na półkę, patrzę znów na kraj, w którym obie żyjemy. W sumie wszystko wygląda tak samo.
Widzę zadowolone, wykształcone, zadbane i dobrze ubrane kobiety, rozwijające się, studiujące i korzystające z życia. Jedne wybierają zawód piosenkarki, inne - koderki lub inżynierki. Kochają i są kochane, przynajmniej co jakiś czas. Jedne mają dzieci, inne – karierę. Sporo z nich – jedno i drugie.
Mają dostęp do produktów i usług z całego świata, centra handlowe z bogatą ofertą w każdym większym i mniejszym mieście, Internet, latające szkoły, Geek Girls Carrots, rozwiniętą strefę startupową, Risk Made In Warsaw, coraz lepszą przestrzeń publiczną w miastach i coraz lepsze eco jedzenie. Mają też otwarte granice i lotniska, żeby spróbować życia w innym miejscu, jeśli im się tutaj z jakichś powodów nie podoba.
Wszystko wygląda tak samo w kraju, w którym kobiety mają przed sobą olbrzymi biznesowy i kulturowy potencjał. I może tylko jednego im brakuje. Wdzięczności za to, co mają.