W ubiegłym tygodniu w San Francisco odbyła się coroczna konferencja Global Venture Forum (GVF), poświęcona najnowszym trendom w nowych technologiach.
Podczas konferencji zaprezentowało się kilkanaście start-upów, w tym między innymi krakowski Sher.ly, którego współzałożycielem i CEO jest Błażej Marciniak.
Zapytałam Błażeja, co tym razem, sprowadza go do Doliny Krzemowej.
- Przyjechałem po feedback. Konstruktywna krytyka pomaga nam się rozwijać. Zawsze staram się wysłuchać jak najwięcej opinii i jeśli kilka osób mówi to samo, stanowi to dla mnie sygnał, że należy coś zmienić.
- Prezentowałeś Sher.ly podczas GVF jakie są Twoje pierwsze wrażenia?
Pitchowanie jest zawsze bardzo stresujące, niezależnie ile razy powtarzamy nasz wyuczony pitch. Tym razem, podczas tych trzech minut, w pewnym momencie „wybiłem się z rytmu” i nie jestem z tego zadowolony, ale cieszę się, że mogłem zaprezentować nasze rozwiązanie przed imponującą grupą inwestorów, aniołów biznesu, przedsiębiorców.
- Nad czym obecnie pracujecie w Sher.ly?
W Sher.ly chcemy stworzyć platformę bezpiecznej wymiany informacji. W ubiegłym roku pracowaliśmy nad wersją 2.0., którą udało nam się opublikować dokładnie 31 grudnia o godzinie 17:17. Klienci zawsze powtarzają, że dane nie mogą „przeciekać”. Czyli najważniejsza jest poufność i obecnie staramy się sprostać temu wyzwaniu.
- Jakie są Wasze plany na najbliższą przyszłość?
Poszukujemy sposobów na dystrybucję naszego rozwiązania. Poszukujemy również partnerów strategicznych. Relacje z producentami storage’u (magazynów danych) są dla nas największym potencjałem, ponieważ funkcjonalność Sher.ly bez dobrze rozwiniętej opcji magazynowania jest niepełna.
Szybko rosnąca firma z łatwością może znaleźć się w sytuacji, gdy rozwija się we wszystkich kierunkach osiągając jednocześnie niewielkie postępy. Oceniamy, który kierunek rozwoju jest dla nas najbardziej obiecujący i tam skupiamy uwagę. Inteligentna dystrybucja danych w środowiskach zamkniętych, to obecnie dla nas najbardziej obiecujący kierunek.
- Czy jesteście obecni w Stanach Zjednoczonych?
W Stanach mamy przedstawicielstwo i jest to dla nas najkorzystniejsze rozwiązanie; choć każdy founder potwierdzi, że jeśli chcesz, aby firma zaistniała w Dolinie, musisz być na miejscu. Latanie tam i z powrotem nie jest najwygodniejszą metodą, ale ja w ten sposób działam. Różnica kosztów jest tak duża, że przeniesienie tutaj zespołu byłoby dla nas niemożliwe. Sher.ly jest ufundowany w Polsce i nasi inwestorzy rozliczają wydatki w złotówkach. Gdy wydaje się w dolarach, złotówki upłynniają się strasznie szybko i z drobnych kwot robią się ogromne sumy. Koszty firmy w Dolinie są średnio ośmiokrotnie wyższe niż w Polsce.
- Jak często jesteś w Stanach?
W Dolinie jestem kilka razy w roku, przylatuję zazwyczaj na tydzień. Z dziewięciogodzinną różnicą czasu trudno zarządzać ludźmi w Polsce. Gdy podczas Kickstartera byłem tu przez 4 miesiące, musiałem oddać stery w firmie, a zwykle, wówczas spada tempo pracy, gdyż to przede wszystkim founderowi zależy na szybkim rozwoju firmy.
- Na zakończenie, Twoja rada, jako mentora, dla świeżo upieczonych start-upowców?
Mam sceptyczny stosunek do mentoringu. Uważam, że wszystkich należy wysłuchać i następnie robić swoje. Natomiast trzeba nauczyć się słuchać uważnie. Wielu moich kolegów, przedsiębiorców, jest tak skupionych na swoich pomysłach i jednocześnie tak defensywnych, że odmawiają przyjęcia rad, gdyż odczuwają je jako zagrożenie. A rynek nie będzie kierować się chronieniem naszych uczuć i jeśli utwierdzimy się w przekonaniu, że to my mamy rację, a wszyscy inni się mylą, to nie zajdziemy z naszą wizją za daleko. Każdy founder broni swojego pomysłu, gdyż pomysł jest, jak dziecko, które stale otacza się opieką. Ale dziecko musi dorosnąć.
Jako founderzy jesteśmy obarczeni ogromną odpowiedzialnością, ponieważ zaufali nam pracownicy, inwestorzy, klienci i nie możemy ich zawieść. Jako founder muszę być otwartym na nowe pomysły, czy kierunki, to jest spójne z byciem odpowiedzialnym.
Jeff Bezos kiedyś powiedział: „bądź uparty w wizji, a elastyczny w szczegółach”. Jeśli nie potrafisz być wytrwały i po miesiącu ciężkiej pracy czujesz się wyczerpany, być może daj sobie spokój. Jeśli masz długofalową wizję, może minąć nawet kilka lat, nim zdołasz ją zrealizować. Dlatego odpowiedz sobie na pytanie, czy masz siły, aby wytrwać do końca, bo jeśli przerwiesz w połowie drogi, to zmarnowałeś mnóstwo czasu i nie osiągnąłeś celu. A więc bądź wytrwały i uparty, ale elastyczny.