Aleksandra Przegalińska, badaczka sztucznej inteligencji, filozofka była naszym gościem podczas ubiegłotygodniowego spotkania PLUGinSF, grupy integrującej polskie środowisko technologiczno – start-upowe w Dolinie Krzemowej.
Aleksandra pracuje w Massachusetts Institute of Technology (MIT) w Bostonie, wykłada również w Warszawie na Akademii Leona Koźmińskiego.
Kobiet w branży start-upowej jest nadal mniej niż mężczyzn, jak te proporcje wyglądają w branży sztucznej inteligencji?
Sztuczna inteligencja jest w tej chwili dziedziną ogromnego boomu, ale niestety stale nie jest to branża okupowana przez kobiety, a powinna być! Na szczęście coraz więcej dziewczyn studiuje informatykę, neuroinformatykę, czy kognitywistkę. A więc, z następnym pokoleniem proporcje damsko – męskie zaczną się zmieniać. Jednak obecnie ekspertek w obszarze programowania i w obszarze refleksji społecznej nad technologiami, jest stale niewiele.
Jak to się stało, że zainteresowałaś się sztuczną inteligencją?
Ukończyłam filozofię ze specjalnością „sztuczna inteligencja”. Kurs został zainicjowany przez małżeństwo, filozofkę oraz inżyniera, a sztuczna inteligencja stała się ich wspólnym polem zainteresowań. I to właśnie podczas studiów zaintrygowały mnie badania nad AI (Artificial Inteligence). Sztuczna inteligencja to wielki współczesny projekt filozoficzny, gdzie zadaje się mnóstwo pytań o człowieczeństwo: kim jesteśmy, co z nami będzie; ale ma i praktyczny wymiar tworzenia określonych obiektów, które można badać, programować, zmieniać. Połączenie strony praktycznej z metafizyką czyni badania nad sztuczną inteligencją nieco science fiction, co od samego początku bardzo mnie intrygowało i szybko zrozumiałam, że eksperymenty ze sztuczną inteligencją, to coś, co lubię robić. Z praktyczną stroną AI zapoznałam, gdy razem z Markiem Borzestowskim, współzałożycielem Wirtualnej Polski, pracowaliśmy nad Testami Turinga.
Zajmujesz się badaniami wearables, czyli zaawansowanymi technologicznie akcesoriami. Dlaczego właśnie wearables?
Pomiary sygnału psychofizjologicznego, który płynie z naszego ciała, to efekt moich wcześniejszych zainteresowań. Zawsze ciekawiła mnie interakcja człowiek – maszyna, oraz możliwość stworzenia tej interakcji w jak najbardziej naturalny sposób. Jeżeli chcieliśmy dowiedzieć się jak reaguje człowiek na tę interakcję, musieliśmy podpiąć się pod elektrody. To metody dobrze znane w neuropsychologii. Są to jednak doświadczenia laboratoryjne, a moim marzeniem było utworzenie takich warunków, aby ta interakcja była jak najmniej fałszywa. Stąd moje zainteresowanie wearables. Szukam rozwiązań, których ludzie chcieliby używać, ponieważ są fajne i przydane. A jeśli my, jako naukowcy, możemy przy okazji zrobić dodatkowe badania, to czuję, że moje działania mają sens. Poza tym jestem też gadżeciarą. Mam w szafie całą kolekcję urządzeń, niektóre z nich to zaawansowane technologicznie maszyny.
Najciekawszy wearable nad, którym pracowałaś?
Moim ulubionym jest Muse, Headband, czyli opaska na głowę służąca do pomiaru aktywności mózgu. To obecnie najlepsza tego typu opaska na świecie. Ambicją tego projektu jest połączenie nauki, z oczekiwaniami konsumentów, czyli utworzenie technologii, która ma być ciekawa w użyciu, a jednocześnie ma mieć wgląd w nasz umysł.
Śledzę rynek wearables i ostatnio fascynują mnie gadżety związane z modą, czyli wearbale fashion – inteligentna moda. Są to ubrania, które posiadają określone sensory, na przykład mierzące temperaturę naszego ciała. Jeśli jest nam zimno, podkoszulek, który mamy na sobie, aby nas rozgrzać, zaczyna nas obciskać.
Ciekawym segmentem jest też inteligentna biżuteria, czyli ozdoby wyglądające jak zwykłe pierścionki, czy bransoletki ale posiadające dodatkowe funkcje. Na przykład Bellabeat Leaf mierzy cykle menstruacyjne kobiet. Jest to urządzenie wymyślone przez kobietę, Słowenkę Urskę Srsen, obecnie pracującą w Dolinie.
Interesującym rozwiązaniem jest również cały ekosystem sprzętów komunikujących się ze sobą nawzajem.
Jak widzisz przyszłość wearable? Czy będziemy ubrani w inteligentne kombinezony, a inteligentne pierścionki będą na bieżąco rejestrować, co się dzieje z naszym organizmem?
Dzisiejsze wearable przechodzą przez fazę pośrednią. Mają swój wdzięk, ponieważ są trochę gadżetami, elementami ubioru i prawdopodobnie dlatego z nich nie zrezygnujemy, ale do prawdziwej funkcjonalności będziemy używać urządzeń, które będą wewnątrz naszego ciała, nie na zewnątrz - wierzę w rozwój technologii „Swallow”.
Nie widzę przyszłości związanej z chipami, z używaniem których łączy się nieprzyjemny proces założenia urządzenia. Ta technologia jeszcze długo będzie niedoskonała. Natomiast smart sprzęty analizujące nasze ciała od środka, kontrolujące czy nasza wątroba funkcjonuje sprawnie, są rozwiązaniami przyszłościowymi.
Żyjesz na dwóch kontynentach. Jak godzisz życie naukowczyni, podróżniczki, mamy?
Mam cierpliwego męża, który jest najlepszym partnerem i wspaniałą czteroletnią córkę, która uwielbia podróżować - teraz ma dwa domy – w Bostonie i w Warszawie, do przedszkola chodzi w Polsce i w Stanach. Posiada swoją mapę mentalną - na Polskę i na Stany. Jest dwujęzycznym dzieckiem, gdy miała 2-latka jej nianią w Nowym Jorku był 26 – letni Amerykanin, to on nauczył ją angielskiego.
Jak trafiłaś do Stanów? Jaką masz podpowiedź dla dziewczyn, które chciałby podążać śladami Twojej kariery? Pracujesz w prestiżowych ośrodkach badawczych na całym świecie, jesteś zapraszana na międzynarodowe konferencje.
Moja przygoda ze Stanami zaczęła się od Stypendium Fulbrighta, które otrzymałam gdy kończyłam studia magisterskie.
To stypendium dla najlepszych….
Tak, to prawda ale nie jest niedostępne. Wydaje mi się, że wielu studentów w Polsce nawet nie usiłuje ubiegać się o międzynarodowe granty, czy wyjazdy na zagraniczne uczelnie ponieważ z góry zakładają, że nie mają szans. A to nieprawda.
Gdy wyjechałam na Stypendium rozpoczęłam naukę na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku i studia magisterskie już ukończyłam na tej uczelni. Kluczowym jest nawiązanie wartościowych kontaktów. To właśnie dzięki nim, przez kolejne dwa lata pracowałam nad grą komputerową „Second Life”, tworzyłam boty. Projekt był finansowany przez National Science Foundation.
Na zakończenie słowo dla dziewczyn w Polsce zainteresowanych nowymi technologiami.
Dziewczyny powinny przestać bać się nowych dziedzin, to nie są trudne obszary i kobiety znakomicie sobie z nimi radzą, gdy tylko się odważą. Mentoruję start-upy, w które zaangażowane są studentki. Po pierwsze dziewczyny posiadają fenomenalny duch kolektywnej współpracy i znakomicie radzą sobie z takimi zadaniami jak inkubacja start-upu, po drugie są bardzo kreatywne, a po trzecie świetnie sobie radzą z kodowaniem. Dziewczyny nie powinny się niczego bać, ale po prostu napierać, bo dziedzina na nie czeka i potrzeba nam więcej specjalistek. A więc, odwagi bo cała reszta jest prosta!