Zazwyczaj, gdy ludzie zaczynają opowiadać o swojej przeszłości, nikt nie chce tego słuchać. Jednak, w tym przypadku cieszę się, że mam okazję porozmawiać o Ukrainie oraz o moich wspomnieniach związanych z jej transformacją, bo Ukraina dziś potrzebuje naszej uwagi.
Twoje najcenniejsze wspomnienie z Ukrainy?
Chyba nie potrafię wymienić jednego konkretnego wspomnienia z Ukrainy, które byłoby dla mnie tym najważniejszym. Jednak, jeśli mam przytoczyć tę jedną rzecz, która zapadła mi w pamięci, to fakt, że Ukraina jest taka młoda i tak bardzo nastawiona na sukces. I dotyczy to zarówno młodych ludzi, jak i całej klasy średniej - ci ludzie są zainteresowani nowymi trendami, rozwojem, budowaniem nowych rzeczy. Są głodni wiedzy. Chcą dokonywać faktycznych zmian. I jednocześnie wiedzą, że są w stanie te zmiany wdrażać. Lotny 30-latek może zostać redaktorem naczelnym dużego wydawnictwa. W Ameryce trzeba pracować latami, aby wspiąć się na takie stanowisko. W Ukrainie młodzi ludzie stale czegoś poszukują.
Wykształcone społeczeństwo zainteresowane globalnym światem, mające wiele do zaoferowania - taka jest właśnie Ukraina. Jak Amerykanie postrzegają Ukrainę?
Zawsze miałam uczucie, że Ukraina jest w poniekąd niedoceniana. Przez lata mojego pobytu w Stanach trudno było przekazać Amerykanom, co tak naprawdę dzieje się w Ukrainie. Dla wielu Amerykanów Europa kończy się na Austrii, potem już zaczyna się Europa Wschodnia. A wspomnienia z czasów zimnej wojny są w Ameryce stale silne. Dlatego starałam się dzielić się wiedzą o Ukrainie, zawsze dużo pisałam. Dziś ludzie w Stanach kontaktują się ze mną, jeśli potrzebują komentarza na temat tego, co się dzieje w Ukrainie. Jak wspominasz czasy dzieciństwa?
Dorastałam w Charkowie, wówczas to było dwumilionowe miasto. Pamiętam sowieckie czasy, a następnie pierestrojkę, dzięki której dzisiaj Ukraina jest niezależnym krajem. W czasach Związku Radzieckiego istniała pewna idea, że społeczeństwo jest odpowiedzialne za wszystkich. Oznaczało to, że nas, dzieci, tak naprawdę nikt nie nadzorował. Gdy poszłam do przedszkola, miałam 6 -7 lat, zaczęłam sama jeździć trolejbusem. Sama również dojeżdżałam do szkoły muzycznej. Ludzie zawsze ze mną rozmawiali. Oczywiście zdarzało się, że niektóre napotkane osoby były dziwne, ale my, dzieci, nie bałyśmy się obcych. Byłyśmy niezależnymi i bardzo świadomymi dziećmi. Wiedziałyśmy, że potencjalnie coś może się zdarzyć, ale istniał wokół nas rodzaj zaufania społecznego. Pamiętam nasze zabawy uliczne, często godzinami biegałyśmy bez jakiegokolwiek nadzoru. W budynku, w którym mieszkaliśmy było 40 mieszkań. Sąsiedzi często opiekowali się sobą nawzajem, dzieliliśmy się wszystkim co mieliśmy - jajkami, mlekiem. Dla porównania, w Stanach od 12 lat mieszkam w tym samym budynku, mój sąsiad, którego bardzo dobrze znam, raz poprosił mnie o jajka i przyznaję, że poczułam się co najmniej niezręcznie.
Co najbardziej zapamiętałaś z okresu przemian gospodarczych?
Gdy upadł Związek Radziecki nastały bardzo ciężkie czasy. Pamiętam, że nie mogłam mieć rzeczy, których bardzo pragnęłam. Dla nastolatki to była tragedia! A to była tylko część katastrofy gospodarczej. Wszystko czego chciałam, było nieosiągalne, pamiętam to obezwładniające uczucie niemocy. Chciałam fajnych butów, leginsów, a nawet gumy do żucia! Pewnego dnia, razem z moją przyjaciółką ze szkoły, zrobiłyśmy listę ciuchów, które chciałybyśmy mieć, znalazła się na niej skórzana kurtka, dżinsy, czarne dżinsy, niebieskie dżinsy. To nie była lista dla świętego Mikołaja albo dla naszych rodziców, była dla nas samych. To było działanie terapeutyczne. Wiedziałyśmy, że nikt niczego nie zamierzał nam dawać. Kryzys szybko się skończył, jednak tych kilka lat, gdy gospodarka musiała się podźwignąć, wspominam jako koszmar nastolatki. Raz udało nam się kupić na bazarze koszulkę, która wyglądała jak z Zachodu. Patrzyłam na nią i wyobrażam sobie lepszy świat. Wydaje mi się, że zawsze byłam osobą wrażliwą na piękno, a sowiecka estetyka na mnie nie działała.
Jak zmieniała się Ukraina po uzyskaniu niepodległości?
Charków leży przy wschodniej granicy i większość mieszkańców mówiła tam po rosyjsku. Gdy Ukraina uzyskała niepodległość, wielu nauczycieli z naszej szkoły szybko zmieniło narrację na tę, która była zakazana przez Związek Radziecki. Dostaliśmy nowe podręczniki. Niektóre z nich były drukowane poza Ukrainą. Zaczęliśmy poznawać nowych poetów i pisarzy, dotychczas niedozwolonych przez Sowietów. W ósmej klasie zaczęłam uczyć się historii, która była historią Ukrainy, a nie historią sowiecką. Nauczyliśmy się ukraińskiego hymnu. Uwielbiałam te zmiany. Stopniowo zaczynałam je rozumieć. Od dziecka byłam przyzwyczajona do różnych kultur i różnych języków. Moja rodzina pochodziła z Rosji, Białorusi i z Ukrainy. Dlatego było dla mnie zupełnie naturalnym, aby przyjąć naszą kulturę ukraińską, która zaczęła szybko rozkwitać. To była autentyczna, organiczna kultura, nieprzesiąknięta Moskwą. Mieliśmy naszych artystów. Ludzie eksperymentowali, adoptując nawet elementy kultury Zachodu, czego nie mogli robić podczas panowania Związku Radzieckiego. Najważniejszy dla Ciebie element kultury ukraińskiej?
Lubię ukraińską muzykę, zarówno tę starą ludową jak i tę współczesną, ukraiński haft, ukraińską poezję i sztukę... Lubię także ukraińskie kolędy – pamiętam, że w czasach Związku Radzieckiego czasami pojawiali się kolędnicy, którzy śpiewali coś prymitywnego. Ale od połowy lat ’90-tych ludzie zaczęli uczyć się ukraińskich kolęd. Zimą 1993 roku pojechaliśmy pociągiem na wycieczkę klasową do Odessy. W drodze powrotnej wypadło prawosławne Boże Narodzenie. Nauczyciel zaproponował, że nauczy nas ukraińskich kolęd. Powiedział, że możemy chodzić od wagonu do wagonu i je śpiewać. Bardzo nam się ten pomysł spodobał. Miałam wtedy 16 lat i po raz pierwszy w życiu zarobiłam trochę pieniędzy. Pasażerowie dawali nam to, co akurat mieli. W tym czasie w Ukrainie nie było jeszcze jednostki pieniężnej, więc w ostatecznym rozrachunku miałyśmy cały stos różności - rosyjskie ruble, kupony ukraińskie, które wyglądały jak opakowania cukierków, to były pierwsze przejściowe kupony. Niektórzy ludzie dawali nam jedzenie lub słodycze. To jest jedno z moich ulubionych wspomnień. Różnice kulturowe?
Moją pierwszą podróżą zagraniczną, była podróż do Stanów w 1998 roku. Byłam na wymianie studenckiej organizowanej przez YMCA. Przyjechałam do USA prosto z byłego Związku Radzieckiego i spodziewałam się czegoś zupełnie innego od zastanej rzeczywistości. Myślałam, że zobaczę świat, który znałam z filmów – nowoczesne miasta, fajne życie! Kilka pierwszych dni spędziłam w Nowym Jorku, ale później zostałam wysłana do Ohio. To był środek pustkowia. I to właśnie tam wydarzył się dla mnie prawdziwy szok kulturowy. To w jaki sposób postrzegałam wówczas Amerykę jest dla mnie dzisiaj niesamowite. Byłam pyskata i „modna” w moim ówczesnym rozumieniu, byłam dumna, bo pochodziłam z Ukrainy! Ubierałam się w wyszukane ciuchy, nosiłam krótki top i dżinsy biodrówki, podczas gdy w Stanach, zwłaszcza na letnim obozie, wszyscy nosili szorty i rozciągnięte T-shirty. Ale ja chciałam doświadczyć czegoś specjalnego. Tymczasem kompletnie nic się nie działo. Największą atrakcją był lokalny McDonald ’s, gdzie mogłyśmy kupić sobie lody. Na wyjeździe byłam z moją rosyjską koleżanką i obydwie stale popadałyśmy w tarapaty, bo nie przestrzegaliśmy zasad. Mam nagrany film, jak wrzucamy kartkę do toalety i patrzymy, jak unosi się na wodzie w misce klozetowej. W Europie toalety są inne, w Stanach miski klozetowe są wypełnione wodą. Bardzo nas to wówczas śmieszyło. Dzisiaj nie widzę, żeby ktoś przyjeżdżał z Ukrainy i uważał, że toalety w Stach są zabawne. Ale wówczas byłam dziewczyną z kraju post-sowieckiego. Gdy dziś oglądam te filmy, stale wydają się zabawne, byłyśmy bardzo nieokrzesane i aroganckie. Jednak rozumiem, dlaczego tak się zachowywałam - ponieważ wówczas niczego jeszcze w życiu nie widziałam.
Jakie były relacje ukraińsko - rosyjskie w czasie i po transformacji?
Dużo opowiadam o tych relacjach w moim filmie . Warto go obejrzeć, żeby je trochę zrozumieć. To było stopniowe przejście i każdy przechodził ten okres w innym tempie. Ja również. Jednak nawet gdy nie znałam jeszczem historii i nie rozumiałam całego kontekstu przeszłości, zawsze przedstawiałam się, że jestem Ukrainką. Gdy przyleciałam do Stanów, przywiozłam ze sobą figurki ukraińskich kozaków i magazyny dla nastolatków o ukraińskich zespołach rockowych. Podczas gdy moja koleżanka z Moskwy przywiozła matrioszki i opowiadała o mroźnych rosyjskich zimach. Pomyślałam wtedy, że to nie jest Ukraina, to nie my! Uważam, że idea pochodzenia etnicznego nie jest istotna. Ludzie identyfikują się z kulturą i z krajem, w którym mieszkają. Dla ludzi, którzy nie wyjeżdżali poza Ukrainę, granica tego, co jest ukraińskie, a co rosyjskie była przez chwilę niejasna. Ludzie nadal używali elementów kultury sowieckiej, czy historii, ten proces zmieniał się w kilku ważnych etapach. Jednymi z najważniejszych były: Pomarańczowa rewolucja i rewolucja na Majdanie (Euromajdan). Następnie, zaanektowanie przez Rosję Krymu i okupacja wschodnich terenów, ludzie poczuli, że Ukraina jest w niebezpieczeństwie. To spowodowało jeszcze większą separację.
Nie wiem, kiedy minie trauma tej wojny i okrutnych zbrodni, które Rosjanie popełnili na Ukraińcach. Nie wiem, jak długo potrwa i co się stanie. Jednak wszyscy planujemy wrócić do Ukrainy, w taki czy inny sposób.
To, co robi Rosja, jest przerażające, ale nie odniosą sukcesu. Wojna eskalowała do poziomu ludobójstwa. To jest eksterminacja narodu ukraińskiego. Następują masowe deportacje. W dzisiejszych czasach mamy więcej mocy, aby głośno mówić, o tym co się dzieje. Świat historycznie już stał w obliczu wielu tragedii - Stalin, Holodomor. Mam nadzieję, że dzisiaj świadomość społeczna będzie większa oraz że świat w porę zareaguje. Gdyż, dzisiaj Ukraina, jutro Polska. Skąd Ukraińcy biorą moc?
Ukraińcy są nieustraszeni. Może to jest historyczne. Ukraińscy Kozacy byli bardzo niezależni, to byli prawdziwi wojownicy i wolni ludzie. W historii Ukrainy nie ma kultu cara czy kultu jednostki. W ciągu ostatnich 30 lat mieliśmy sześciu prezydentów. Rosja miała Jelcyna i Putina. Miedwiediew nigdy się nie liczył. Białorusini mieli Łukaszenko. Republiki azjatyckie nie mają demokratycznych wyborów. To wiele mówi o społeczeństwie ukraińskim. Podczas reżimu sowieckiego doświadczyliśmy ogromnych represji. Dlaczego dziś ktoś przychodzi i stawia rosyjską flagę? Ukraina walczy o wolną Europę, której Rosja nie oferuje.
** Katya Soldak, nowojorska dziennikarka magazynu Forbes, urodzona i wychowana w Ukrainie.
Jest absolwentką Columbia School of Journalism. Przeprowadzała wywiady ze znanymi politykami i artystami; dla Magazynu Forbes pisała artykuły o ukraińskich i rosyjskich oligarchach. Jest autorką eseju „This Is How Propaganda Works” o dorastaniu w Związku Radzieckim. Katya jest także reżyserką filmu dokumentalnego „The Long Breakup”.