Polskie uczelniane spin-offy wreszcie przestają być traktowane jak fanaberie. Nie brakuje rzutkich pracowników nauki, którzy potrafią innowacyjne rozwiązania wypracowane na uczelni przekształcić w sprawnie funkcjonującą firmę. Dla tych, którzy nie mają dość pewności siebie lub środków na start powoływane są konkursy. Z inicjatywą w kierunku świata nauki wychodzą zarówno prywatni sponsorzy, organizacje wspierające naukę i/lub przedsiębiorczość, jak i przedstawiciele władz lokalnych.
Większość konkursów skierowania jest do pań – biorąc pod uwagę, że „statystyczny innowator” jest kobietą, nie byłoby to nic dziwnego, ale pomyślałam, że powinny być również konkursy dedykowane dla „mężczyzn nauki”. W końcu jakoś trzeba ich zachęcić do pracy w Life Sciences.
W tym roku byłam finalistką konkursu na biznesplan (ale to nie był mój debiut). W każdej kategorii zwyciężyli bądź zostali wyróżnieni panowie. Żaden z nich nie zajmował się naukami medycznymi, ich rozwiązania miały charakter technologiczny. Nie będę teraz próbować dowodzić tego, kto jest lepszym strategiem, bo nie ma na to naukowej odpowiedzi. W każdym razie zrozumiałam, dlaczego są potrzebne konkursy, w których mogą wziąć udział tylko kobiety. Uwzględaniając istnienie licznych wyjątków: po prostu my jesteśmy bardziej antropocentryczne, a mężczyźni technocentryczni.
Jeśli opracowałeś lub jesteś w trakcie przygotowania innowacyjnego rozwiązania, szukasz informacji na temat prowadzenia działalności gospodarczej, chcesz zweryfikować, czy twój pomysł ma szanse podbić rynek, rozważ udział w konkursie. Z mojej perspektywy możesz liczyć na same korzyści.
1. Doświadczenie
Udział w konkursie jest wprawką, która rozwija kompetencje w zakresie planowania przedsięwzięcia i myślenia kategoriami innymi niż naukowe. Jest to wyjątkowo ważne ze względu na umiejętność przedstawiania trudnych idei w przystępny sposób – w szczególności dla ludzi niezwiązanych z branżą. Inwestorzy często nie znają się tak dobrze na nauce i nowych technologiach jak ty. Trzeba mieć to na uwadze, by w przekonujący, ale nieprzekłamany sposób przekazać im to, co najistotniejsze.
2. Wiedza i motywacja
Zbliżający się nieuchronnie deadline składania wniosków czy biznesplanów działa bardzo mobilizująco. Przyznam, że wielu zagadnień związanych z prowadzeniem biznesu nie zgłębiłabym do dzisiaj, gdyby nie to, że ograniczały mnie ramy czasowe.
Czasami konkursom towarzyszą szkolenia z praktykami. Specjalistami od marketingu, finansów, czy prawa. Wszystkich dziedzin, które w ścieżce kształcenia studenta lub doktoranta traktowane są dość swobodnie, o ile w ogóle zostaną uwzględnione w programie. Zwykle za taką wiedzę trzeba zapłacić i to wcale niemało. Często takie spotkania opierają się na pracy z prawdziwymi projektami, więc jest to szansa nie tylko zdobycia wiedzy teoretycznej, ale i bardzo skoncentrowanej wokół własnego pomysłu.
3. Networking i inspiracja
To, co mnie wręcz uzależnia, to atmosfera. Spotkanie z ludźmi, którzy mają głowy pełne niebylejakich pomysłów, pobudza do myślenia i działania. Ich zapał, kreatywność i wiara w to, że to właśnie im powinno się udać, kreuje twórczy ferment. Poznałam ludzi, którzy chcieli sprzedawać produkty/usługi przydatne w prowadzeniu mojego przedsięwzięcia. Spotkałam się z wzajemnym wsparciem i dopingiem. To jest bardzo budujące doświadczenie, kiedy otrzymuje się takie sygnały. Świadczy nie tylko o wysokiej kulturze osobistej, rywalizacji fair-play, ale i o autentyczności młodych polskich przedsiębiorców.
4. Konfrontacja
Finał jest niepowtarzalną okazją do konfrontacji swoich pomysłów z doświadczeniem ekspertów. Jednocześnie w każdym konkursie obowiązuje klauzula poufności. Członkowie jury nie mogą bez zgody autora biznesplanu przekazywać o nim informacji osobom trzecim.
W jury konkursów, w których brałam udział, zasiadali założyciele bardzo znanych firm, urzędnicy, ekonomiści, inwestorzy. Mój biznesplan nie jest idealny. Przy każdej okazji spotkania z jury zwracano mi uwagę na inne kwestie, dzięki czemu plan bardzo się zmienił, ewoluował. Nawet jeśli nie doprowadzę tego przedsięwzięcia do skutku, w przyszłości planując inny projekt o potencjale komercyjnym, będę wiedziała, na czym powinnam skupić większą uwagę.
5. Promocja (wsparcie)
Oczywiście najlepszą promocją jest wygrana, która nie tylko nagłośni działalność, ale może być silną kartą przetargową w rozmowie z osobami, które chciałyby zainwestować w pomysł. Ale co jeśli nie wygramy? Mówi się, że jedne drzwi się zamykają, a inne otwierają. Na mnie czekały propozycje niezwiązane z działalnością gospodarczą.
Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że z nagrodzeniem najlepszego projektu jest jak z wygranymi w Totka – nie, nie myślę tu wcale o przypadkowości. Wygraną najlepiej dysponują ludzie, którzy praktycznie jej nie potrzebują, bo stworzyli na tyle dobrze prosperujący system, że w krótkim czasie sami zarobiliby „wygraną” sumę. Zanim staniesz się jedną z tych osób, musisz niestety przejść samodzielnie przez tworzenie sprawnego interesu, ale udział w konkursie na pewno będzie wartościową składową tego procesu.