Wpadł mi ostatnio w ręce magazyn informacyjny Urzędu Miasta Łodzi – „Łódź Kreuje Innowacje”. Publikacja zasługuje na kilka ciepłych słów, bo zarówno pod kątem merytorycznym, jak i edytorskim, sprawia na czytelniku bardzo dobre wrażenie, będąc przykładem efektywnego i efektownego materiału promocyjnego z obszaru marketingu miejsc.
Nie tym jednak chciałem się dzisiaj podzielić. Lektura magazynu skłoniła mnie bowiem do przemyśleń na temat krajowego biznesu w ogóle. Choć często do niego powracam, ponieważ dotyczy mnie bezpośrednio, do tej pory nie wpadłem jeszcze na takie porównanie. Obecna sytuacja Łodzi doskonale ilustruje to, co czeka wkrótce polskich przedsiębiorców obsługujących pierwszy sektor. „Miasto poszukuje swojej nowej tożsamości. Łódź z miasta pofabrycznego przekształca się w miasto kreacji” – pisze we wstępie do wspomnianego magazynu jego redaktor naczelna, Anna Krawczyk. Polski biznes, zwłaszcza związany z pierwszym sektorem, również musi tę nową tożsamość odnaleźć.
W XIX i XX wieku Łódź była przemysłową potęgą. Po drugiej wojnie światowej, staraniem krajowych władz i inicjatywom takim jak Program Rozwoju i Modernizacji, unowocześniono ponad sto czterdzieści zakładów, przeprowadzając kolejne inwestycje na dużą skalę. Wszystko zmieniło się w roku 1989 – nowa rzeczywistość ekonomiczna nie była dla Łodzi łaskawa. Minęło wiele lat, nim miasto doczekało się transformacji na miarę naszych czasów. I to dzieje się teraz, na naszych oczach – jesteśmy świadkami procesu, który odmieni Łódź na dobre. Bo zmiany przyniosą korzyści.
Dotychczasowe modele biznesowe firm współpracujących z państwową administracją powoli się wypalają. Przykładem może być tutaj branża szkoleniowa – do niedawna funkcjonująca przede wszystkim dzięki wieloletnim projektom finansowanym przez Unię Europejską. Instytucje, które niegdyś intensywnie korzystały ze szkoleń na dużą skalę, dzisiaj bezpośrednio organizują rekrutacje trenerów, często nie korzystając już z usług firm zewnętrznych. Zmienia się także rynek komunikacyjny – wiemy wszak, że czasy kompleksowych kampanii informacyjno-promocyjnych za unijne pieniądze minęły bezpowrotnie (a ja pisałem o tym tuż przed wakacjami). Obecna sytuacja polityczna wywołała również rekordowo wysoką rotację na rynku pracy. Osoby, które przez wiele lat wydawały się „przylepione” do konkretnej instytucji czy firmy, odchodzą – zakładając nowe przedsiębiorstwo albo zajmując się czymś zupełnie innym. Doszliśmy do ściany. Głową muru nie przebijesz, ale możesz z niej skorzystać, żeby ten mur obejść. Tak jak to zrobili w Łodzi.
Nieoczekiwany sztorm
O tym, że zastój w przetargach i zamówieniach daje w kość od dobrych kilku miesięcy, nie muszę przekonywać nikogo, kto do tej pory opierał swój biznes na projektach publicznych. Nie sądzę, aby zapaść ta była spodziewana, bo ciosy padały z kilku kierunków – to dziura w budżetach unijnych, to zmiana władzy krajowej. Z pewnością nie było to planowane działanie, mające pobudzić przedsiębiorców do działania. Jednak, zaiste, powinno pobudzić nas wszystkich, musimy oprzytomnieć, świadomi, że idzie nowe. W 2022 roku rozliczymy ostatnią perspektywę finansową – do tego momentu musimy posiadać własne produkty, marki i usługi, z którymi wyjdziemy na zewnątrz. Właśnie tak zrobiła Łódź – wyszła ze swoją ofertą. Przez wiele lat nie miała na siebie pomysłu, podobnie jak dzisiejszy przedsiębiorcy do tej pory napędzani funduszami unijnymi, ostatecznie przeszła kreatywną transformację. Podobnie przekwalifikować muszą się polskie firmy.
Warto przy tym zadać pytanie o przyszły model administracji publicznej – czy zbliżymy się do tego, który obowiązuje w Wielkiej Brytanii, gdzie instytucje państwowe chętnie korzystają z usług firm doradczych, a ta współpraca procentuje, czy też modelu holenderskiego, gdzie rynek zamówień publicznych działa prężnie i nie przestaje się rozwijać? Czy ostatecznie polska administracja zdecyduje się na funkcjonowanie własnymi siłami, bez udziału podmiotów zewnętrznych (czego przykładem może być już Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości)? Choć w tym momencie odpowiedź jest jeszcze nieznana, dla instytucji publicznych, ich sposobu działania oraz dla przedsiębiorców obsługujących pierwszy sektor – będzie miała znaczenie kluczowe.
Kierunek: przyszłość
W październiku Łódź zaoferowała nam naprawdę ciekawe wydarzenia. Odbył się 27. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier – największe tego typu wydarzenie w kraju i w Europie Środkowo-Wschodniej w ogóle czy VI Festiwal Kinetycznej Sztuki Światła, który w ostatnim roku przyciągnął ponad pół miliona uczestników. Za kilka dni rozpocznie się dziesiąta edycja Łódź Design Festival – najważniejszego w tej części kontynentu międzynarodowego wydarzenia związanego z projektowaniem. Warto zwrócić uwagę na rozwój i rangę tych oraz innych wydarzeń z łódzkiego kalendarium. Bo Łódź wypływa na szerokie wody – i chyba odkryła już, jaki kurs należy obrać.
Na rynek pracy wkracza nowe pokolenie, z głową pełną świeżych pomysłów. My, przedsiębiorcy, wiemy, jakie czyhają na nas niebezpieczeństwa, wiemy też, że czas się kurczy. Najwyższy czas, żebyśmy ruszyli w ślad za Łodzią.