Chyba każdy z Was spotkał się z tymi pojęciami. Wielu je dobrze zna, albo przynajmniej tak im się wydaje. Jednak czasami słuchając rozmów founderów, inwestorów czy mentorów mam wrażenie, że jest w nich sporo zamieszania i „polskiej wersji”. Szczególnie, gdy kilka tygodni temu słuchałem audycji radiowej z udziałem twórców i uczestników „akceleratorów”, a redaktor zadał pytanie „czym właściwie się różnią”...
W uproszczeniu są to organizacje, które starają się pomóc startupom w rozwoju i osiągnieciu sukcesu. Założeniem jest dostarczenie startupowi i jego założycielom zasobów, wiedzy i kontaktów, które dobrze wykorzystane przyspieszą jego rozwój, wzrost, czy pozyskanie finansowania. Różnica miedzy nimi jest dość płynna, a w Polsce dodatkowo komplikuje sprawę nonszalancja w nazywaniu programów i projektów. Jak choćby powszechna „preinkubacja” proponowana przez fundusze 3.1.
Zarówno inkubatory, jak i akceleratory mogą być zaangażowane w rozwój startupu na różnych etapach, i nie ma tutaj wyraźnej kolejności – najpierw inkubator, potem akcelerator. Jednak prawie zawsze jest to wczesny etap rozwoju startupu, zwykle przed rundą A.
Inkubatory zwykle dysponują własną przestrzenią biurową, którą oferują startupom, a często wręcz wymagają by z niej korzystały. To typowe przestrzenie co-workingowe wyposażone we wszystko, czego founderzy mogą potrzebować – od biurek, przez sale spotkań, po drukarki i kuchnie. Istnieją inkubatory technologiczne, które posiadają nawet w pełni wyposażone laboratoria do pracy nad projektami płytek PBC, drukarki 3D do prototypowania itd.
Nabór do inkubatorów może być procesem ciągłym i nie mieć zdefiniowanego minimalnego okresu przez jaki startup ma być w programie. Zwykle jednak są to nabory w transzach, z jasno określonym czasem rekrutacji i trwania programu.
Akceleratory praktycznie zawsze prowadzą nabór do określonej edycji programu akceleracyjnego. Może on trwać od kilku tygodni do pół roku, choć bywają i roczne programy (np. brytyjski program rządowy, w ramach którego sprowadzane są do UK ciekawe zagraniczne projekty). Akceleratory dysponują zwykle własnymi biurami i przestrzenią do pracy, ale nie oferują jej na co dzień startupom. Współpraca oparta jest na cyklicznych spotkaniach (sesjach) oraz pracy zdalnej, a także pomocy we wdrożeniu pewnych standardów. Akceleratory zachęcają startupy do znalezienia własnej przestrzeni, np. w co-workach.
Zarówno inkubatory, jak i akceleratory mogą oferować startupom finansowanie w zamian za udziały. Może być oferowane w „pakiecie” z programem lub jako „bonus” dla części startupów na konkretnym etapie. Prywatne (w odróżnieniu od wielu organizacji finansowanych z środków rządowych) inkubatory lub akceleratory obejmują udziały w startupach bez względu na to, czy oferują im finansowanie. Zwykle realizowane jest to poprzez należące do tej samej grupy VC.
Dużą różnicą pomiędzy tymi dwoma rodzajami organizacji jest Demo Day – typowy dla akceleratorów - finał programu. Jest to organizowana przez akcelerator sesja lub sesje spotkań z inwestorami, gdzie startupy mogą się zaprezentować (pitch sessions). Często inwestorzy regularnie współpracują z danym akceleratorem i uczestniczą w samym programie.
Na koniec pytanie – czy warto wziąć udział w programie akceleracyjnym lub inkubacyjnym? Niestety – to zależy. Jeżeli udało Wam się ściągnąć na siebie uwagę Y Combinator czy Techstars i przejść przez selekcję – prawie na pewno tak. W Polsce historia tych programów jest tak krótka, że trudno na podstawie dalszych losów startupów oceniać ich jakość. Jedno jest pewne – nawet Y Combinator nie gwarantuje sukcesu, ani też odrzucenie przez 500 Startups nie oznacza, że nie przegapili oni świetnego projektu.