Pluton zajmuje naszą uwagę już od kilku dni, a jego zdjęcia są częścią głównych wiadomości w większości serwisów internetowych. Jak to się stało, że wszyscy interesujemy się losem tak odległej „już nawet nie” planety?
Oczywiście poza niewątpliwym sukcesem misji warto zauważyć, że jest to również wynik świetnej komunikacji. My naprawdę angażujemy się w los tego projektu. Warto zastanowić się dlaczego.
Opowieść
Eksploracja kosmosu związana jest z przygodą. Z natury jest to odkrywanie nieznanego i zgodne ze Star Trekową dewizą: "Śmiało zmierzaj tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek". To naturalne, że chętniej przyswajamy historie niż fakty, dlatego też zamiast operować suchymi danymi dostajemy opowieści przygodowe, które chętnie sami dalej opowiadamy. Te opowieści są na tyle proste, że bez wiedzy na temat astronomii dobrze rozumiemy co jest celem misji oraz jak ona przebiega. Sama świadomość tego, że New Horizons spędziła 9 lat lecąc w kierunku Plutona jest informacją niezwykłą, która zapada w pamięć.
Wydaje się, że wiele wokół misji kosmicznych konstruuje się tak, żeby był to potencjał na anegdotę. W większości sytuacji wystarczy sama nazwa konkretnej misji, aby móc przynajmniej pobieżnie orientować się czego dotyczy. New Horizons odkrywa horyzont, którego nie znaliśmy. Sonda Galileo bada Jowisza, a swoją nazwą honoruje Galileusza, który odkrył 4 największe księżyce tej planety. Startdust miała na celu złapanie pyłu, który ciągnął się za kometą Annefrank. Historia nazywania obiektów w kosmosie jest długa i jak się domyślacie nazwy większości planet pochodzą z czasów starożytnych. Ale odkrytemu w XX wieku Plutonowi również nadano boskie imię. Jako, że znajduje się bardzo daleko nazwano go po rzymskim bogu zaświatów, a jego księżyc to Charon, czyli ten, który przewoził dusze. Swoją drogą jak wiadomo Pluton od kilku lat nie jest już uważany za planetę, a za planetę karłowatą. Jest to wynikiem odkrycia w 2005 roku obiektu, który jest większy od Plutona i również okrąża Słońce. Jego pojawienie wywołało sporą dyskusję na temat tego czym są planety. W nawiązaniu do tego sporu, nazwano ten obiekt Eris na cześć greckiej bogini niezgody. Jak widać o samych nazwach można długo rozmawiać i nie trzeba przy tym zupełnie znać się na astronomii.
A pamiętajmy też, że osób, które te historie chcą opowiadać jest wiele. Na New Horizons znajduje się lista prawie pół miliona osób, które zgłosiły swoje dane. To jest potencjał wiralowy, który dodatkowo wspierany jest przez takie osoby jak Stephen Hawking, który nagrał film z gratulacjami:
Emocje
Jednak sama historia opowiedziana przez wiele osób to jeszcze za mało, żeby rozpalić umysły milionów. Bezkresna przestrzeń i wielka niewiadoma muszą wywoływać wielkie emocje. Te emocje związane są z wydarzeniami, które znamy z historii eksploracji kosmosu: sukcesy i porażki, zwroty akcji i tragedie. To sprawia, że bardzo łatwo dajemy się wciągnąć przez aktualne wydarzenia. To wszystko jest dodatkowo wzmacniane ciekawością, którą wszyscy jesteśmy zarażani, bo lubimy zagadki i tajemnice. Jak wygląda Pluton? Dlaczego tam są góry? Czym są świecące punkty na Ceres? Czy jest woda na Marsie? Czy na Marsie było życie? Jak wyglądają najdalsze zakątki wszechświata?
Te pytania rozpalają wyobraźnie. A kiedy razem z nimi dostajemy obrazy, które są tak dalekie od tego co znamy to zapamiętujemy je na całe życie. Z tego powodu pisane są artykuły na temat zdjęć, które nawet nie wnoszą nic nowego do naszej znajomości świata, ale swoją formą zapierają dech w piersiach. Jak to zdjęcie wykonane przez teleskop Hubble:
Jeśli ktoś nie jest na tyle wrażliwy, żeby samemu zareagować to dostaje na tacy emocje innych osób. Tak jak zdjęcie pokazujące radość Alana Sterna, głównego dowodzącego misją New Horizons po raz pierwszy widzącego powierzchnię Plutona.
Szaleństwo
Ze wszystkich emocji jakie wiążą się z eksploracją kosmosu jedna jest szczególnie ważna. Dla większości osób, które czasami mają problem z zaparkowaniem na miejscu postojowym wysłanie dwumetrowego obiektu na odległość prawie 40 razy większą niż odległość Ziemi od Słońca, przy pomocy grawitacji Jowisza, która przyśpieszyła jego lot, tak dokładnie, żeby po 9 latach trafić w planowane miejsce, musi być szaleństwem. I chyba nikt zajmujący się badaniami kosmosu temu nie zaprzecza. To sprawia, że komunikacja pozbawiona jest spięcia, które mogłoby towarzyszyć wielkim odkryciom naukowym.
New Horizons przez dłuższy czas leciała uśpiona, ale wybudzono ją piosenką „Where my heart will take me”, bo dlaczego nie. Inny przykład to łazik Curiosity, który zrobił sobie selfie na Marsie. Czy lądownik Philae, który prowadzi własne konto na Twitterze. Swoją drogą też był uśpiony przez kilka miesięcy i pierwsze co napisał po przebudzeniu to:
Hello Earth! Can you hear me? #WakeUpPhilae— Philae Lander (@Philae2014) czerwiec 14, 2015
Nie można też zapomnieć o Chrisie Hadfieldzie, kanadyjskim astronaucie, który prowadził kanał na YouTubie mieszkając na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej:
I to chyba to szaleństwo jest największym powodem, dla którego tak kochamy loty w kosmos.