Zapewne większość osób już słyszała, że w Warszawie powstaje akcelerator dla startupów finansowany z pieniędzy Urzędu Miasta. Z akceleratorami miałem i mam trochę do czynienia, więc postawiłem stworzyć listę za i przeciw. Tytuł chyba dość jasno wskazuje jaki będzie wynik.
Dlaczego może się udać 1. Bo akcelerator skupia się na wspieraniu startupów, a nie na finansowaniu. Bardzo wiele młodych firm nie potrzebuje dodatkowych tysięcy, które wpakuje w kolejne nowe funkcje, ale potrzebują pomocy w poukładaniu swoich działań, wyznaczeniu celów, zbudowaniu modelu biznesowego itp. Często wiedza ma większą wartość niż pieniądze.
2. Bo przyspieszenie jest potrzebne. Obecnie pomysły bardzo szybko dewaluują się. Można działać samemu i powoli, ale największe sukcesy osiąga się obecnie, gdy pracuje się w grupie, szybko weryfikuje tezy i jeszcze szybciej dopasowuje się do potrzeb rynku.
3. Bo pieniędzmi nie kupisz przyjaciół. Mocne, wiem☺. Ale kiedy masz dwadzieścia kilka lat i rozwijasz swoją pierwszą firmę zwykle nie masz kontaktów. I chociaż posadziłoby się na słuchawce zespół sprzedawców i wydało krocie na marketing to czasami kilka pomocnych osób może zdziałać dla nas więcej. I fajnie, że ktoś tymi kontaktami chce się dzielić.
4. Bo akceleratory budują społeczność. Oczywiście wiele czynników wpływa na budowanie społeczności, ale akceleratory są społecznie bardzo trwałe. Niedługo zostaną wybrani pierwsi uczestniczy, którzy nakręceni sukcesem, podekscytowani możliwościami, będą robić wszystko co w ich mocy, żeby wykorzystać szansę. I miejmy nadzieję, w kolejnym roku pojawią się uczestnicy kolejnych edycji, którzy ponownie będą pełni entuzjazmu. Akcelerator jest stałym elementem, który ciągle się odnawia.
5. Bo jest w Warszawie. Jasne, że można stworzyć dobry startup w każdym zakątku Polski. Jednak bycie w dużym mieście przyśpiesza wiele działań, a o to chodzi w akceleratorze. Można szybko dostać feedback, szybko spotkać się z potencjalnym klientem, szybko znaleźć partnerów. I chyba nikt nie zaprzeczy, że Warszawa daje tutaj najwięcej możliwości.
Co może być problemem 1. Warszawa to z jednej strony dobry anioł tego przedsięwzięcia, a z drugiej strony duże ryzyko. Doświadczenie pokazuje, że urzędniczy sposób myślenia jest bardzo daleki od biznesowego podejścia. Twórcy akceleratora chcą, aby działał lean, czyli szybko się uczył, dopasowywał do oczekiwań, działał przede wszystkim na korzyść uczestników. Ale z drugiej strony mam obawy, że jest to kolejny program z bardzo sztywnym budżetem zatwierdzonym jakiś czas temu, który musi wyrobić się w harmonogramie. Takie sztywne trzymanie się założeń, szczególnie przy pilotażowym programie może być kulą u nogi. Przed Warszawą stoi duża szansa, ale też duża odpowiedzialność. Bądźmy dobrej myśli.
2. Kilka tygodni akceleracji. To niestety niedużo. Większość akceleratorów zaprasza uczestników na przynajmniej trzy miesiące. Jak rozumiem jest to jednak wymóg Urzędu, a nie pomysł samych organizatorów. Oczywiście w takim okresie można bardzo wiele zrobić, ale też kilka tygodni to może być mało, żeby zrobić duży skok do przodu.
3. Jednorazowość. Jest to pierwszy i pilotażowy program. Myślę, że wszyscy mamy nadzieję, że jednak nie ostatni. Siłą akceleratorów są nie tylko korzyści wynikające z samej akceleracji, ale też to co dzieje się po niej. Społeczności „absolwentów”, wymiana kontaktów, uczenie się od siebie to elementy, które mają duże znaczenie.
Pomimo niewielkich obaw bardzo wierzę w WAW.ac i życzę organizatorom i przyszłym uczestnikom wielkich sukcesów.