Uratuj firmę jak General Motors
Monika Wieczorek
05 kwietnia 2016, 20:48·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 kwietnia 2016, 20:48Chevrolet, Cadillac, Hummer, Pontiac, Saab. Te marki pod parasolem General Motors w 2005 r. wpadły w tarapaty finansowe. Tak duże, że firma zdecydowała się na upadłość. Ale nie byle jaką upadłość bo w opcji pre-pack umożliwiającej przygotowaną sprzedaż przedsiębiorstwa. Podobną do tej, która w Polsce funkcjonuje od 1 stycznia 2016 r. Dzięki temu dziesięć lat później firma zanotowała prawie 10 mld dolarów zysku. Tyle, że już bez Hummera, Pontiaca i Saaba.
Radca prawny, Partner Zarządzający w EDGE / Wieczorek
W latach 70-tych byli największym amerykańskim prywatnym pracodawcą, w 80-tych mieli rekordowe zyski na poziomie 4,6 mld dolarów. 2007 rok zakończyli z prawie 40 mld dolarów straty, a 2 lata później upadli przy zadłużeniu sięgającym 172 mld dolarów. To nie jest zwykła historia upadłości, ale pokazuje, jak można rozsądnie wykorzystać instrumenty prawne żeby mając duże trudności z płynnością finansową uratować budowane przez lata marki.
Kiedy firma zbliża się ku upadkowi, a chociaż jeden z jej produktów lub usług ma potencjał i wartość, warto rozważyć przygotowaną sprzedaż w ramach postępowania upadłościowego. To, że pomysł na biznes nie został zrealizowany w tym przypadku, nie oznacza, że w innych okolicznościach ekonomicznych również się nie powiedzie. Od 1 stycznia 2016 r. polskie prawo upadłościowe, wzorem Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii przewiduje możliwość tzw. sprzedaży pre - pack, czyli właśnie przygotowanej likwidacji. To jedna z alternatyw do tradycyjnej upadłości, obok nowych postępowań restrukturyzacyjnych. I dzisiaj, zamiast upaść, można uratować firmę jak General Motors.
Kroków jest kilka, a czas to pieniądz
Inicjatywa jest po stronie firmy – powodzenie zależy oczywiście od tego jak szybko i efektywnie uda się pozyskać inwestora. Ważne jest, żeby warunki sprzedaży ustalić jeszcze przed ogłoszeniem upadłości. Ustalenie ceny z inwestorem to pierwszy krok, ale nie najważniejszy. Proponowana cena musi być spójna z wyceną i opisem dokonanym przez osobę wpisaną na listę biegłych sądowych. I dopiero po wskazaniu nabywcy, ceny i dołączeniu wyceny można rozpocząć postępowanie o ogłoszenie upadłości z tak przygotowaną likwidacją przed sądem.
Żeby upaść jak General Motors potrzeba jeszcze jednego składnika: cena sprzedaży musi być wyższa niż kwota możliwa do uzyskania w postępowaniu upadłościowym na zasadach ogólnych, czyli wskutek sprzedaży majątku przez syndyka. Jedyny wyjątek to taki, że może być ceną zbliżoną do tej drugiej tylko wtedy, jeśli przemawia za tym ważny interes publiczny lub możliwość zachowania przedsiębiorstwa. Ale to pojęcia miękkie, w praktyce może być trudność z wykazaniem, że takie okoliczności naprawdę zachodzą.
Możliwe jest wydanie przedsiębiorstwa inwestorowi z dniem ogłoszenia upadłości. Ale do tego konieczne jest dołączenie do wniosku dowodu wpłaty pełnej ceny na rachunek depozytowy sądu. Pre – pack to ułatwienie dla dłużnika i inwestora, ale i dla sądu. Zależy Wam przecież na czasie, a czas to pieniądz.
Największą zaletą takiej sprzedaży jest szybszy czas trwania całego procesu niż w przypadku tradycyjnej sprzedaży majątku przez syndyka po ogłoszeniu upadłości, która trwa czasami latami. Im więcej czasu mija, tym bardziej spada wartość firmy i zaufanie do marki, zmniejsza się jej majątek i znikają widoki na wskrzeszenie całej machiny do życia. Dzięki pre-packowi można znacznie ograniczyć czas i przede wszystkim uzyskać wyższą cenę ze sprzedaży, co pozwala na kontynuowanie działalności firmy.
W pre - packu inwestor może kupić przedsiębiorstwo lub jego część po wyższej cenie niż ta, która byłaby do uzyskania w sprzedaży dokonanej przez syndyka w postępowaniu upadłościowym. To jednak pozorna wada. Dzięki szybkości postępowania zapłata wyższej ceny dzisiaj niż za hipotetyczne kilka lat powoduje, że firmę można jeszcze wyciągnąć na prostą.
Równie ważne, o ile nie najważniejsze jest co innego: w pre-packu kupuje się firmę bez obciążeń. Wyjątek stanowią przedmioty objęte zastawem rejestrowym. Inwestor nie jest więc związany zobowiązaniami poprzednika, zaczyna z czystą kartą. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do tradycyjnej sprzedaży majątku przez syndyka, rynek o kłopotach dowie się dopiero z chwilą samej sprzedaży – a na tym etapie pożary będą już ugaszone.