
Trakcja to święty gral dla startupów. W sumie dla każdej firmy, która chce wykazać, że świat naprawdę potrzebuje i jest gotowy na jej rozwiązanie. Pytanie o nią jest jednym z najczęściej zadawanych twórcom nowych projektów – zarówno tych z branży ICT, jak i FMCG. O trakcję można pytać nowo założone przedsiębiorstwo usług pogrzebowych i startupowca startującego z usługą SaaS. O trakcji powinni rozmawiać restauratorzy, którzy potrzebują Kuchennych Rewolucji i młodzi projektanci marek streetwearowych. Bo trakcja proszę państwa to nie jakieś magiczne słowo klucz, którym wycierają sobie gębę prelegenci podczas konkursów startupowych. Trakcja to realny wskaźnik – dowód na to, że nasz produkt ma szanse na rynku. To sposób na wykazanie, że nasza teza (idea) może i została udowodniona. Trakcja pokazuje zainteresowanie klientów i poziom ich zaangażowania w nowy projekt lub usługę. Warto więc wiedzieć jak o niej mówić.
