Wychował się w białostockiej dzielnicy, kojarzonej w całym kraju z rasizmem i nietolerancją. Ta rozmowa doskonale pokazuje jak wiele rzeczywistość różni się od medialnych przekazów. Rozmawiam z raperem Maximem.
Wydanie płyty to spora inwestycja. Zarabiasz na to wszystko jako nauczyciel języka polskiego w gimnazjum. Jak to możliwe?
To duże poświęcenie. Dorabiałem od czasów, kiedy sam uczyłem się w gimnazjum. Pracowałem na budowie, na poczcie, w sklepie. Na studiach miałem stypendium. Pracuję w szkole, bo jeszcze nie mogę sobie pozwolić na utrzymanie z pasji. Mimo wszystko nie spodziewałem się, że takie miejsce pracy dostarczy mi sporej dawki inspiracji.
Raper pracujący w szkole… Co Ty tam robisz?
Jestem na połowie etatu. Na co dzień uczę języka polskiego obcokrajowców oraz prowadzę nauczanie indywidualne.
Musisz znać świetnie angielski.
Niekoniecznie. Dzieciaki są na różnym etapie językowym. Niektóre nie mówią ani po polsku, ani po angielsku. To przeważnie Czeczeni. Opiekuję się też Ukraińcami, którzy uciekali ze swojego kraju przed wojną. Miałem też dwóch Libijczyków. Mówię biegle po angielsku, ale tutaj często wystarcza język ciała, gestykulacja.
Trudna robota.
Od jakiegoś czasu uczestniczę w konferencjach na temat nauczania międzykulturowego. Wprowadzam też własne pomysły np. pracę z komiksem, kalambury, gdy słowne.
Pochodzisz z Białegostoku. Niedawno odbył się tam marsz przeciwko marszowi ONR. Co czujesz, gdy słyszysz jego nazwę „Białystok wolny od nienawiści”?
Moim zdaniem żadna skrajność nie jest właściwa. Bezmyślna nietolerancja też nie jest żadnym rozwiązaniem. Z drugiej strony z mojej szkoły też wywalono dwóch Czeczenów. Robili postępy. Trenowali sztuki walki. Nie akceptowali jednak zasad panujących w szkole. Pewnego dnia pobili polskie dziecko. Chłopak wylądował w szpitalu. Moje gimnazjum przyjmuje wiele trudnych przypadków, więc nie mogę narzekać na dyrekcję. Rodzice pobitego Polaka mieli prawo domagać się wydalenia uchodźców ze szkoły.
Motyw getta często przewija się we francuskim i amerykańskim hip-hopie. Jak jest u Ciebie?
Pochodzę z osiedla Leśna Dolina w Białymstoku. Jakiś czas temu była na nasze osiedle nagonka. Mówiło się, że to wylęgarnia rasistów. Wychowałem się tam i nie uważam, że było tam niebezpiecznie. Uważam, że każda przemoc bez powodu jest nieakceptowalna, ale zaskoczę cię może… nie jestem zwolennikiem przyjmowania emigrantów. Nie na takich zasadach, które narzucają. Uważam, że powinni przystosować się do naszej kultury. Szanować nasze obyczaje. Moi uczniowie chcą tu żyć, rozwijać się. Taką postawę popieram. Trzeba wspierać tych, którzy akceptują reguły kraju do którego przyjechali.
Jak w takim razie wyrażasz swój sprzeciw?
Protestuję w swoich tekstach, np. na ostatniej płycie Maximus w utworze „Między innymi”.
Pamiętasz tekst?
„Świat będzie lepszy dziś
Czy będzie coraz gorzej
Zalew islamu, wojen krzyk
Toczących się za rogiem”
To osobisty kawałek, który przedstawia syntetyczne scenki z mojego życia – dzieciństwo, okres dojrzewania, morderstwo osiedlowego sklepikarza, który był moim znajomym, samobójstwo kolegi czy właśnie temat uchodźców. Może nie zawsze wprost, bo interpretację zostawiam słuchaczom.
Jesteś poważnym człowiekiem.
Zależy kiedy. Jest bragga w kawałku „Nieproszony goście”. To taki styl w rapie, w którym wychwalasz swoje umiejętności, swój styl. Na płycie jest też nawiązanie do walki antycznych gladiatorów. Stąd nazwa „Maximus”. Wciąż walczę o lepsze jutro. Dzisiaj cały czas nie jest to dochodowe na tyle, żebym mógł spokojnie żyć, tworzyć i się z tego utrzymywać.
Czyli zwyczajnie chodzi o hajs?
Hajs to czynnik, który generuje lepsze życie. W moim życiu musiałem walczyć o to co mam. Walczyłem na hip-hopowych bitwach. Byłem hypemanem Bezczela. Jestem konkretnym gościem. Lubię wiedzieć jak jest.
Ktoś powie, że jesteś zaangażowanym artystą. Zastanawiam się jednak czy nie jesteś przypadkiem pracoholikiem?
Stale narzekam na brak czasu. Oprócz rapu i szkoły, prowadzę warsztaty hip-hopowe dla młodzieży, m.in. w Muzeum Wojska. Najpierw historycy opowiadali im o Sybirze, potem ja opowiadałem o hip-hopie i robiłem praktyczne warsztaty.
Praktyczne warsztaty?
Nagrałem z dzieciakami kawałek o Sybirze. To były ich teksty. Były ze mną w profesjonalnym studiu. Teraz zastanawiam się nad podobnymi zajęciami, może w szkole? Tym razem chciałbym połączyć naukę języka polskiego z rapem. Szczególnie myślę o tych trudnych dzieciakach. W ten sposób można ich uczyć interpretacji tekstu. Choćby na przykładzie kawałków ich idoli… jeśli już jestem tym nauczycielem polskiego śmiech
Kiedy Twoja nowa płyta pojawiła się na rynku?
27 maja. Jest do kupienia w Internecie i u mnie osobiście. Nie jest w Empikach, choć mogłaby być.
Bałeś się o sprzedaż?
Jestem realistą. Nie jestem jeszcze wystarczająco rozpoznawalny, żeby puszczać dystrybucję sklepową na całą Polskę.
Ile kosztuje płyta?
30 zł
Tak duuużo?
Tak dużo!!!? Przecież to ogrom pracy, producenci…
Żartowałem... Chciałem sprawdzić Twoją reakcję. Domyślam się jak wiele to pracy. Ile z tych 30 zł trafi do Ciebie?
Sporo egzemplarzy musiałbym sprzedać, żeby cokolwiek wróciło do mnie. Płyta to duży wydatek. Do tego powstały cztery stosunkowo wysokobudżetowe klipy. Wydałem na ten projekt własne oszczędności. Założyłem Maxymalnie Trademark. Są ludzie, którzy mnie wspierają, wspólnie chcemy rozwijać markę. Wierzymy, że możemy to rozkręcić.
Nie należysz do ludzi, którzy łatwo się poddają?
Nie. Zdecydowanie nie. Jestem z tych raperów, którzy mają silną determinację. Wielu kolegów po fachu już nie pracuje, inni zrezygnowali z obranej drogi. Szukam menadżera.
Oglądałem jedno ze zdjęć z Twojej sesji. Dobry zegarek, łańcuch… na bogato.
To pewna konwencja, a nawet część wizerunku. Chociaż w tym wszystkim możesz mnie spotkać na co dzień. Dzisiaj na przykład jestem w zwykłej koszuli w kratę. Z drugiej strony lubię estetyczne rzeczy i nie mam zamiaru się z tym ukrywać.
Jakie masz najbliższe plany koncertowe?
Pracuję nad promocyjnym koncertem nowej płyty w Białymstoku. Wystąpię gościnnie z Bezczelem na XI SuperFinale Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego, który zostanie rozegrany na Stadionie Miejskim w Białymstoku. W lipcu zagram koncert na dużym festiwalu w Giżycku. Przyjedziemy tam, gdzie nas chcą.
Płyta to ryzykowna inwestycja?
Po części jest to też adrenalina. Codziennie ktoś wypuszcza w branży jakiś nowy projekt. Jest przesyt na rynku. Głównie tych słabych rzeczy. Raperzy często bazują na kontrowersjach i to im wystarczy. Nie dla mnie. To rodzaj pasji, a może nawet obsesji. Bez tego w moim życiu byłaby pustka.