
Imponują nam ludzie, którzy podróżują i pracują dla dużych światowych korporacji. W tej historii największe wrażenie robi na mnie jednak przede wszystkim umiejętność podejmowania trudnych decyzji i słuchania innych wtedy, gdy faktycznie trzeba. Nie słuchanie, gdy mamy świadomość podejmowania decyzji, której konsekwencje dotyczyć będą przede wszystkim nas samych. Ula Wiszowata uciekła kilkanaście lat temu z Zielonych Wzgórz, mając 18 lat. Nikt nie ofiarował jej skrzyni pełnej dolarów oraz znajomości, a jednak po latach została analitykiem finansowym w Nowym Jorku. Jeśli dodam, że swoją wiedzę wykorzystała w jednym z największych domów mody na świecie, historia wydaje się naprawdę ciekawa. Po latach wraca do Polski. Otwiera popularny portal o biznesie modowym fashionbiznes.pl, który co miesiąc czyta 50 tysięcy czytelników. Dzisiaj myśli o otworzeniu szkoły, która nauczy artystów, projektantów, architektów, ludzi kreatywnych jak zamienić swój talent i wiedzę w biznes. Z Ulą Wiszowatą spotkaliśmy się w Białymstoku.
*Zielone Wzgórza - dzielnica Białegostoku
Wydaje mi się, że świadczy to tylko o tym, że każde marzenie jest do osiągnięcia. Bez względu na to skąd jesteśmy i jakie mamy pochodzenie.
Tak, przez kilka lat byłam w Nowym Jorku analitykiem finansowym Chanel. Bywało tak, że wyskakiwałyśmy z Donną na szybkie lunche do Central Parku, a to że obie jesteśmy z Białegostoku tym bardziej pomogło nam w zawiązaniu fantastycznej przyjaźni.
Wyjechałam z Białegostoku w wieku 18 lat i od tamtej pory minęło 15. Wyjechałam z ciekawości świata, ponieważ było mi tu po prostu za ciasno.
Może nie do końca tak, ale faktycznie w Ameryce zrozumiałam, że moja „inność” nie jest „dziwnością” i jest zwyczajnie doceniana. Czułam się w Ameryce też bardziej anonimowa. Poszukiwałam za granicą chyba jeszcze trochę wolności.
Musiało minąć kilka lat, bo ja jednak żyłam z takim poczuciem zakompleksienia zwyczajnej dziewczyny z Polski, która ma ogromne marzenia, ale coś ją powstrzymuje od ich realizacji. Niemniej na swojej zawodowej drodze spotykałam fantastyczne osoby. Jedną z nich była moja szefowa, bardzo majętna kobieta w Princeton, która widząc, że ja chyba sama w sobie się duszę, bardzo mnie wsparła. Postanowiła wysłać mnie do coacha. Pracowałam z nim przez rok, żeby porzucić mentalne schematy, które są tylko i wyłącznie w mojej głowie. Niekoniecznie osoby, które mnie otaczały postrzegały to tak samo.
Bardzo. To tak jak w życiu. Każdy ma swoją strefę komfortu i bezpieczeństwa. Gdy jest nam w niej ciasno i próbujemy spróbować czegoś innego, to w jakiś sposób trzyma nas w takich kajdanach. Chcemy się wyrwać, ale nie wiemy jak, bo to jest nieznane. To nieznane jest jednak znacznie bardziej ciekawe, niż to co jest nam znane. Tak czy siak, on miał rację.
Ciągle testowałam nowe ścieżki. On popychał mnie w kierunku próbowania tego co nowe. Myślałam: „Boże kochany, czego on chce? Żebym poznała nowych ludzi? Żebym pojawiła się w nowych miejscach? Żebym zaczęła należeć do różnych grup społecznych?”.
Tak. To działo się równocześnie. Studiowałam na Fox School of Business w Philadelphii. Miałam tam do czynienia z ludźmi ze świata nauki i biznesu. Kończyłam studia z osobami ze 140 krajów świata. Wtedy zrozumiałam, że moja polskość to cudowna rzecz, a bycie innym to zaleta, a nie przeszkoda. W amerykańskim systemie edukacji bardzo często jest tak, że osoba, która uczy, pochodzi z biznesu, więc ma doświadczenie i osiągnęła bardzo wiele na bardzo wysokich stanowiskach. Dzisiaj swoją karierę wiążą już wyłącznie z edukacją i rozwojem innych ludzi. Praca z altruistami i wizjonerami jest ogromnie motywująca.
Spełniam się w edukacji. Mam poczucie misji. Poczucie, że dobro, które mnie spotkało, zobowiązuje. Z drugiej strony ono zawsze wraca. Wierzę, że to moja ścieżka życiowa. Miałam ogromne szczęście poznać ludzi, z którymi założyliśmy Instytut Prawa i Biznesu Mody, gdzie chcielibyśmy realizować cele wymiany edukacyjnej na poziomie światowym. Aktualnie poszukujemy partnerów w Unii Europejskiej i na świecie.
Tak, w Polsce.
Szkoła ma być uzupełnieniem edukacji artystycznej osób, które pracują w sektorze kreatywnym – moda, fotografia, grafika, projektowanie ubioru itd. Te osoby zdobywają świetne doświadczenie w działaniach kreatywnych, ale brakuje im nadal biznesowego podejścia do tego co robią. To jest decydujące dla ich sukcesu. My jako instytut skupimy się na edukacji biznesowej czyli co zrobić, aby dać im narzędzia do zarządzania firmą. Chcemy, aby zapewnili sobie w ten sposób bezpieczną przyszłość.
Absolutnie tak. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte i bardzo mocno zachęcam wszystkich do ciekawości świata, żeby podglądali, czytali i edukowali się, bo tak naprawdę nie wiedzą gdzie w swoim życiu trafią i czyją rękę uścisną pewnego dnia. Kto by pomyślał, że kiedyś ja wyląduje w takim miejscu, z takimi ludźmi, że mi się to uda… Prawda jest taka, że ciężko na to zapracowałam. Ja kocham swoje Zielone Wzgórza – skąd pochodzę. Jestem bardzo dumna z tego, że jestem z Białegostoku. Uważam, że nasze miasto jest niezwykle piękne, ciepłe i pełne bardzo bogatych wewnętrznie ludzi.
Nigdy go nie zapomnę.
W momencie gdy ubiegałam się o tę pracę, wiedziałam, że ona jest moja, że ja należę do tej społeczności. Jeszcze na etapie rekrutacji bardzo mocno wierzyłam w siebie i w swoje umiejętności. Była to sprawka skrupulatnego przygotowania i treningu. Najpierw spisałam sobie potencjalne pytania, a potem stałam przed lustrem i ćwiczyłam rozmowę kwalifikacyjną. Wiedziałam, że bardzo tego chcę i jestem do tego przygotowana merytorycznie. Nic nie spada nam samo z nieba.
Chyba do mojej siostry— mojej najlepszej przyjaciółki i najwierniejszego fana! To Ania namówiła mnie do aplikowania, wspierała mnie w całym procesie.
Chyba po prostu niedowierzanie.
Tak. Moja Mama to silna kobieta, nie miałam innego wyjścia jak zdobyć szczyty śmiech
Powiem Ci szczerze, że oni bardziej to przeżywali niż ja. Byli ze mnie bardzo dumni. Wiedziałam, że przede mną jest ogromna odpowiedzialność, ogromne zadanie. Oni zwracali uwagę na wielki progres w mojej karierze i byli z tego dumni. Ja natomiast cieszyłam się, że mogłam im sprawić tak ogromną radość.
Niełatwo jest 18-letniej dziewczynie, która zostawia kochane rodzeństwo i rodziców… i wyjeżdża.
Tak, to jest bardzo trudny okres, kiedy potrzebujemy siebie nawzajem. Nie łatwo jest wyjechać 18-letniej dziewczynie na drugi koniec świata. Miłość rodziny czuć nawet z drugiego końca świata.
Chwila ciszy Wiesz, że dopiero teraz ty mi to uświadamiasz. Kiedy jesteś w akcji, robisz to, to ty to po prostu robisz. Ja to po prostu robiłam. Dla mnie to było naturalne. Ciągle siebie testowałam i nadal testuję. Może ktoś kto obserwuje to z boku, bardziej docenia tę ścieżkę niż ja sama. Naprawdę.
Bardzo wiele.
Absolutnie. Każdy z nas buduje swoje portfolio na przestrzeni dorosłych lat. Co zrobi z praktyką i wiedzą zależy tylko od niego. W moim przypadku okazało się z dnia na dzień, że pracuję z ludźmi, którzy pokończyli najlepsze szkoły świata. Niezwykle ambitnymi i ciekawymi. Tam nie było miejsca ani na słabości, ani popełnianie błędów. W związku z tym to była bardzo ciężka praca od strony zawodowej i merytorycznej, ale też ciężka praca nad sobą. Ubrania i selfie wydają się w tym wszystkim banałem. Nie tak wygląda wielki świat mody. To przede wszystkim biznes.
Bardzo często media kreują wizerunek sukcesu z dnia na dzień. Programy telewizyjne dają młodym osobom poczucie sukcesu instant. Jak kawa. Ludziom się wydaje, że życie jest szybko zrobioną, smaczną kawą. Nieprawda. Nad tym się ciężko pracuje. Młode osoby powinny przede wszystkim otaczać się innymi ambitnymi młodymi osobami, które sprawiają, że jako grupa stają się lepsi i każdy z nich dąży do jakiegoś celu. Każdy kolejny rok ich życia, bądź każdy stopień edukacji, ścieżki kariery jest kolejną cegiełką życia. Blogi modowe i tego typu media to czyste show, rozrywka. Na pewno nie jest to edukacja. Oczywiście nie mam na celu mówienie czy jest to dobre czy złe. Niemniej młode osoby powinny rozdzielić wiedzę, którą jest rozrywka, a merytoryczną wiedzą, która pozwoli im osiągnąć sukces w życiu.
Każdy z nas ma swoją drogę. Biorąc pod uwagę zajęcia, które poprowadziłam dla kilkunastu dziewczyn na przestrzeni ostatnich kilku dni widzę, że każdy ma swoje pasje i ścieżkę. Każdy powinien szlifować swoje najlepsze strony, zamiast koncentrować się na swoich słabościach. Mam na myśli także siebie. Jeśli moją mocną stroną jest pomoc innym w odnalezieniu zawodowej drogi – niezależnie czy to jest w Polsce czy za granicą – to dlaczego nie? Są inne sfery mojego życia, w których ja potrzebuję wsparcia. Ale jeśli mogę kogoś połączyć z odpowiednimi ludźmi, pokazać jak dostać się do pracy w zagranicznej firmie, z jakich stron internetowych skorzystać, jak przygotować dokumenty, jak przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej, to to robię. Pomagam spełniać marzenia. Niekiedy młodzi ludzie nawet nie wiedzą jakie te marzenia powinny być, jakie są. Ja pomagam im spróbować i wyjść z ich strefy komfortu.
Denise.
Ale to zabrzmiało poważnie chwila ciszy i łzy w oczach. Jeśli tak będzie, będę przeszczęśliwa… Wierzmy w siebie i innych ludzi. Chciałabym być „cichą ręką”, która przeciągnie je na kolejny szczebel rozwoju. Pamiętajmy jednak, że szlachetność zobowiązuję. Ile dasz, tyle dostaniesz.
Więzi międzyludzkie są najcenniejszym co w życiu mamy. W związku z tym pielęgnowanie tych więzi jest bardzo ważne.
Widziałam się z nią w czerwcu tego roku.
Dobrze. Moja cudowna ciocia pracuje z nią. Jesteśmy na etapie bycia jedną wielką rodziną. Moja rodzina pomaga jej w kwestiach, w których ona tego potrzebuje i vice versa. Ja jestem jej czwartym dzieckiem, któremu kibicuje, ale gdy trzeba na mnie nakrzyczeć i naprawdę mnie opieprzyć, to też to robi. Na razie bacznie mnie obserwuje, bo nie do końca popiera decyzję o powrocie do Polski. Chyba chce też zobaczyć efekty.
Kiedyś ktoś mi powiedział, że jeśli robisz coś dla drugiego człowieka i oczekujesz od niego czegoś w zamian, to popełniasz błąd. Jeśli pomagam, to robię to bezinteresownie. Podobnie działała Denise, która zainwestowała też we mnie swoje emocje. Dla mojego dobra chce się upewnić, że kroki, które stawiam są dla mnie dobre. Zabiega o to, żebym była szczęśliwa. Nie mogę jednak pominąć mojej cioci, która opiekowała się mną jak swoim dzieckiem, dała mi mnóstwo ciepła, schronienie, i to dzięki niej i jej mężowi ukończyłam studia oraz miałam silę aby walczyć w życiu o więcej. Chciałabym, żeby więcej było takich bezinteresownych ludzi na świecie.
Śmiech Może tak to tylko dobrze brzmi… na pewno szalony. Oby mnie to nie zaprowadziło w jakiś kozi róg. Wiesz, że sprawiasz podczas tej rozmowy, że bardzo dobrze o sobie myślę. Z drugiej strony to bardzo emocjonalna rozmowa…
Nigdy. Korzenie mamy tylko jedne. Ja jestem Ulą z Zielonych Wzgórz.
__________________________
Ten tekst pochodzi z przedsiebiorczepodlasie.pl
