Mobilne aplikacje dla osób starszych
Radosław Nielek
02 kwietnia 2016, 15:34·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 kwietnia 2016, 15:34 W poprzednim wpisie obiecałem, że przybliżę aplikacje mobilne dla osób starszych, które powstały przy okazji niedawnego hackathonu. Postaram się chociaż w części spełnić tę obietnicę, omawiając te, które moim zdaniem były najciekawsze. Przede wszystkim żadna z tych 17 aplikacji nie była przełomowa, czy rewolucyjna. Nie jest to jednak zarzut, bo gdybyśmy na każde kilkanaście prób mieli w Polsce choćby jedną, która jest rewolucyjna, inwestorzy z Doliny Krzemowej staliby w społecznych kolejkach po wizy do Polski. Na to jednak przyjdzie nam jeszcze (chwilę?) poczekać. Warto przyjrzeć się stworzonym aplikacjom nie tylko ze względu na ich innowacyjność, ale także dlatego, że być może kogoś zainspirują do stworzenia czegoś naprawdę przełomowego.
Dwie z prezentowanych aplikacji przypominały o wzięciu lekarstw. Studenci proponowali takie rozwiązania jak specjalne dozowniki czy tagi RFID naklejane na opakowania lekarstw, pozwalające ograniczyć liczbę pomyłek. Aplikacje miały informować krewnych i/lub lekarza o tym, że ktoś nie wziął lekarstw na czas. To bardzo popularny temat. W sklepie Google Play można znaleźć dosłownie setki aplikacji w lepszy lub gorszy sposób mających rozwiązać ten problem. Właśnie, czy to w ogóle jest problem?
Czy zapominanie o braniu lekarstw zdarza się coraz częściej w miarę jak się starzejemy? Częściowo tak, ale wynika to z kilku nakładających się przyczyn. Badania przeprowadzone w USA przez Amerykańskie Stowarzyszenie Farmaceutów (American Society of Health System Pharmacists) pokazuje, że jedna trzecia osób powyżej 65. roku życia przyjmuje OSIEM lub więcej tabletek dziennie. Jest więc o czym pamiętać, ale też zapominać. Badania wskazują także, że czym więcej zajęć mają seniorzy w ciągu dnia, tym większa szansa, że zapomną o wzięciu lekarstw. Co ciekawe dla osób młodszych ta zależność, według badań, działa w drugą stronę. Im więcej mamy (wciąż uważam się za osobę młodą ;) ) zajęć, tym większa szansa, że nie zapomnimy.
Co jeszcze zaprezentowali studenci podczas hackathonu? Na przykład przeglądarkę internetową sterowaną głosem, która w ich ocenie miała ułatwiać osobom starszym nawigowanie w Internecie. To ciekawy pomysł, bo chociaż przeglądarki dedykowane dla seniorów są tworzone i ulepszane od ładnych kilku lat, nikomu nie udało się tego zrobić z sukcesem. Naukowcy z centrum badawczo-rozwojowego IBM już dziesięć lat temu testowali sterowaną głosowo przeglądarkę dla osób starszych. Wyniki nie napawały optymizmem, ale w ciągu tych 10 lat zmieniła się technologia, zmienił się Internet i zmieniły się osoby starsze (jest to zresztą klasyczna pułapka grożąca innowacyjnym firmom o dominującej pozycji na rynku – Kodak z aparatami cyfrowymi czy Nokia ze smartfonami z dotykowymi ekranami).
Jeden z zespołów poczynił ciekawą obserwację. Otóż producenci smartfonów przyzwyczaili nas do tego, że nie dołączają już instrukcji obsługi. Dla tych użytkowników, którzy potrzebują instrukcji obsługi częściowym rozwiązaniem mógłby być ekran startowy dla telefonów z systemem Android. Obok szybkiego dostępu do najbardziej potrzebnych funkcji oferuje on także dostęp z każdego ekranu do pomocy i podpowiedzi. Swoją drogą czy ktoś z was próbował kiedyś znaleźć ekran pomocy w telefonie komórkowym? Jeśli nie to polecam, ciekawe doświadczenie ;)
Warto wspomnieć jeszcze o dwóch, w sumie dość podobnych, aplikacjach do porządkowania wspomnień. Pierwsza z nich koncentrowała się na bardzo szybkim, choć jednocześnie pobieżnym, porządkowaniu zdjęć i związanych z nimi wspomnień. Tak uporządkowany album mógłby być następnie zamieniony w wersję drukowaną, już odpłatnie, przez wyspecjalizowane firmy (to tak lubiany przez jury model biznesowy). Druga natomiast umożliwiała zostawianie notatek-wspomnień w konkretnych miejscach na mapie.
Kilka z prezentowanych aplikacji, aby mogły zacząć działać, wymagały budowy społeczności. Społeczność ta miała albo wzajemnie sobie pomagać (łączyć wolontariuszy z osobami potrzebującymi pomocy), albo wymieniać się wiedzą i doświadczeniem życiowym, albo też wzajemnie się aktywizować. Bardzo trudno jest oceniać takie aplikacje bez istnienia społeczności. Wyobrażacie sobie Facebooka bez ludzi? To co mi osobiście się szczególnie podobało w jednej z tych aplikacji, to wbudowany w nią system zarządzania zaufaniem. Wolontariusze rejestrując się na platformie mogli być potwierdzani przez instytucje (np. szkoły, urzędy, znane NGOsy). Każdego wolontariusza można było także oceniać po wykonaniu zadania. Najbardziej urzekło mnie jednak hasło i odzew, które system generował dla wolontariusza i osoby potrzebującej pomocy, aby nawzajem mogli być pewni, że nikt się pod nich nie podszywa.
I chociaż zgadzam się z uwagą jednego z seniorów biorących udział w hackathonie, że to nie osoby starsze potrzebują specjalnych aplikacji, tylko my wszyscy potrzebujemy aplikacji , to podejście do zaufania jest jedną z tych rzeczy, na których wyraźnie widać różnice między generacjami… i może o tym będzie następny wpis.