Pierwszy światowy podmiot przenosi się na nowe domeny. Czy to kamień milowy dla młodych końcówek?
Sebastian Łubik
01 czerwca 2015, 12:18·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 czerwca 2015, 12:18Kiedy pojawiły się pierwsze plany uruchomienia nowych domen, było wiele skrajnych emocji. Jedni w ogromnej euforii wieszczyli, że w końcu rynek domen zostanie uwolniony, że "szary Kowalski" będzie mógł w końcu wybrać domenę, która mu się podoba, a nie na którą jest skazany.
Co ważne, spośród kilkuset opcji na pewno znajdzie takie rozszerzenie, gdzie jego nazwa będzie dostępna do rejestracji. Koniec frustracji przy sprawdzaniu .PL czy .COM, czy aby przypadkiem nazwa, którą wymyśliłem nie została zarejestrowana przez kogoś wcześniej. To oczywiście brzmiało bardzo rozsądnie, bo sam wielokrotnie przerabiałem podobne sytuacje. To było jednak nic w porównaniu do tego kiedy byłem gotowy odkupić domenę, a właściciel ignorował zapytania, no cóż – są nowe domeny, można kazać mu się wypchać, ale czy oby na pewno?
Z drugiej strony pojawiały się sceptyczne głosy, o powstaniu śmietnika domenowego. O ile końcówek do dyspozycji jest już ponad 630, to wspomnianego problemu jeszcze nie widać. Czy to znaczy, że najgorsze za nami? Wygląda na to, że dopiero przed nami, o ile faktycznie taki problem zaistnieje. Coraz bardziej rewiduje swoje zdanie a propos tego problemu, z bardzo prostego względu: w końcu nie wszystkie te końcówki zdobędą popularność i przebiją się do mainstreamu. Funkcjonowała będzie pewna grupa domen przeznaczona dla masowego odbiorcy, będą to końcówki związane z markami i produktami, ale te łatwo przebiją się do świadomości. Powstanie także zamknięta pula, którą upodoba sobie odbiorca i której będzie świadomy.
Kiedy w zasadzie to wszystko nastąpi? Kiedy nowe domeny przebiją się na masową skalę do odbiorcy? Kiedy do czynienia będziemy mieli z domeną a nie dwoma słowami oddzielonymi kropkami? Wówczas, kiedy ktoś w końcu zrobi odważny krok i postanowi zbudować kampanie marketingową w oparciu o nową domenę, albo całkowicie przeniesie swoją działalność na nową końcówkę. Ten drugi etap właśnie nastąpił, gdyż brytyjski potentat bankowy ogłosił oficjalnie, że zamierza całą swoją działalność oprzeć o nowe domeny, tym samym rezygnując z popularnych dot-comów. Właśnie w taki sposób zostaną zastąpione aktualnie wykorzystywane domeny: .barclays i .barclayscard. W chwili obecnej domena home.barclays już funkcjonuje i kieruje równolegle z barclays.com na adres główny banku.
Szalona decyzja? Przyznam szczerze, że jest w niej raczej duża doza odwagi, przy tak radykalnym działaniu, ale mnie – fana nowych domen – bardzo cieszy. To właśnie takimi odważnymi działaniami, nowe domeny mają szanse wypłynąć do szerszej świadomości. Uważam, że ruch Barclays można rozpatrywać w kategoriach kamienia milowego dla historii nTLD. To w praktyce oznacza kolejne odważne decyzje, kolejnych podmiotów i marek.
Co może oznaczać to dla nas? Może w którymś momencie tego procesu pojawi się nasza polska nowa domena. Jestem przekonany, że nie przyjdzie nam długo czekać.
Tekst został pierwotnie opublikowany w serwisie
DailyWeb.pl