Niedawno byłem u znajomych w domu, w którym zainstalowano „inteligentny” system do zarządzania sprzętami i urządzeniami. Wszystko działało doskonale, a na twarzach właścicieli gościł uśmiech. Pomyślałem wtedy, że system do zarządzania sprzętem w domu to tylko początek rewolucji, która nazywa się „internetem rzeczy” – kolejnej rewolucji w historii, która ma spowodować, by ludziom żyło się lepiej.
Dużo mówi się o „internecie rzeczy”, ale chyba nie wszyscy właściwie rozumieją jakie jest prawdziwe znaczenie tego pojęcia. Ogólna definicja określa internet rzeczy jako rzeczywistość, w której urządzenia elektroniczne są połączone poprzez sieć internetową i komunikują się ze sobą bez udziału człowieka.
Jeszcze do niedawna z siecią internet łączyły się tylko komputery, smartfony i niektóre gadżety elektroniczne, jednak dziś można spotkać sprzęt AGD, sprzęt audio-video, samochody, czy nawet automaty do sprzedaży napojów, które łączą się z internetem. Połączenie wszystkich tych urządzeń do sieci umożliwia pozyskanie informacji o aktualnym stanie ich działania lub otoczenia, w którym funkcjonują.
Już teraz w swoim życiu codziennym coraz większe grono osób doświadcza dobrodziejstw, które niesie „internet rzeczy”. Często podawane są przykłady klimatyzacji w domu, którą można włączyć w gorący dzień przed wyjściem z pracy lub jadąc do domu, lodówek, które samodzielnie zamawiają nowe zapasy żywności, lub samochodów bez kierowcy, które – w końcu zgodnie z nazwą - „chodzą same”.
Ale według najnowszych prognoz rozwoju rynku to dopiero początek - w ciągu najbliższych lat producenci wprowadzą na rynek całą masę różnych „inteligentnych” urządzeń. Coraz częściej mówi się już o kolejnym etapie rewolucji internetu rzeczy – pojawieniu się „internetu wszystkich rzeczy”. Oznacza to sytuację, w której do sieci poprzez sensory podłączone będą również bardzo „proste” przedmioty: drzwi, lampy, ubrania, opakowanie kosmetyków, itp., które będą na bieżąco informować, co się z nimi dzieje, jakie jest ich zużycie lub termin przydatności.
Firma badawcza International Data Corporation w najnowszym raporcie z czerwca 2015 r. przewiduje, że liczba urządzeń innych niż standardowe komputery, podłączonych do sieci na świecie wzrośnie z 10,3 miliarda w 2014 r. do 29,5 miliarda w roku 2020. W tym samym okresie, sprzedaż urządzeń z kategorii „internet rzeczy” zwiększy się z poziomu 655 miliardów USD w ubiegłym roku do 1,7 biliona (czyli 1700 miliardów) USD. Według badania firmy doradczej ABI do roku 2020 będzie na świecie 24 miliardy urządzeń łączących się z siecią, natomiast Cisco prognozuje, że liczba ta w tym okresie będzie nawet 2 razy większa (50 miliardów urządzeń).
Nawet biorąc pod uwagę 24 miliardów urządzeń w roku 2020, wytworzą one ogromną ilość danych i informacji, co na nowo pozwoli zdefiniować pojęcie analiz „Big Data”. Taka ogromna ilość danych umożliwi stworzenie aktualizowanego na bieżąco wglądu w zachowania konsumentów. To idealna sytuacja dla producentów, którzy mogą wykorzystać analizy danych do różnych zastosowań, np. do wprowadzenia produkcji „na żądanie”.
Obok podłączenia „wszystkiego” do sieci internet, coraz ważniejsze jest dodawanie kolejnych technologii do istniejących urządzeń. Dla przykładu, naukowcy z Uniwersytetu w Bristolu w Wielkiej Brytanii opracowali niedawno sposób by „czuć” przedmioty trójwymiarowe w sposób wirtualny dzięki technologii ultradźwięków. W miarę dojrzewania tej technologii, będzie można dołączyć ją do istniejących rozwiązań: dla przykładu, wykorzystać technologię wirtualnego w połączeniu z narzędziami chirurgicznymi w pracy chirurgów, którzy będą mogli dokonywać operacji chirurgicznych na odległość.
Rewolucja „internetu rzeczy” nabiera rozpędu i choć z pewnością otwiera nam ona zupełnie nowe perspektywy a życie może być przyjemniejsze, to możliwość obserwowania na bieżąco wszystkiego, wszystkich i wszędzie oznacza, że użytkownicy będą musieli zapłacić za to przynajmniej częściową rezygnacją ze swojej prywatności. Obserwując ekspresyjność użytkowników na portalach społecznościowych, wielu osobom przyjdzie to z łatwością.
***
Piotr Pietrzak jest członkiem zarządu funduszu kapitału zalążkowego StartVenture@Poland oraz ekspertem StartUP Hub Poland. Specjalizuje się w inwestycjach w projekty na wczesnych etapach rozwoju, w szczególności w branżach ICT, biotechnologia, ochrona środowiska.