Czy stworzenie produktu bez wsparcia mentorów jest możlwe i co tak naprawdę oznacza udział w programie akceleracyjnym - zapytaliśmy Adama Jesionkiewicza, założyciela Ifinity. W ubiegłym roku jego startup wziął udział w programie akceleracyjnym ChallangeUp! organizowanym przez Cisco, Intel i Deutsche Telekom.
Ifinity to polski startup wykorzystujący opartą na beaconach technologię, która dostarcza dane lokalizacyjne (pozycję człowieka, obiektu) do różnych aplikacji. Pozwala ludziom na cyfrową interakcję z rzeczywistością za pośrednictwem telefonów komórkowych.
W ubiegłym roku wzięliście udział w programie akceleracyjnym ChallegneUp!. Co jest głównym celem pomocy akceleratorów i jak wygląda taki proces?
Dostajemy na tacy bardzo mocne kontakty, a w przypadku ChallengeUp są to menadżerowie bardzo różnych departamentów, włącznie z C-level. Należy jednak pamiętać, że dzięki akceleratorowi coś się samo z moim biznesem wydarzy. To, co z tych kontaktów pozostanie zależy tylko i wyłącznie od nas.
Osobiście postawiłbym na atuty takie jak możliwość sprawdzenia pewnych koncepcji, czy wewnętrznych modeli z dużą ilością mentorów w stosunkowo krótkimi czasie. Dzieje się wtedy coś bardzo ciekawego. Wiecie - to jest tak, że podchodzi do Ciebie co 30 min. inny ekspert, a ty ze znudzeniem i irytacją powtarzasz w kółko to samo. Potem słyszysz feedback i po 20 takich cyklach zaczynasz dostrzegać pewien wzorzec w ich odpowiedziach. Myślisz sobie - kurczę, może faktycznie jest tu jakiś problem, jeżeli dwudziesta osoba zadaje Ci to samo pytanie. To znaczy, że albo źle komunikujesz ten swój model, albo sam model ma wady. Bardzo cenne doświadczenie.
Nie można także zapominać o tym, że potencjalną nagrodą akceleratora ChallengeUp jest możliwość trafienia ze swoim produktem do “cenników”, co np. w przypadku Cisco oznacza armie kilku tysięcy sprzedawców, którzy będą sprzedawać Twój produkt.
Jakie są najcenniejsze rzeczy wyniesione z ChallengeUp!? Czy udział w programie zaowocował już nowymi partnerstwami lub wdrożeniami?
Owoce tej pracy będziemy zbierać latami. Z mojej perspektywy ten akcelerator to był dopiero początek. Fundament tego, co na nim dopiero zbudujemy.
Przede wszystkim są to bezpośrednie kontakty i zainteresowanie biznesowymi wartościami oraz uwagi merytoryczne do samego modelu biznesowego - tu zmieniliśmy kilka rzeczy związane z wizerunkiem firmy. Dzięki udziałowi w programie z pewnością łatwiej nam się rozmawia z dużymi organizacjami mówiąc, że Cisco,Intel, czy DT uczyła nas, jak się pracuje z dużym biznesem.
Dla Ifinity najistotniejsze jednak było to, co możemy zyskać po zakończeniu akceleracji, więc dla nas i dla naszej technologii możliwość kooperowania z Cisco, czy Intelem była główny powodem decyzji o udziale akurat w ChallengeUp.
Obecnie przygotowujemy się do realizacji wspólnego projektu z wykorzystującego wszystkich trzech organizatorów akceleratora - nie mogę jednak o tym teraz mówić. W kwietniu będziemy prezentować się z naszą technologię przed najważniejszymi partnerami Cisco na ich głównym forum biznesowym. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie finał w Londynie.
Czy mógłbyś powiedzieć w kilku zdaniach jak wyglądała praca z mentorami? Kim byli specjaliści, z którymi pracowaliście i w czym najbardziej wam pomogli?
Mentorzy najpierw słuchają, potem pytają, a na koniec starają się do czegoś przyczepić. To na początku trochę irytuje, ale potem zaczynasz dostrzegać w tym ogromną wartość. Zdecydowana większość mentorów, których poznałem w czasie ChallengeUp to ekstraklasa światowa. Dla nas najważniejsi byli ci, którzy albo zajmują się relacjami z klientami (np. obsługą strategicznych klientów Cisco, czy DeutcheTelekom), albo technologiami (szefowie działów badań, albo tworzenia). To byli ludzie z Europy i bezpośrednio z USA. Bliskie relacje z takimi osobami są na pewno ogromną wartością do młodej firmy.
Dzisiaj mogę po prostu wziąć telefon i zadzwonić do kogoś bardzo kompetentnego w Cisco żeby szybko zwalidować jakiś pomysł, czy zdobyć intro do jakiegoś dużego klienta. Mam poczucie, że wytworzyliśmy sobie bardzo solidne relacje partnerskie i mogę zawsze mogę liczyć na ich pomoc.
Poza 2 startupami z Polski w finale znalazło się 10 drużyn z całego świata. Czy zauważyłeś jakieś różnice między polskimi a zagranicznymi zespołami?
Szczerze - nie. Może dlatego, że wyselekcjonowana finałowa dwunastka to faktycznie ekstraklasa i każdy z nich miał już swoje osiągnięcia. To są firmy, które już w tej chwili realizują projekty, czy to z miastami, czy z fabrykami samochodów. My w Polsce chyba pozbyliśmy się już kompleksów i w takich eventach można się o tym naocznie przekonać. Naprawdę nie mamy się czego wstydzić i niczym się do innych krajów nie różnimy. Bariery istnieją tylko w głowie. Chłopaki z polskiego OORT’a w temacie konsumenckich produktów zawstydzali pozostałych konkurentów - a na pewno w umiejętnościach sprzedaży i prezentacji swojej oferty.
Na jakim etapie znajdujecie się obecnie? Czy wdrażacie już gdzieś swoją technologię?
Stworzyliśmy już platformę, której rolą jest dostarczanie danych lokalizacyjnych (pozycji człowieka, obiektu) do różnych aplikacji - rozumianych także, jako specyficzne zastosowania biznesowe (dla innych systemów zarządzania procesami). W tym roku będziemy chcieli wejść z unikatowym produktem dla b2b wykorzystującym całą naszą wiedzę w temacie lokalizacji (wewnątrz i na zewnątrz budynków). W tym momencie mamy podpisane umowy VAR z blisko 20 partnerami. Wybieramy głównie rynki rozwijające się, takie jak bliski wschód, południowa Afryka, czy lokalne - Polska. Technologia jest już gotowa do tego, żeby zacząć ją skalować.
Obecnie ruszyła druga edycja programu ChallengeUp! -akceleratora organizowanego przez Intel,Cisco i Deutsche Telekom. Jest on skierowany do startupów wykorzystujących koncepcję IoT oraz pokrewne technologie. Zainteresowani mogą zgłaszać swoje uczestnictwo do 22 marca br. przez stronę programu.