Każdy startupowiec, chcąc osiągnąć sukces powinien myśleć jak zawodowy bokser – celem zawsze jest mistrzostwo świata. Ale na drodze do sukcesu, podobnie jak każdy obiecujący sportowiec, nie może być sam.
Na początku młody prospekt trenuje samemu w piwnicy (lub garażu). Zaczyna jeździć na sparingi do coraz poważniejszych rywali, w końcu sam zaczyna startować na niewielkich galach. Jeśli ma talent, warunki i, przede wszystkim, głód sukcesu – jego marzenia wciąż obracać się będą wokół wielkich gal, pasa mistrzowskiego, uwielbienia fanów i wielkich pieniędzy. Jeśli jednak bokser zbyt wcześnie wyciągnie rękę po pas, wyjdzie na ring w MGM Grand w Las Vegas lub Madison Square Gardens w Nowym Jorku nieprzygotowany – najprawdopodobniej jego przygoda w blaskach jupiterów potrwa krótko.
Dlatego tak istotnym czynnikiem jest wsparcie z zewnątrz. Trener, manager, promotor. To ich zaangażowanie bardzo często pozwala wybić się nierozpoznawalnemu zawodnikowi. Dobry wybór – i staje nam przed oczami historia jak z Rocky’ego, gdzie niedoceniany zawodnik rzuca wyzwanie gigantom. Zły wybór – i pozostaje mu tylko obijanie się za grosze na parkingach przed barami, z wielkim poczuciem niedosytu i porażki.
Podobnie jak w sporcie, w biznesie wielkie sukcesy poprzedzone są jeszcze większą ilością małych kroków. W tym wypadku odpowiednikiem promotora jest inwestor. Dla przedsiębiorcy-startupowca odpowiednikiem gal transmitowanych w stacjach HBO i Showtime jest zaistnienie na scenach startupowych Doliny Krzemowej, Nowego Jorku czy też Londynu. Każdy chce zostać mistrzem - Muhammedem Alim/Floydem Mayweatherem biznesu, zgarnąć największą pulę i zostać uznanym „The Greatest One”.
Zadaniem inwestora jest tak pokierować karierą startupu, żeby w tych miejscach startup pojawił się dobrze przygotowany, w szczycie formy. Taki inwestor stanie się partnerem w drodze do sukcesu. Dlatego tak bardzo istotna jest współpraca z partnerami posiadającymi doświadczenie i rozpoznawalność nie tylko w skali lokalnej, ale także na światowym rynku. Poszukując inwestora zwracajmy uwagę w jakich krajowych i międzynarodowych programach brał udział, z kim współpracuje, jakie środowisko wokół siebie wytworzył.
Należy podkreślić że, Polscy inwestorzy coraz lepiej dopasowują się do tego wymogu. Zgodnie z dewizą HardGamma Ventures, Dolina Krzemowa, Londyn, Berlin czy Tokio są naturalnymi etapami rozwoju firm, w które inwestujemy. Od dawna współpracujemy z globalnymi graczami poprzez zaangażowanie w takie programy jak Techstars (także poprzez organizację polskiej edycji Startup Next, który trwa właśnie na warszawskim Google Campus), SpringBoard, lub organizację wspólnych projektów z naszymi partnerami korporacyjnymi – niektóre z nich już niedługo ogłosimy.
Równie ambitnego podejścia oczekujemy od naszych spółek – każda z nich powinna stawiać sobie za cel zostanie mistrzem nie tylko na lokalnym podwórku. Naszym zadaniem jest stworzenie ku temu idealnych warunków, pomoc w poprowadzeniu kariery biznesowej oraz wsparcie w maksymalnym wykorzystaniu potencjału.
To nie jest motywacyjny wpis o tym, że „nie chodzi o to, jak mocno bijesz, chodzi o to, jak mocno możesz oberwać i ciągle przeć do przodu” ani tym bardziej „każdy ma jakiś plan dopóki nie zostanie trafiony”. Ale oczywiście o tych życiowych prawdach każdy startupowiec (i nie tylko) także powinien pamiętać!