Na co można wydać 66 milionów? W takim mieście jak moje, we Wrocławiu, najlepiej na nowe żłobki i przedszkola. Żeby rodzice nie musieli zapisywać w kolejce nienarodzone jeszcze dzieci. Jak się dobrze skalkuluje, 66 milionów wystarczy na trzydzieści żłobków lub przedszkoli. Za 66 milionów można też kupić kilkanaście szynobusów, ułatwiających dojazd do stolicy Dolnego Śląska z Trzebnicy, Oleśnicy i Milicza. Ale władze Dolnego Śląska postanowiły wydać 66 milionów na… portal internetowy.
Łatwo dostępne dane
Ach, co miał być za portal! Jakiego świat nie widział. Chyba nie widział? Bo nawet doświadczeni w różnych e-projektach Amerykanie, długo by się zastanawiali, czy warto wydawać 20 milionów dolarów na stronę internetową swojego stanu. Zwłaszcza, że wiele z tego, co miał zawierać portal i tak już gdzieś w Internecie istnieje. Wystarczy poszukać.
Przeglądam specyfikację przetargową. Czytam o tak zwanym „contencie” czyli po polsku zawartości portalu. Powierzchnia gruntów rolnych, produkcja mleka i jaj, ilość odpadów komunalnych zbieranych rokrocznie. Słowem, rocznik statystyczny przepisany ze stron GUS-u. Nawet częstotliwość aktualizacji się zgadza. Ilość znoszonych na Dolnym Śląsku jaj i wyrzucanych śmieci podawana byłaby raz do roku. Jak w GUS-ie. Dalej: wynalazki i wzory użytkowe dolnośląskich geniuszy i przedsiębiorców. Parę kliknięć na stronie Urzędu Patentowego i już wiemy. Bez portalu. Ale bez portalu nie byłoby jak wydać 66 milionów.
Skąd pieniądze?
Pieniądze na portal znalazły się bez problemu. Głównym sponsorem, jak we wszystkich takich poronionych projektach, okazała się Unia Europejska. Prawie 50 milionów, to dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego na lata 2007-20113. Gdyby podatnicy z Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii wiedzieli, na co wydają ich podatki Polacy? Ale czy jakiemuś marszałkowi województwa dolnośląskiego przyszło do głowy, że fundusze unijne to nie manna z nieba? Tylko podatki tych, którzy chcą nam pomóc. I że trzeba te pieniądze wydawać z głową.
Kilka milionów dorzuciło miasto. Reszta to VAT – przełożony z jednej budżetowej kieszeni do drugiej. I tak uzbierało się prawie 66 milionów złotych. Przetarg na portal wygrała warszawska firma Qumak. Która oczywiście nie wiedziała, ile jaj znoszą dolnośląskie kury i ile mleka można wydoić od krów pasących się na dolnośląskich pastwiskach. Więc szybciutko firma warszawska podpisała umowę z firmą wrocławską - podwykonawcą. Podwykonawca miał wziąć ponad 20 milionów. Nie wiem czy to przypadek, czy nie przypadek, że w różnym czasie, w różnych władzach firmy wrocławskiej, roiło się od polityków. Też przypadkiem, z tej samej opcji, co Ci, którzy wpadli na genialny pomysł super portalu. Ja nic nie wiem i niczego nie podejrzewam. Ale spodziewam się, że CBA, które właśnie bada kulisy portalu, niekoniecznie będzie się nudziło.
Projekt "społecznie nieużyteczny"
Ale cała sprawa ma swój happy end. Parę tygodni temu władze województwa dolnośląskiego oświadczyły, ustami marszałka Michalaka, że budowany portal jest „społecznie nieużyteczny”. I zerwały umowę z wykonawcą, pod pretekstem opóźnień w jego realizacji. Część kasy wydano, ale na szczęście nie wszystko. Ile za nieudany projekt zapłacą Dolnoślązacy, a ile firma, która mając do wydania 66 milionów, nie potrafiła na czas zbudować portalu - oceni sąd. Unijna dotacja najpewniej przepadnie. Nie, nie przepadnie. Wróci do unijnej kasy. Może ktoś inny potrafi te pieniądze wydać sensowniej.
Tak się kończy historia mega portalu za mega pieniądze o zupełnie banalnej nazwie e-DolnyŚląsk. Miały być kolejne wodotryski (władze Wrocławia wydały kiedyś 20 milionów na… fontannę), a zostają długi. Chciałbym, aby niedoszły portal dolnośląski za 66 milionów był dla rządzących nauczką. By zanim zaczną wydawać kolejne sto kilkanaście miliardów euro, policzyli i sprawdzili. Ile razy takie 66 milionów zostało wyrzucone w błoto? Bo ja mógłbym wyliczać długo: e-posterunek, emp@tia … Ale na dzisiaj wystarczy.