
Na co dzień nie pamiętamy o tym, że znaczna część wpływów z podatku dochodowego od osób fizycznych trafia właśnie do budżetu samorządowego, a nie centralnego. Dochody do budżetu centralnego nie ucierpią tak bardzo, bo część pieniędzy do niego wróci dzięki podatkowi VAT i akcyzie, z których wpływy mogą być większe z powodu zwiększonej konsumpcji.
Jak tłumaczy Piotr Majewski, doradca podatkowy z kancelarii Kamiński Majewski Doradcy Podatkowi, wysokość kwoty wolnej od podatku oraz brak jej okresowej waloryzacji powoduje, że w istocie nie spełnia ona swojej funkcji i nie przystaje do obecnego poziomu płac w Polsce. Zdaniem Majewskiego, z tego względu propozycję PiS można uznać za interesującą i mogącą mieć istotny wpływ na budżety polskich rodzin, zwłaszcza tych mniej zarabiających.
Jednakże sposób w jaki ma zostać wprowadzona zmiana – skokowy wzrost – spowoduje istotny i nagły spadek dochodów budżetowych, w szczególności dochodów samorządów. W takiej sytuacji od razu pojawia się pytanie czy te negatywne efekty zostały przez PiS przewidziane i czy dysponuje receptą na ich skuteczne rozwiązanie, a zwłaszcza na zabezpieczenie interesów samorządów
Oczywiście na zmniejszonych wpływach do budżetu ucierpią nie tylko duże miasta. Jak podaje PAP 40-tysięczny Mińsk Mazowiecki straci około 7,5 mln zł. - To jest trzy czwarte środków, które my możemy przeznaczać rokrocznie na inwestycje. To jest kwota, która pozwala np. wybudować nowe, średniej wielkości przedszkole, wybudować halę sportową w szkole - podkreślił Marcin Jakubowski, burmistrz miasta.