Resort rozwoju poinformował o szczegółach nowego projektu, mającego zagwarantować mikroprzedsiębiorstwom (firmom zatrudniającym do dziesięciu osób i z obrotami do 2 mln euro) niższe stawki ZUS-owskie. ZUS przekonuje jednak, że konieczne będzie jego przesunięcie w czasie. Mały ZUS miał wejść w życie na początku przyszłego roku.
Projekt stawia na to, by wysokość składek była uzależniona od dochodu i obowiązywała wyłącznie firmy, które obecnie w ciągu roku osiągają więcej niż 60 tys. zł obrotu. Takie działanie ma w teorii na celu nie tylko odciążenie części przedsiębiorców, ale i zachęcenie do legalnej działalności osoby, wybierające szarą strefę. Przepisy miałyby obowiązywać od 1 stycznia 2018 roku, ale przedstawiciele ZUS mówią o konieczności przesunięcia tego terminu.
ZUS przypomina, że w wypadku pomysłu obniżenia wieku emerytalnego potrzebne było przesunięcie daty wdrożenia, natomiast korekta zasad oskładkowania okazuje się bardziej skomplikowana niż zmiana wieku emerytalnego.
– Nawet w tamtej sprawie potrzebowaliśmy trzech kwartałów, by przygotować system informatyczny i urzędników – mówi urzędnik zakładu.
Resort rodziny i ZUS dostrzegają zagrożenia w nowym projekcie. Z jednej strony zachęca on bowiem do wyjścia z szarej strefy, ale z drugiej skłania przedsiębiorców do przejścia z obecnych form oskładkowanych do nowej. Przykładowo, osoba która zarabia na etacie 2,5 tys. zł., otrzymuje ponad 1800 zł brutto, ale koszt jej wynagrodzenia dla pracodawcy to ponad 3 tys. zł – 155 zł to PIT, resztę obejmują składki. W wypadku małego ZUS składki na ubezpieczenie społeczne to jedyne 480 zł, co oczywiście przyniosłoby korzyści pracownikom i pracodawcom, ale nie ZUS.
Ekspert Pracodawców RP Łukasz Kozłowski nie jest optymistycznie nastawiony do nowego projektu. Jego zdaniem, ideą jest zmniejszenie „zabójczego” dla małych firm obciążenia, ale nic z tego, bo „składka zdrowotna nie zmniejszy się nawet o grosz” – zaznacza w komentarzu opublikowanym na stronie Pracodawców RP.
Kozłowski wskazuje na pewien absurd nowego pomysłu rządu. Według niego „całkowite obciążenie przedsiębiorcy obowiązkowymi składkami, który uzyskał miesięczny przychód w wysokości 200 zł, w rzeczywistości nie wyniesie wcale 32 zł, jak można by wnioskować z prezentacji Ministerstwa Rozwoju, lecz 329,28 zł po doliczeniu składki zdrowotnej. Nadal kwota do zapłaty będzie mogła przekraczać przychód przedsiębiorcy, nie wspominając o jego dochodzie” – stwierdza.
Wylicza, że koszty, które ponosi przedsiębiorstwo w trakcie prowadzenia działalności, stawiają sprawę w jeszcze gorszym świetle. Zakłada, że nawet jeśli wyniosłyby one 75 proc. przychodu, to dopiero wraz z przekroczeniem 3200 zł miesięcznych przychodów suma składek do zapłaty przestaje pochłaniać całość dochodu mikrofirmy.