Ile wynosi zasiłek macierzyński? 66 647 złotych z groszami – to rekordowej wysokości zasiłek macierzyński wypłacany pewnej warszawiance. Wysokie zasiłki na czas urlopu macierzyńskiego marzą się wielu młodym matkom, a przypadki, kiedy młode matki zaczynają grę w kotka i myszkę z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych idą w tysiące. ZUS zresztą też nie gra w czystko, jak skarżą się prawnicy – często z automatu obcina zasiłek do minimalnego lub średniego krajowego, gdy tylko zaczyna mieć wątpliwości co do intencji ubezpieczonej.
Zgodnie z opublikowanymi przez GUS danymi, najwyższe zasiłki macierzyńskie w Polsce to wspomniane 66 tysięcy złotych miesięcznie wypłacane w Warszawie oraz po 37 tysięcy złotych wypłacane pewnej matce z Wrocławia i drugiej, z Poznania. To świadczenia daleko poza zasięgiem reszty Polek, co nie znaczy, że nie trafiają się próby uzyskania znacznie zawyżonych zasiłków.
Wyłudzanie zasiłku macierzyńskiego od lat jest dla ZUS wyjątkowo bolesnym tematem. Raz, że stosunkowo trudno je udowodnić; dwa, że urzędnicy muszą w tym przypadku iść na wojnę ze świeżo upieczonymi matkami, co dla wizerunku Zakładu nie jest najlepszym rozwiązaniem. Z drugiej jednak strony, instytucja ta od lat tkwi w coraz głębszym dołku i oszczędności trzeba szukać wszędzie. A skala procederu zawyżania świadczeń idzie w tysiące przypadków – ze statystyk ZUS, jakie swego czasu cytował dziennik „Rzeczpospolita”, wynikało, że w latach 2012-2015 Zakład odmówił wypłaty świadczeń macierzyńskich niemal 8 tysiącom kobiet.
Sposoby wyłudzania zasiłku macierzyńskiego Kombinować można na różne sposoby. Najgłośniejszy przypadek z ostatnich miesięcy dotyczył asystentki zarządu w jednej z firm informatycznych: pewna pani stomatolog, zarabiająca od lat w klinikach dentystycznych średnio około 3500 złotych, otrzymała posadę menedżera ds. rozwoju – z pensją 21,5 tys. złotych brutto. Płaca przebijała dalece pobory innych menedżerów spółki, tyle że nowa specjalistka nie pracowała długo: po trzech miesiącach przeszła na zwolnienie lekarskie. Inspektorzy ZUS, odtwarzając kolejność wydarzeń, doszli do wniosku, że otrzymując angaż na menedżerskie stanowisko, bohaterka tej historii musiała być już w trzecim miesiącu ciąży – i mogła przewidzieć, że nie będzie w stanie wykonywać powierzonych zadań. ZUS wstrzymał wypłatę świadczeń.
Jeszcze inny, charakterystyczny wyrok zapadł w ubiegłym roku przed sądem w Kaliszu. Pewna kobieta w maju 2016 r. założyła firmę, mającą zgodnie z deklaracjami właścicielki zajmować się sprzedażą obuwia w internecie. Dwa tygodnie po założeniu firmy świeżo upieczona szefowa zgłosiła się też u lekarza, gdzie stwierdzo piąty tydzień ciąży. Firma – sprowadzająca się do sprzedaży obuwia na platformie Allegro – nie okazała się strzałem w dziesiątkę: w sumie sprzedała cztery pary butów, przynosząc zysk rzędu kilkudziesięciu złotych. Zresztą, właścicielka długo jej nie prowadziła: wkrótce później poszła na chorobowe. Tyle że wcześniej zadeklarowała maksymalną podstawę wymiaru składek, 10 137 zł.
Jak podliczono w lokalnym oddziale ZUS, oznaczało to prawie 79 tysięcy zł w ramach zasiłku chorobowego za 270 dni, a także niemal 85 tysięcy złotych za 364 dni zasiłku macierzyńskiego. Sąd potwierdził podejrzenia inspektorów Zakładu. – Wskazane czynności podejmowane przez odwołującą się […] nie świadczą o podjęciu przez nią działalności gospodarczej, a jedynie o jej pozorowaniu – czytamy w wyroku kaliskiego sądu. – Nie można zgodzić się, by podjęte przez nią działania miały cechy stałego, zorganizowanego i ekonomicznie opłacalnego przedsięwzięcia. Odwołująca się nie miała przygotowanego żadnego biznesplanu, ani nawet rozeznania o tym, jakie przychody może osiągnąć – kwitowała sędzina prowadząca sprawę.
I to wcale nie jest jakiś wyjątek. – Zdarza się, że do mojej kancelarii przychodzą pracownice, w przypadku, gdy umowa ma często związek z ciążą, z decyzją ZUS odmawiającą objęcia ubezpieczeniem lub obniżającą podstawę wymiaru składek – mówi nam Katarzyna Przyborowska, radca prawny z Warszawy. – W sytuacji, kiedy pani nie przepracowała w firmie ani jednego dnia, nie jest w stanie opowiedzieć o zakresie swoich obowiązków czy rodzaju wykonywanej pracy, a dowody tej pracy wyglądają na spreparowane, nie może liczyć na wygraną. Sąd łatwo wychwyci to podczas zeznań – kwituje.
Wysokość wyłudzanych zasiłków macierzyńskich
Zdaniem specjalistów, z którymi rozmawialiśmy, przez długie lata scenariusz polegający na założeniu własnej firmy i krótkookresowym płaceniu możliwie wysokich składek, był najpopularniejszy. Dobre czasy dla takich quasi-przedsiębiorców zaczynają już jednak mijać. Jeszcze dwa lata temu zjawisko miało charakter przemysłowy: na rynku otwarcie działały firmy pomagające matkom (i wszystkim innym, którzy mieli plan na życie polegający na pobieraniu zasiłków) w zakładaniu firm. W ogłoszeniach pojawiały się nawet kwoty, na jakie mogły liczyć klientki – w granicach 5-6 tysięcy złotych miesięcznie.
Wiosną 2016 roku jednak organa ściagania zabrały się za doradców, a za tym poszły też pierwsze zawiadomienia do prokuratury w konkretnych sprawach. W grudniu ubiegłego roku po raz pierwszy zapadł bezprecedensowy wyrok: przedsiębiorca, który zatrudnił fikcyjną pracownicę z pensją rzędu 7500 złotych miesięcznie, usłyszał wyrok dziesięciu miesięcy więzienia.
Zmieniły się też przepisy. – Od 1 stycznia 2016 r. opłacenie jednej czy kilku wysokich składek przez osoby prowadzące działalność gospodarczą nie przyniesie zasiłku rzędu 10 tysięcy złotych miesiecznie – podkreśla Katarzyna Przyborowska. – W tej chwili inaczej liczymy podstawę wymiaru składek – zostały wprowadzone mechanizmy, ograniczające właśnie sferę wyłudzeń. Żeby uzyskać uprawnienia do maksymalnie wysokiego zasiłku, należy zapłacić przynajmniej dwanaście wysokich składek – zastrzega.
– Konia z rzędem temu, kto z rocznym wyprzedzeniem przewidzi zajście w ciążę i założy firmę tylko po to, żeby wyłudzać ubezpieczenie i świadczenia – kontynuuje ekspertka. – Poza tym założenie firmy na krótko przed ciążą, czy w jej trakcie, wcale nie oznacza wyłudzenia zasiłku chorobowego lub macierzyńskiego: ciąża nie stanowi przeszkody w zakładaniu i prowadzeniu działalności gospodarczej. Zresztą, nie każda działalność jest wykonywana osobiście, przecież możemy np. zatrudnić pracowników – tłumaczy.
Zmiana taktyki ZUS w walce z wyłudzeniami
Dlatego też prawnicy, z którymi mieliśmy okazję rozmawiać, podkreślają, że inspektorzy zmieniają priorytety: dziś na widelcu są raczej przedsiębiorcy, którzy tworzą w swojej firmie fikcyjny etat dla partnerki, przyjaciółki czy żony przyjaciela – niż właścicielki firm. Inspektorzy nauczyli się już sprawdzać, czy działalność firmy była realna czy pozorna (o czym świadczy też cytowany wyżej wyrok sądu w Kaliszu). I wiedzą, że koszty mogą przewyższać zyski.
– ZUS rzadziej prowadzi postępowania wyjaśniające w sprawie zasiłków przeciwko przedsiębiorcom. Coraz częściej kwestionuje za to np. podstawę wymiaru składek w przypadku osób zatrudnionych na umowach o pracę – konstatuje Przyborowska. Co jednak nie przebiega bez konfliktów. – W przypadku wątpliwości, podstawa wymiaru składek jest obniżana do poziomu pensji minimalnej lub średniej krajowej. ZUS zazwyczaj nie sprawdza mediany zarobków, więcej nie chce mu się szukać – dodaje ekspertka. Innymi słowy, gdy podstawa wymiaru składek przewyższa średnią dla danego stanowiska na rynku pracy, może zostać automatycznie obniżona do któregoś ze wspomnianych poziomów.
– Te decyzje są wydawane taśmowo, według jednego wzorca – kwituje nasza rozmówczyni. – Dokumenty mają charakter szablonu, w którym zmieniają się tylko nazwiska i kluczowe fakty. A czasem nawet w środku zaplącze się jeszcze nazwisko poprzedniej osoby, które urzędnik zapomniał usunąć – dorzuca. Nic dziwnego, że ta „urawniłowka” budzi równie wielkie emocje, jak same wyłudzenia, tylko kancelaria Katarzyna Przyborowskiej prowadzi kilkadziesiąt takich spraw przeciw decyzjom ZUS rocznie.
Takich przypadków będzie przybywać: w pierwszej połowie 2017 roku odmówiono wypłaty świadczeń 852 kobietom w ciąży, a ponad połowa z nich nawet nie próbowała się odwoływać. Już to wskazuje, że przynajmniej te 460 przypadków to były „strzały w dziesiątkę”, co zachęca inspektorów do intensywniejszego polowania. Jednocześnie – prawem statystyki – oznacza to również wzrost liczby odwołań od decyzji. O bieżące informacje na temat liczby tego typu przypadków poprosiliśmy ZUS – czekamy na odpowiedź. Nie ma jednak wątpliwości, że batalia o zasiłki macierzyńskie nieustannie trwa.