Wzrost PKB wyniesie 3,5 proc., przynajmniej w wariancie optymistycznym - prognozuje Konfederacja Pracodawców Lewiatan w swoim najnowszym raporcie o polskiej gospodarce. Organizacja podkreśla, że ze względu na brak uruchomienia w tym roku wielkich środków z UE, ograniczeniu ulegną inwestycje publiczne.
Gorzej niż się spodziewano?
Prognozy dla polskiego wzrostu PKB "cięły" w 2014 roku różne organizacje międzynarodowe: NBP czy Komisja Europejska czy banki. Jedynie Międzynarodowy Fundusz Walutowy nie obniżył swoich przewidywań, ale... być może dlatego, że MFW założył w Polsce wzrost PKB na poziomie 3,3 proc. - czyli poziomu, do jakiego mniej więcej "ścinały" inne analizy. I tak NBP przewiduje wzrost 3 proc., zaś Komisja Europejska 2,8 proc.
Analitycy Lewiatana wskazują, iż te zmiany świadczą o jednym: niepewności co do przyszłej sytuacji gospodarczej Polski. Istnieje dużo czynników zewnętrznych, na które nasz kraj ma wpływ zerowy lub znikomy - chociażby ceny ropy czy węgla - a które mogą decydować o kondycji naszej gospodarki.
Największe obawy związane są z zaognianiem się sytuacji na Ukrainie, ale tutaj Lewiatan nie pokusił się o konkretne prognozy. Nic dziwnego - rozwoju konfliktu dzisiaj nie jest już w stanie nikt przewidzieć. Ani tym bardziej jego wpływu na gospodarkę.
Polskie firmy lubią ryzyko
Jednocześnie analitycy przekonują, że polscy przedsiębiorcy, którzy tworzą prawie 70 proc. polskiego PKB, zwiększają swoją aktywność biznesową... właśnie w chwilach, gdy pojawiają się nowe ryzyka. Stąd też optymistyczna prognoza Lewiatana co do wzrostu PKB - organizacja przewiduje go na poziomie 3,5 proc. i uważa za "prawdopodobny".
Lewiatan prognozuje jednak, że nie ma perspektyw na wzrost rynku wewnętrznego, w związku z czym firmy będą poszukiwać rynków zbytu zagranicą. Dzięki tej aktywności powinniśmy być w stanie utrzymać dynamikę eksportu na poziomie 5-6 proc., ale równocześnie będzie rósł import - podobnie jak w poprzednich latach. Eksport, podkreśla Lewiatan, nie był w 2014 roku motorem napędowym gospodarki i taki stan utrzyma się w 2015.
Co czeka firmy?
Przede wszystkim inflacja, za którą pójdzie niewielki, bo 4-4,5 proc., ale wzrost przychodów ze sprzedaży. Z kolei koszty mają rosnąć mniej dynamicznie niż w 2014, co bezpośrednio przełoży się na lepsze wyniki finansowe.
Więcej pieniędzy nie oznacza jednak większych inwestycji. Wręcz przeciwnie - Lewiatan przewiduje, że wzrost inwestycji nie będzie wysoki. Powód jest prozaiczny: firmy, głównie z sektora MŚP, już w 2014 inwestowały bardzo dużo i nie utrzymają tej dynamiki w kolejnym roku. Wzrost inwestycji ma być nie większy niż 6-7 proc.
Kto dostanie pracę?
Tradycyjnie już, to będzie kolejny dobry rok dla informatyków. Pracy ma być więcej także w branży budowlanej i "obsłudze biznesu". Zatrudnienie spadnie za to, twierdzi Lewiatan, w... sektorze finansowym. Banki odchodzą bowiem od tradycyjnej bankowości: oddziałów i miłych pracowników w okienku, na rzecz internetu.
Zarazem Lewiatan podkreśla, że pracodawcy - nawet w przypadku pożądanych zawodów - nie będą skłonni do zatrudniania na etaty. Nie należy więc spodziewać się większej liczby umów o pracę. Pocieszające może być jednak to, że wynagrodzenia w prywatnych firmach będą rosły, i to o 5-5,5 proc. przy wzroście płac 4 proc. w 2014 roku.
Lewiatan zaznacza jednak, że i tutaj - jak w całej gospodarce - czekają nas duże nierówności, zależne od poziomu rozwoju danego regionu i branży. Na największe wzrosty pensji mogą liczyć wspomnieni wcześniej informatycy, ale też inżynierowie czy pracownicy medyczni w rozwiniętych regionach.