Biomed chce rozbudować fabrykę szczepionek w Lublinie i uruchomić zakład produkcji preparatów krwiopochodnych w Mielcu. Nie rezygnuje też z dalszego prowadzenia prac badawczo-rozwojowych nad produktami farmaceutyczno-biotechnicznymi. Kapitału poszukuje na GPW.
Z osocza wytwarza się leki ratujące życie chorym na hemofilię, nowotwory wątroby, jej marskość i w przypadku zatrucia, wstrząsów i obrzęków mózgu. Spółka liczy, że produkcja preparatów osoczopochodnych w mieleckim Zakładzie Frakcjonowania Osocza zwiększy jej konkurencyjność nie tylko na rynku krajowym, ale i międzynarodowym.
Produkowana mają być białka: albumina, immunoglobulina, czynnik VIII, czynnik IX oraz czynnik von Willebranda (składnik krwi biorący udział w procesie jej krzepnięcia). Na wdrożenie do produkcji tego ostatniego Biomed dostał dofinansowanie z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka już dwa lata temu. Dysponuje też pieniędzmi z tego samego programu na uruchomienie produkcji innowacyjnej immunoglobuliny dożylnej nowej generacji IGNG.
– Uważamy, że powinniśmy być jedyną spółką na polskim rynku, która zajmuje się frakcjonowaniem osocza. Z ekonomicznego punktu widzenia nie ma potrzeby, by pojawił się na rynku drugi gracz. Dlaczego? Bo w każdym z państw wielkości Polski jest tylko jeden frakcjonator – mówi Waldemar Sierocki, prezes Biomedu-Lublin Wytwórni Surowic i Szczepionek.
Prezes Biomedu nie ukrywa, że spółka szuka inwestora. Ma też swoich kandydatów. W gestii jego zainteresowań jest Selvita, zajmująca się wdrażaniem pomysłów technologicznych i świadczeniem usług, ale nie tylko ona go interesuje.
– Jest jeszcze parę tego typu podmiotów, z którymi możemy jeszcze współpracować, nie musząc konkurować – zaznacza prezes jedynej firmy, która ma prawo wytwarzania leków krwiopochodnych.