
Mały start-up, a wielki sukces. T-Teleport pobił ponad 70 rywali z całego świata w konkursie organizowanym przez British Telecom dla spółek tworzących rozwiązania dla sektora obsługi klienta. Dwieście firm już czeka na prezentację innowacyjnego systemu pozwalającego na zdalne obsługiwanie klienta z każdego miejsca na świecie.
Aplikacja jest bardzo prosta – klient poszukujący fachowej pomocy w czasie rozmowy widzi na ekranie w czasie rzeczywistym gesty pracownika obsługi, który może wskazywać niejako „wchodząc od tyłu” w ekran monitora, poszczególne elementy wyświetlanych informacji. Dzięki wykorzystaniu badań nad ruchami oka system przekazuje je na grafikę i wyświetla, podobnie przekłada ruchy rąk. Klient też jest widziany i słyszany.
To bardzo ważne, ponieważ często przy wyborze produktów szytych na miarę ważny jest wiek klienta i jego płeć. Nawet widoczne na jego twarzy emocje mają znaczenie przy doborze najlepszego produktu. Gesty pracownika obsługi są natomiast istotne, ponieważ dają informacje klientowi, że żywo reaguje na jego potrzeby, i że dobrze został zrozumiany. Widać np. jak na klawiaturze wypełnia dokumenty.
T-Teleport pozwala nie tylko uzyskać szybką pomoc, ale również oszczędzać czas. Prezes spółki przytacza przykład wypożyczalni samochodów na lotnisku. – Po przylocie samolotu tworzą się kolejki. W tym samym czasie w innym punkcie obsługi klientów – na innym lotnisku nie ma nikogo, pracownicy mają więc czas. Wystarczy połączyć się z nimi przez T-Teleport i załatwić formalności zamiast czekać w kolejce do okienka – tłumaczy Artur Kaliszewski.
System jest jeszcze testowany, ale do sprzedaży trafi prawdopodobnie już w marcu lub kwietniu. Spółka pracuje także nad modułem płatności i dizajnem.
Współpracujemy z Matteo Conti, który specjalizuje się w projektach aut. Pracował m.in. w Honda Advanced Design w Tokio, w Mercedes-Benz w Jokohamie a teraz w Matthew Humphries. Wybraliśmy go, bo samochód musi budzić emocje, być dopasowany do klienta i być funkcjonalny. Chcemy, żeby taki był T-Teleport.