Ministerstwo Obrony Narodowej ma problemy z modernizacją polskich Leopardów. Według niektórych winni są Niemcy, którzy nie są zainteresowani w przekazaniu technologii i polonizacji czołgów. Inni twierdzą, że wszystkiemu winne są polskie firmy zbrojeniowe, które nie potrafią się porozumieć. Papiery związane z kontraktem krążą, czas płynie i już wiadomo, że zakładany przez wojsko harmonogram modernizacji załamał się.
Bez modernizacji
Modernizacja 128 czołgów Leopard 2A4 jest jednym z podstawowych zadań Planu Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych na lata 2013-2022. To taka biblia generałów. Modernizacja według założeń będzie kosztować podatników około miliarda złotych. Pierwsze nowe – stare czołgi miały pokazać się na poligonach już w tym roku. Tymczasem wiadomo, że nic z tego nie będzie.
– Nie ma na to żadnych szans – mówi Janusz Zemke, były wiceminister obrony narodowej. – Sam proces składania różnych kwitów i dokumentacji pochłania kilka miesięcy – dodaje Michał Likowski redaktor naczelny branżowego miesięcznika Raport.
Niedotrzymane terminy
Harmonogram legł w gruzach, po tym jak MON odrzucił ofertę konsorcjum Polskiego Holdingu Obronnego, OBRUM i Bumaru – Łabędy. Kluczowa rolę w przedsięwzięciu spadła na barki tej ostatniej firmy, która to miała być integratorem całego przedsięwzięcia. Okazało się jednak, że plan był przygotowany fatalnie i krytykowany przez przedstawicieli firm zbrojeniowych. – Chodziło głównie o braki formalne, merytoryczne i zbyt niski poziom polonizacji – mówi w rozmowie z INN Poland Michał Likowski.
Ostatecznie MON kilka dni temu zdecydował, że nowa oferta na modernizację 128 szt. czołgów Leopard 2A4 do wariantu 2PL zostanie przygotowana w trybie negocjacji z jednym podmiotem wskazanym przez zarząd Polskiej Grupy Zbrojeniowej – czytamy w oficjalnym komunikacie. I tu pewne zaskoczenie. Podmiotem będą zakłady… Bumar – Łabędy.
Przyznaje to Grzegorz Szymański, dyrektor komunikacji w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. – Liderem projektu będzie Bumar jako część PGZ – mówi. Dodaje, że rozpoczęcie modernizacji Leopardów 2A4 ma być możliwe w ciągu 3-4 miesięcy od podpisania umowy z nowym wykonawcą, a zakończenie całego programu ma nastąpić do 2020 roku. Bumar posiada kompetencje, które są unikatowe w całej grupie PGZ i to jest doceniane przez ministerstwo obrony - twierdzi Szymański. Dodajmy, że to ten sam Bumar, którego ofertę MON odrzuciło poprzednio…
Ugrać jak najwięcej
Jednak to nie wszystko. Monika Koniecko, rzeczniczka Polskiego Holdingu Obronnego, potwierdza, że negocjatorzy rodzimego konsorcjum, które z zagranicznymi partnerami miało unowocześniać czołgi, nie było w stanie nakłonić Krauss-Maffei Wegmann, producenta Leopardów, do efektywnej współpracy. Krótko mówiąc, chodziło o pieniądze. – Nie ma się co dziwić, że Niemcy chcą ugrać jak najwięcej, przecież dla nich to nic innego jak biznes – mówi serwisowi INN Poland były wiceminister obrony narodowej Janusz Zemke. Wiadomo, że na kontrakcie zarobi nie tylko KMW ale i inni niemieccy pośrednicy. Inna sprawa, że Niemcy nie są specjalnie skłonni do dzielenia się swoimi technologiami. – Wygrywają jak tylko mogą animozje między naszymi krajowymi firmami i producentami – mówi nieoficjalnie jeden z wysokim menadżerów przemysłu zbrojeniowego. Dlatego dobrze się stało, że sprawa trafiła w ręce PGZ, która ma spory potencjał – dodaje.
Nie trzeba projektować, wystarczy zamontować
W Leopardach pilnej modernizacji trzeba poddać między innymi systemy kierowania ogniem, urządzenia do obserwacji czy też poprawić bezpieczeństwo załogi. – To wszystko z punktu widzenia technicznego, nie jest niczym nadzwyczajnym. Wszystko istnieje, trzeba tylko pozbierać do kupy i zamontować w czołgu – mówi Likowski
Polska jest jednym z największych użytkowników czołgów Leopard na świecie. Armia ponad dekadę eksploatuje 128 leopardów w wersji 2 A4. Do tego doszło dwa lata temu, 119 sztuk w tym 105 w nowszej wersji 2A5.