Nazwa perowskit nic wam nie powie. Ale wyobraźcie sobie sprytną przeźroczystą folie, która po naklejeniu na telefon będzie ładowała urządzenie. Co tam telefon - gdyby warszawski Marriott niepostrzeżenie okleić folią, wieżowiec zyskałby też funkcję elektrowni słonecznej.
- Jeśli naszą folią pokryjemy dachówki i ściany budynku, wytworzona energia pozwoli na zasilanie i ogrzanie domu. Świat bez rachunków za energię jest na wyciągnięcie ręki - mówi naTemat Piotr Krych z firmy Saule Technologies.
Polacy mają w ręku nie tylko nowatorską technologię, ale teraz są już blisko przystosowania jej do produkcji w skali przemysłowej. Wystarczyło, żeby w grudniu na konferencji naukowej w Bostonie pokazali wydrukowany perowskit i do biura firmy rozdzwoniły się telefony. Przedstawiciele znanych spółek byli zainteresowani udziałem w projekcie.
Perowskity to materiały o specyficznym bardzo płaskim i jednolitym układzie kryształów. Sam materiał odkrył 100 lat temu rosyjski geolog Lew Perowski analizując strukturę tytanianu wapnia w skałach Uralu. Perowskity są świetnymi pochłaniaczami światła - lepszymi nawet niż kryształy krzemu (najpopularniejszy materiał w ogniwach fotowoltaicznych), a nawet obecny hit w tych zastosowaniach - arsenek galu. Ponieważ branżę odnawialnych źródeł energii ogarnęła technologiczna gorączka złota, o pomyśle Polaków zrobiło się na świecie głośno.
Genialna i dwóch informatyków
Patent na perowskit na nowo odkryła Olga Malinkiewicz, pracownik naukowy Uniwersytetu w Walencji - opracowała tam „perowskitowy tusz”, który laboratoryjna drukarka do materiałów organicznych może nanosić na folię. Dzięki temu mogą powstać cienkie i przeźroczyste folie, którymi można okleić cokolwiek : dachówki, okna, elewacje, dach samochodu, laptop i uzyskuje się powierzchnię produkującą energię. Malinkiewicz uzyskała już kilka patentów chroniących technologię. Myślała nad założeniem firmy, ale nie wiedziała jak się do tego zabrać.
Wówczas notkę o o jej odkryciu przeczytali w gazecie Piotr Krych i Artur Kupczunas, szefowie firmy wynajmującej informatyków i programistów. Po wysłaniu jednego maila, telefonie i z gazetą pod pachą wskoczyli w samolot i polecieli na weekend do Walencji. Zwiedzali miasto, rozmawiali i pili drinki na plaży. Malinkiewicz wolała zaufać dwójce 30-latków gotowych zainwestować własne oszczędności niż zawodowym negocjatorom z dużych firm. Tak powstało Saule Technologies, w którym Malinkiewicz ma 50 procent udziałów.
Piotr Krych, prezes firmy, przedstawia już konkretny plan biznesowy.
- Za 3-4 miesiące pokażemy pierwsze prototypy folii. A 18-24 miesiące to czas jaki daliśmy sobie na opracowanie technologii produkcji w skali przemysłowej - mówi.
Musi powstać drukarka, która będzie produkować arkusze perowskitu o szerokości np. półtora do dwóch metrów. Trzeba też popracować nad trwałością perowskitu, aby nawet po 15-20 latach nie tracił właściwości absorbujących.
Wyprzedzić Oxford
Krych i Kupczunas szacują, że prace nad technologią pochłoną ok. 10 mln euro. Teoretycznie, przy biznesie, który potencjalnie może zawojować świat, zdobycie takich środków powinno być łatwe. A jednak, są problemy. – Polscy przedsiębiorcy, szczególnie ci dysponujący większymi pieniędzmi boją się ryzyka – podsumowuje toczące się rozmowy Krych. Podkreśla, że nie chce narzekać, bo inwestor na pewno się znajdzie. Na razie stać ich na dalsze badania. Finansują je z własnych oszczędności. „Poszło kilkaset tysięcy" – ogólnikowo podsumowują przedstawiciele Saule Technologies.
Dla porównania jedyny konkurent na świecie, zespół naukowo-biznesowy z Oxfordu, na pstryknięcie palcami zainkasował od władz uczelni oraz związanych z nimi inwestorów 7 mln funtów. Pracuje nad nakładaniem perowskitu na tafle szkła. Zaczyna się bardzo stresujący wyścig, na technologie. Krych dodaje, że nie może spać, bo w koszmarach dręczy go historia niebieskiego lasera. Na pomysł tej technologii też wpadli Polacy, ale tak długo udoskonalali „skupienie wiązki”, aż zobaczyli na półce w sklepie wyprodukowany w Japonii odtwarzacz blue ray. Okazało się, że dla potrzeb użytkownika kina domowego, wiązka nie musiała być tak skupiona. Śmietankę spił kto inny.
Pospolite ruszenie
Na koniec nie mogło zabraknąć wątku o tym jak trudno wystartować w Polsce nawet mając w rękach potencjalny globalny hit. Polacy nie kupili drukarki do druku materiałem organicznym, bo kosztuje pół miliona euro, a pożyczyli sprzęt. To oczywiście straszna tajemnica, bo… ów sympatyk projektu naraziłby się na gniew środowiska nieprzychylnego wynalazkowi.
O projekcie Saule Technologies dowiedzieli się też polscy emigranci w Londynie. Tak entuzjastycznie podeszli do sprawy, że kilka osób gotowych było rozpocząć zbiórkę funduszy. Przy takim pospolitym ruszeniu Oxford niechybnie zostanie pokonany.
Reklama.
Piotr Krych, Saule Technologies
To czego nie chcieliśmy to zaprzedać pomysł jednemu graczowi, który zglobalizuje produkt. Chcemy sprzedawać na licencję na perowskit każdemu kto wymyśli sobie dla niego zastosowanie. To może być producent okien czy dachówek, albo samochodów. Inspiracje nie mają końca.
Szefowie Saul Technologies
Jesteśmy zdeterminowani aby jak najszybciej wypuścić produkt na rynek. Mogłyby to być folie dla telefony czy do małej fotowoltaiki. Zajmiemy rynek, by później niczym Apple podgrzewać nastroje kolejnymi udoskonaleniami.