Rosja w ramach modernizacji swoich sił zbrojnych do 2020 roku zamierza wydać 20 bilionów rubli na nowe samoloty, śmigłowce, czołgi i projekty rakietowe. Z fabryk i zakładów zbrojeniowych cały czas wyjeżdżają nowe konstrukcje, lub udoskonala się stare. Obraz rosyjskiego żołnierza ubranego w waciak z workiem na plecach zamiast plecaka i cywilnych butach, już dawno odszedł w zapomnienie.
Jednym z hitów rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego może być nowy bombowiec strategiczny PAK DA. Futurystyczna maszyna w kształcie latającego skrzydła powstaje w biurze Tupolewa. Ma to być następcą turbośmigłowego Tu-95MS. Jego atutem mają być rakiety pięciokrotnie przekraczające prędkość dźwięku. Nie trzeba dodawać, że samolot powstaje w technologii stealth. Samolot miałby wejść do produkcji w 2025 roku.
Ta maszyna będzie wspierana przez wielozadaniowy myśliwiec Su T50. Samolot należy do tzw. piątej generacji, która powstała jako odpowiedz na cud technologiczny amerykańskiego przemysłu, czyli samolot F-22 Raptor. Samolot jest zdolny do osiągania prędkości ponaddźwiękowej bez używania dopalaczy. To właśnie oraz sama konstrukcja stealth utrudnia wykrycie maszyny, nie mówiąc o kosztach.
Rosyjska odpowiedz na amerykańska tarczę
Rosjanie wzmacniając również swoje Strategiczne Wojska Rakietowe. Na ich wyposażenie trafiają właśnie RS-24 Jaris, uznawane jako jedne z najnowocześniejszych na świecie pociski międzykontynentalne. Mogą być rozmieszczane zarówno w silosach jaki i mobilnych wyrzutniach transportowych. Ale wiadomo już, że Rosjanie pracują nad ich następcą, czyli RS–26 Rubież. Powstają w Moskiewskim Instytucie Technologii Cieplnych.
Na rosyjskich internetowych stronach portali branżowych mówi się, że rakiety te będą odporne na amerykańskie systemy antyrakietowe. – Rosjanie wprowadzają na uzbrojenie pociski, które są jednymi z najnowocześniejszych na świecie. W zeszłym roku pokazano po raz pierwszy zdjęcia z odpalenia rakiety R-500. To rakieta manewrująca a jej zasięg cały czas pozostaje tajemnicą – mówi wojskowy komentator Andrzej Walentek.
Rosjanie co prawda zapewniają, że jej zasięg nie przekracza 500 km, ale robią to najprawdopodobniej dlatego, że na produkcje takich rakiet pozwalają podpisane przez Moskwę, traktaty rozbrojeniowe. – System pozwoli na niszczenie rakiet balistycznych średniego zasięgu i głowic bojowych międzykontynentalnych rakiet balistycznych na końcowym odcinku lotu z bardzo wysoką wydajnością. Co do pojawienia się samego systemu na zbrojeniu rosyjskiego wojska, to najbardziej optymistycznym terminem wydaje się rok 2017.
– Czy S-500 jest w stanie zniszczyć narodowy system obrony przeciwrakietowej Stanów Zjednoczonych i jego elementy rozmieszczone w Europie? Takie zadanie nawet dla S-500 będzie bardzo trudne, ponieważ rakieta musi dogonić rakietę hipotetycznego przeciwnika. A jedna i druga lecą przy prędkościach prawie ostatecznych – pisze redaktor naczelny magazynu „Wojenno-promyszlennyj kurjer” Michaił Chodarionok.
Czołg T-14 i „Bestia z głębin”
Rosjanie od zawsze byli potęga jeśli chodzi o czołgi. Na defiladzie z okazji Dnia Zwycięstwa w Moskwie ma pojawić się po raz pierwszy nowy czołg, który ma być lepszy od amerykańskiego Abramsa i niemieckiego Leoparda. Rosyjski T-14 według nieoficjalnych przecieków, jest od swego poprzednika T-90 mniejszy o większej sile rażenia i wyposażony w system ratunkowy dla załogi. Wieża wyposażona jest w potężne 125 mm działo, sterowana zdalnie, a pociski ładowane automatycznie. Nowy czołg będzie produkowany między innymi w zakładach UralWagonZawod – poinformował rosyjskie media, dyrektor zakładów Oleg Sijenko.
Moskwa wzmacnia nie tylko siły na ladzie i powietrzu, ale również na morzu. Zachodnia prasa nazywa je „Bestiami z głębin”. Chodzi o okręty K-329. Wyciszone w sposób niemal perfekcyjny. kadłub pokryty jest nowym materiałem, dzięki czemu okręt jest niemal niewykrywalny przez sonary wroga. Specjalnie dla K–329 opracowywana jest nowa torpeda, która ma być gotowa za niecałe trzy lata.